Śnieg skrzypiał mi pod łapami. W nozdrzach piekł zapach krwi. Mojej krwi. Ciekła z mojego barku. Po tej walce zostanie mi blizna na długi czas. Na dodatek miałem uszkodzone ścięgno i kulałem.
"Już nigdy więcej nie zlekceważę niedźwiedzia" powtarzałem w duchu jak mantrę. Potknąłem się. Poczułem ostry ból. Zacisnąłem zęby by nie krzyknąć.
Wciąż bacznie rozglądałem się dookoła. Żadnych zwierząt...nawet takich odmieńców jak ja. Minął już miesiąc odkąd zauwarzyłem jak bardzo różnię się od "mamy" i "rodzeństwa". Wtedy gdy skaleczyłem się na polowaniu wyczułem, że moja krew pachnie inaczej niż reszty pum. Dowiedziałem się o swoim niewiadomym pochodzeniu i odeszłem.
Wróćmy do chwili obecnej.
Osłabiony ciężką raną upadłem na śnieg. Rozejrzałem się dookoła. Leżałem na jakiejś polanie. Nikogo nie widziałem, nie słyszałem ani nie czułem. Nagle z ciszy wydobył się jakiś głos:
-Hmmm...nieprzyjemna rana. Siłowałeś się z niedźwiedziem?
Zerwałem się z miejsca i od razu tego pożałowałem. Łapa znowu zaprotestowała ostrym bólem ale nie pokazałem tego po sobie. Szukałem wzrokiem ukrytego wroga. Odwróciłem gwałtownie głowę. Przeciwnik pojawił się jakby znikąd. Skoczył na mnie próbując przygnieść do ziemi. Zręcznie, płynnym i kocim ruchem odskoczyłem, a gdy przeciwnik padł plackiem na ziemię odbiłem się miękko łapami od gruntu próbując wskoczyć na leżącego wroga. Jednak ten zareagował nienaturalnie szybko. Odturlał się a ja wylądowałem na chorej łapie. Znów przeszył mnie ból. Zadrżałem ale odwróciłem się do przeciwnika.
Teraz mogłem mu się dokładnie przyjrzeć. Ze zdziwieniem odkryłem że wygląda on... prawie tak samo jak ja! Z tą różnicą że miał czarno brązowe futro.
-Przyznam, zaskoczyłeś mnie- przeciwnik przypatrywał mi się- a nie wiele wilków to potrafi...
-Wilk?- zadziwiłem się. Nigdy nie słyszałem takiej nazwy. Nie widziałem nigdy żadnego wilka...a najwyraźniej właśnie nim byłem.
Nieznajomy parsknął z dezaprobatą.
-Nie! Puma!- rzucił ironicznie- No jasne że wilk! Upadłeś na głowę czy brak ci piątej klepki?
Ten cały wilk zaczynał mi już grać na nerwach. Na dodatek czułem że z każdą cenną sekundą słabnę wraz z utratą krwi. Muszę szybko coś wykombinować zanim on mnie wykończy...
-Dziwny jesteś...-zaczął wilk okrążając mnie- Twój wygląd, liczne blizny po kocich pazurach...I ten twój styl walki... Zupełnie jak puma.
Oddychałem ciężko. Nie słyszałem dalszych słów przeciwnika. Głowa zaciążyła mi jak ołów i runąłem na ziemię.
Obudziłem się w jakiejś jaskini. Czułem aromat ziół leczniczych. I znowu zobaczyłem wilka. Ale on też był inny. Przykładał mi jakieś zioła do rany i mruczał coś pod nosem.
<Ktoś dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz