Wstałem wcześnie i wybrałem się na spacer po mojej nowej watasze. Co już zauważyłem położona była w górach. Pięknych górach. Tak więc chodziłem sobie po dolinach i górach i lasach. Spacerowałam jednym słowem dość długo podziwiając widoki. Aż zgłodniałem. Zaczaiłem się w lesie na pewnego pięknego łosia i już miałem skoczyć kiedy zdobycz odebrała mi jakaś wilczyca. Była niezwykle szybka i zwinna oraz cała czarna. Skoczyła z wdziękiem i pierwsza złapała łosia, a ja skoczyłem tuż obok. Kiedy się obróciłem wilczyca już zaczynała jeść zwierzę. Podeszłem.
- Podzielisz się? Nie jadłem dość długo i...
- Nie.
- Czemu?
- Bo nie? Czemu miałabym się dzielić z taką ofermą jak ty? - zdziwiłem się bo nie rozzłościło mnie to. Spodobała mi się ta wilczyca. Uśmiechnąłem się.
- No i z czego się śmiejesz? - spytała.
- Nie "z czego" tylko "czemu" jak już. Więc śmieje się bo cię polubiłem.
- Mnie!?
- Tak, ciebie, a widzisz tu kogoś innego? - spytałem.
- Nie, ale jak możesz mnie lubić?
- Każdego można polubieć.
- Serio? Gadasz jak jakiś uczony - powiedziała i pobiegła, a ja za nią. Dogoniłem ją.
- Jak masz na imię?
- A co cię to?
- Chcę wiedzieć. Ja jestem Time.
- Aha...
- No więc? Powiesz?
- Nyx - rzuciła. - Mogę wiedzieć czemu za mną idziesz.
- A gdzie idziemy?
- JA idę nad rzekę, a TY sobie idź gdzie chcesz, ale nie za mną.
- Ja się nie poddam.
- Super... - tak szedłem za nią już całą drogę do rzeki. Dopiero tam przypomniawszy sobie o moim głodzie Upolowałem marnego królika i wciągnąłem szybko. W tym czasie Nyx umyła pysk z krwi i napiła się.
- A teraz gdzie idziemy? - spytałem denerwująco kiedy znowu ruszyliśmy.
- Idę do groty - odparła poirytowana i jednocześnie z rezygnacją. Zato ja byłem szczęśliwy i ciągle się uśmiechałem. W trakcie drogi ciągle na nią spogladałem.
- Co się gapisz? - spytała w końcu.
- Ładna jesteś, no co?
Nyx?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz