- Zawsze myślałam, że chcesz mieć tatę - odparła zdziwiona.
- Hallo, ja go w ogóle nie znam.
- Co to ma znaczyć?
- Że myślałam, że Nighto będzie moim tatą.
Wild westchnęła i poszła sobie.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?! - rzuciłam jeszcze.
Szłam lasem do groty Nighto niosąc w pysku lisa. Zupełnie zapomniałam o porannej sprzeczce i właśnie miałam mieć lekcję zielarstwa. Lubiłam Nighto, a oprócz tego był moim (jeśli można to tak powiedzieć) nauczycielem.
Wpadłam do groty.
- Cześć! - zawołałam rzucając lisa w kąt.
- A! Wystraszyłaś mnie - odparł Nighto, który właśnie majstrował coś przy amuletach.
- Oj, sorry.
Zaraz zajęliśmy się amuletami i wilk tłumaczył mi ich działanie, sposób powstania oraz jak się z nimi obchodzić, a przy okazji zjadłam mojego lisa.
Wychodząc z groty zagapiłam się na pewną bardzo ciekawą roślinkę. Rozpoznałam ją i zerwałam. To był chyba Pretox czy jakoś tak. Ususzony działał leczniczo na złamania kości. Zerwałam go jak najwięcej i wsadziłam do mojej torby, którą niosłam na szyi. Idąc dalej nagle zauważyłam jakiegoś brązowego wilka. To był Kenay. Znałam go jedynie z widzenia, a miał być moim tatą!
Kenay?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz