wtorek, 28 stycznia 2014

Od Jagielonki

    Szłam już trzeci dzień po nieco dłuższej przerwie i nie spotkałam ani jednego wilka. "Oni zakładają te watahy chyba co 1000 km." - myślałam ale szłam dalej. Nagle stanęłam nad urwiskiem.
- U! Dziura! - powiedziałam do siebie ale nie za bardzo się tym przejęłam. Rozejrzałam się dookoła. Każdą "dziurę" da się obejść. Za chwilę więc zobaczyłam koniec urwiska i pobiegłam w tą stronę. Był daleko więc dopiero po jakichś 20 minutach tam dotarłam. Gdy tylko ominęłam wąwóz poczułam głód. Ruszyłam do pobliskiego lasu i złapałam tam dwa króliki. Zjadłam je ze smakiem po czym poczułam zapach wilków.
-No nareszcie! - powiedziałam i popędziłam za zapachem. Zobaczyłam stado łosi, a za nim grupę wilków.
- Hej! - zawołałam ale nikt mnie nie zauważył. Pobiegłam za nimi. Trudno było małej wilczycy dogonić grupę dorosłych łowców więc wskoczyłam na jakiegoś wilka i zanim zdążył mnie odpędzić już siedziałam na łosiu biegnącym przed nim.
- Ej! Mała! Złaś z naszego jedzenia! My tu polujemy!
- Ah to świetnie! - w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka jest sytuacja. - Mogę się przyłączyć?
- Nie! Nie twoja wataha-nie twoje jedzenie! - warknął wilk.
- A co wy tak ganiacie za tymi łosiami? Nie lepiej od razu je zabić? - i zanim wilk cokolwiek zdążył powiedzieć zatopiłam kły w łosiu, na którym właśnie "jechałam". Zwierzą stanęło, narobiło hałasu, a ja wgryzłam mu się w szyję i jednym tylko trafnym ugryzieniem zabiłam je. Kilka wilków stanęło wokół mnie.
- Wow! Od dawna ćwiczę ten chwyt, ale jeszcze ani razu mi się nie udał! - byłam zachwycona i w ogóle nie zwracałam uwagi na inne wilki. - Ktoś chce zjeść?
- Nie! Lepiej zabieraj się razem ze swoją głuchotą albo pożałujesz jak nie słyszysz co się do ciebie mówi! - warknęła jakaś wilczyca.
- No weź! Ja do ciebie tak nie mówiłam! - zamilkłam. - Ale mogę! Przemądrzała świnio- dodałam z chytrym uśmiechem.
- Pożałujesz tego! - wilczyca rzuciła się na mnie ale jakiś inny wilk powstrzymał ją.
- To jeszcze szczeniak - powiedział i zaczęli się sprzeczać.
- Nie to nie - westchnęłam - poszukam sobie innych przyjaciół.
Zostawiłam im łosia i odwróciłam się. Zobaczyłam pomiędzy drzewami wilczycę, która z zaciekawieniem przyglądała się tej scenie. Miała duże niebieskie oczy, połyskujące w blasku słońca futerko i brązowy nosek na końcu zgrabnego małego pyszczka. W grzywkę wpięte miała dwa małe różowe piórka, a w jednym z uszu złoty kolczyk i musiałam przyznać, że była bardzo ładna. O wiele ładniejsza ode mnie, ale nie przeszkadzało mi to bo nigdy nie zwracałam uwagi na wygląd. Zawinęłam na szyję plączący się pod łapami czerwony szalik, który zawsze nosiłam i podeszła do niej.


Destiny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz