Byłem szczęśliwy, ale tylko przez chwilę bo Wasp zaraz zwolniła uścisk i się odsunęła.
- Tak, to znaczy... Fajnie było - powiedziała zmieszana, a ja tylko się uśmiechnąłem.
- Przecież możemy się spodkać też jutro - odparłem i polizałem ją w policzek poczym pobiegłem do siebie. To był jeden z najleprzych dni!
Po drodze zobaczyłem borsuka i szybko go zabiłem, ale nie zjadłem tylko wziąłem ze sobą. Póżniej już nie zabiłem ani jednego zwierzęcia tylko poszedłem prosto do groty. Położyłem zdobycz pod ścianą i poszedłem spać.
W nocy obudziły mnie koszmary. Usiadłem i zacząłem nasłuchiwać, ale nic nie usłyszałem. Wyszedłem więc z groty żeby się rozejrzeć. I wtedy ułyszałem szelest. Jakby ktoś się skradał. I to w stronę groty alfy. O nie! Pobiegłem natychmiast w tą stronę. Zatrzymałem się na widok wilczycy. Pięknej wilczycy, ale groźnie wyglądającej. Skradała się do groty, w której beztrosko spały Wild Life i Terra. Teraz zobaczyłem, że wilczyca miała jakiś pasek przechodzący przez szyję i wokół przedniej łapy, do którego przyczepiony był nóż. Wyskoczyłem z kryjówki tuż przed wilczycę.
- A do kąd się pani wybiera? - spytałem zachodząc jej drogę.
- Nie twoja sprawa szkapo - warknęła i zamachnęła się łapą. Lecz ja byłem szybszy i zablokowałem jej ruch. Potem owinąłem ją wokół własnej osi, przewróciłem i przygwoździłem do ziemi (taka popisówa).
- Coś mi się nie wydaje - powiedziałem pozbawiając ją dyskretnie noża. - A teraz powiedz mi proszę do jakiej to watahy panienka należy i czego chciała od naszej alfy - spytałem z przesadnym spokojem.
- Co ty sobie myślisz? Że ci powiem?!
- Naprzykład - przerwałem jej i aż mi się zachciało śmiać z tego naszego dialogu. - Dobra, gadaj mała bo mi się nudzi - powiedziałem.
- Z betą się nie zadziera - powiedziała i obrzuciła mnie spojżeniem - Zwłaszcza jak jest się popychadłem - omegą - sięgnęła do swojego paska z chytrym uśmieszkiem, który przeszedł jej szybko kiedy nie wyją noża.
- Tada... - pomachałem jej bronią przed nosem i przyłożyłem ostrze do gardła - Mądra to ty nie jesteś, raczej przemądrzała i tak się składa, że nie jestem "jakąś tam omegą".
- Ok. Jesteś sprytny, ale ci nie powiem - odparła ze strachem.
- Aha... - "już to widzę" dodałem w myślach. Usłyszałem szelest i odwróciłem się. Zobaczyłem, że Wild się obudziła, ale mała dalej spała.
- Co tu się dzieje? - spytała, a kiedy dostrzegła waderę dodała - Aha, to ty?
- Znasz ją? - spytałem.
- To córka bety z Watahy cienia. Co chciała zrobić?
- Ostatnie słówko? - zwróciłem się do samicy przyciskając ją teraz już na poważnie.
- Miałam misję...zabić tego śmierdziela... - wydusiła wskazując Terrę spokojnie śpiącą.
- Świetnie - odparłem i szybko ją zabiłem.
- To teraz jestem już uprzezona - odparła Wild Life.
- Co z tym? - spytałem trzymając w łapie nóż niejakiej "córki bety".
- Daj mi.
Podałem alfie nóż.
Wild Life ? Wasp?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz