"Ojeju straszne! - myślałam jednocześnie naśmiewając się z wilka. Rana co prawda trochę bolała, ale nie obchodziło mnie to. - A co on jest moim nauczycielem? Przeklęte koty! Zawsze były i będą wrogami wilków!"
Poszłam sobie dalej. On był tylko jakimś głupim mieszańcem, który myślał, że się go posłucham, że będzie wielki bo zmieni straszną wilczycę w sprawną łowczynię! Zato ja byłam półdemonem! Ha! Półdemony i demony zawsze i wszędzie robiły co im się żywnie podobało.
Szłam sobię pomiędzy wilkami, najspokojniej na świecie, a te patrzyły na mnie dziwnie i szeptały coś pod nosem. Tak to jest. Jak się jest złym to wszyscy schodzą ci z drogi.
Był słoneczny dzień o wiele za gorący dla mnie. Pobiegłam nad rzekę gdzie zobaczyłam czarną wilczycę pochyloną i pijącą wodę. Podeszłam cichutko od tyłu i wrzuciłam ją do wody. Wilczyca z wrzaskiem żałośnie machała łapami. Ja patrzyłam na to z niedowieżaniem. Nie umiała pływać! Było jeszcze lepiej niż myślałam. Zaczęłam tarzać się ze śmiechu, a następnie napiłam się w spokoju.
Parę godzin później spodkałam na polanie jedzącą jelenia jakąś wilczycę. Widziałam ją już wcześniej.
- Co się gapisz? - spytała.
- A co ci do tego?
- No co tak sterczysz?!
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Będę sobie "sterczeć" gdzie, kiedy i jak długo zechcę, a ty smarkata, nie będziesz mi rozkazywać.
- Odczep się!
- Poważnie?! Bo co? Będę złościć kogo chcę.
Wilczyca rzuciła się na mnie i zaczęłyśmy się bić. Obie byłyśmy równie dobre. Ja byłam silniejsza, a ona szybsza, jednak obydwie byłyśmy sprytne. I to nas łączyło.
Wasp?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz