- No weź ! - udałam oburzenie po czym skoczyłam na Desto tak, że i on był mokry. Potem leżałam chwilę na ziemi oddychając ciężko i śmiejąc się. To był najszczęśliwszy dzień mojego życia. Był... No właśnie. Dopiero teraz zorientowałam się, że zaczęło się ściemniać. Ostatnie promienie słońca odbijały się w strumieniu, a na niebie pojawił się już księżyc.
- Chyba będę musiał iść - odezwał się Desto.
- Szkoda - westchnęłam i nie zwracając za bardzo uwagi na to co robię przytuliłam wilka.
( Desto ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz