- dobra to ja idę poduczyć się latać. Pa!
- pa! - rzuciła Wild a ja pobiedłem przed siebie i powoli zacząłem sie unosić, a później znów lekko opadać i tak ciągle. Nagle zza krzaków wyskoczyły jakieś wilki. byłem wtedy dosyć wysoko nad ziemią i nawet mnie nie zauważyły. Z całej siły postarałem się podlecieć do drzewa i bardzo powoli zszedłem. Zacząłem się skradać za nimi. Gdy one zwalniały, ja też. Szły tak w stronę groty Wild. Ja z niepokojem skradałem się za nimi i podsłuchiwałem ich rozmowę:
- Ariel i Zathras idzcie od strony północnej, ja pójdę od południa. Mei! Idź z Fobosem i Dale'm od wschodu. Saya, Vidia i Xentis - zostajecie tu na czatach. Mogget! Zostajesz ze mną! Pamiętajcie, tylko ja, Mogget i zespół Beta atakujemy grote alfy i bierzemy małą. Potem idziemy do umówionego miejsca i wyciągamy z niej wszystko co sie da. Najlepiej jak zostaniecie na swoich pozycjach i poczekacie jak alfa wyjdzie ze swojej groty. Wtedy reszta watahy pójdzie za nią a my przejmujemy wszystko co wartościowe.
- tak jest szefowo! - odkrzyknął jej chyba Xentis, po czym do niej podszedł i na chwilę odeszli od grupy. Poszedłem za nimi.
- Nie przemęczaj się tak! - powiedział xentis "szefowej" i czule dotknął jej brzucha. Teraz zwróciłem uwagę na to, ze jest troche duży. Przecież ona jest w ciąży!! krzyknąłem sam do siebie w myślach.
- Oj nie przesadaj. Nic nam nie będzie. Tyle razy brałam udział w misjach, że aż nie możliwe jest żeby coś się stało.
- Tak, ale nigdy nie byłaś ciężarna - upierał się wilk. - A tak w ogóle czemu nie mogę być z tobą w grupce?!
- Właśnie dlatego - powiedziała wilczyca i pocałowała najwyraźniej swojego partnera. - Wszystko byś za mnie zrobił.
- Och Holly, to nie prawda.
- Właśnie ze tak. No już musimy iść. Uważaj na siebie kochanie.
- ty też.
Pocałowali się i poszli w swoje strony. Ja pobiegłem jak najciszej za wilczycą. Gdy dobiegła do Moggeta przystanęła i powiedziała mu coś cicho po czym nieznacznie spojrzała w moją stronę. Chociaż byłem za krzakami poczułem coś dziwnego. Jakby wiedziała, że tu jestem, albo przynajmniej się czegoś domyślała. Nie ważne. Czekałem aż się rozdzielą i będę mógł zaatakować ciężarną wilczycę. Najciszej jak się dało biegłem za nimi. Tak!!!! Wilczyca zaczęła zwalniać. Najwyraźniej brzuch dawał się jej we znaki.
- Biegnij dalej beze mnie zaraz cię dogonię! - krzyknęła wilczyca i stanęła. Wilk biegł bez wytchnienia dalej. Zaczaiłem się i opracowałem w myślach krótki plan akcji. Skoczyłem. Za pomocą swojej zdolności wylądowałem dużo dalej niż zrobiłby to zwykły wilk. Wylądowałem na wilczycy i zacisnąłem jej usta żeby nie mogła wyć na pomoc.
- Co planujecie - syknąłem przez zaciśnięte zęby. I zdjąłem łapę z jej pyska
- A co ci do tego?! - spytała wilczyca z ironią w głosie. - Marne wilki z watahy wspomnień. Po tylu atakach wciąż nie możecie się domyśleć, że chcemy wypowiedzieć wam wojnę!?!?! Najlepszym sposobem to ukraść i być może zabić córkę alfy i kazać jej wypaplać wszystko co wie. Przecież to jest małe i głupie i jak się ją nastraszy to wszystko powie. A alfa na pewno pójdzie ją odzyskać, ale nie ma zmiłuj się zabijemy ją specjalnie na jej oczach. Ha!ha! Ha!!
- Nie to wam się nie uda! - krzyknąłem. Jednym pewnym ruchem łapy ogłuszyłem wilczycę i zaciągnąłem ją w miarę szybko do pierwszej lepszej groty. Zobaczyłem w niej zdziwioną na mój widok Ally. Hmm a może na widok nieprzytomnej wilczycy, którą najpewniej znała.
CDN (proszę nie kończyć ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz