Wieść o zaginięciu Blood rozniosły się szybko. Tak samo jak wieść o zabiciu Life'a. W dodatku był środek lata. Dni długie i gorące, a z nieba od taej nie spadła ani kropla deszczu. Wszystkie wilki nażekały na pogodę. Kenay wysłał nawet kilku posłańców do innych watah żeby dowiedzieć się czy u nich też tak jest. Jeszcze nie wrócili.
- Co się dzieje? - Kenay chodził niespokojnie po grocie w jedną i w drógą stronę, a Terra śledzili go wzrokiem.
- Nie wiem, ale to straszne. W ogóle nie mamy wody. Dobrze, że nie wyschła w stawach i rzekach - odparłam. W lecie zwykle ciągle są burze, a tu nic! Coś mi tu nie pasuje...
- Może to, że jest nie mokro - Terra wyszczerzyła kiełki w chytrym uśmieszku.
- Idź się bawić ze szczeniakami - rzuciłam zdenerwowana.
- Wy nigdy nie macie dla mnie czasu - odparła i sobie poszła ale ja już jej nie słuchałam. Teraz dopiero zrozumiałam tą przepowiednię.
- Kenay! Pamiętasz jak ci mówiłam o tej przepowiedńi?!
- No tak.
- Gdy nastanie jej koniec, nikt nie zapłacze...
- Co? I dla tego nie pada deszcz... - zamilkł - Ah...No tak.
- Już rozumiesz? Nikt to nikt! Matka natura też nie. Tak więc nie ma deszczu proste.
- No proste, ale jak z tym skończyć? Jak tak dalej pójdzie to chyba uschniemy!
- Dalej był: Nastaną dni straszne dla świata. Lecz zbawią go narodziny wilczycy ; bohaterki, która da radę ciemnej mocy...
- Nieźle brzmi, tylko co to znaczy? Wiem, że chodzi o narodziny jakiegoś wilka, ale nic więcej nie usłyszałaś? Żadnej podpowiedzi?
- Nie. Nie mam pojęcia czyj to ma być szczeniak...
Nagle upadłam na ziemię. Coś się poruszyło w moim brzuchu. O nie! Jak na zawołanie chyba już znałam odpowiedź!
Kenay?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz