Oparłem się o pieniek najbliższego drzewa. W zamyśleniu zamknąłem oczy. Był środek wiosennego dnia. Nie było upałów, można powiedzieć, że pogoda była idealna. Jednak nic nie potrafiło wpłynąć pozytywnie na mój nastrój. Nagle usłyszałem za sobą kroki i złamane gałązki. Otworzyłem oczy i energicznie się odwróciłem. Zobaczyłem jaskrawo żółtą waderę.
- Ładnie to tak się skradać? - uniosłem brwi.
- Nie skradałam się. Słyszałeś mnie przecież - odpowiedziała ironicznie.
- Nazywam się Avalyn - oznajmiłem niechętnie.
- Ashira.
- Ładnie - skwitowałem.
Ashira, dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz