- Wiesz co... - zawachałam się - ...idź ty coś upoluj, dobrze? Ja się tylko czegoś napiję i cię dogonię. Zaschło mi w gardle od tego zachwytu. Nigdy tak się nie cieszyłam! - skłamałam.
- Ok. To ja już idę - i pobiegł do lasu.
- Czemu nie idziesz do swojego nowego partnera? - spytała Zecora. - Ja wam nie przeszkadzam. Powinniście spędzić trochę czasu razem.
Teraz dopiero zauwarzyłam, że Terra gdzieś poszła lecz nie zwracałam na to uwagi.
- Czemu jesteś taka smutna? - spytałam.
- A od kiedy cię to obchodzi?
- Nie o to mi chodzi, bo jak weszliśmy do groty byłaś jeszcz w...normalnym nastroju, a kiedy powiedzieliśmy ci o małżeństwie, odrazu posmutniałaś. Chodzi ci o to, że nie masz partnera, tak?
- No...tak - przyznała z niechęcią. - Nighto mnie nie kocha, ja jestem z tego powodu smutna, a Terra nie ma taty.
- Oj, nie martw się - powiedziałam i chociaż powiedziałam to nieco chłodno to aż sama byłam zaskoczona, że ja to mówię.
Po chwili wyszłam z groty i gnałam już do lasu, nad wodospad. Tam znalazłam Time'a polującego na sarnę. Zagrodziłam mu drogę i pierwsza złapałam zdobycz.
- No, nieźle... - powiedziałam z udawaną krytyką -, która to? Druga?
Time zaśmiał się.
- Nie, miała być czwarta, długo cię nie było.
- Zatrzymała mnie taka jedna natrętna wilczyca - znowu zaczęłam kłamać. - Nie nawidzę jej. Musiałam jej przemówić do rozumu.
- No tak... Ok, to co? Bierzemy to do jaskini? - spytał wskazując na stertę "mięsa".
Pokręciłam głową.
- Jeszcze nie - wypatrzyłyśmy lisa i rzuciłam się na niego zabijając po drodze uciekającą sarnę. Zgrabnie upadłem na ziemię obok obydwu zdobyczy poczym wskoczyłam na pień drzewa i po chwili spadły z niego dwa ptaki. - Teraz tak.
W naszej grocie aż pachniało świeżym mięsem złożonym w rogu na stercie. Po drodze złapaliśmy jeszcze kilka drobnych królików, a teraz ze smakiem objadalismy się jedną z saren.
- To był świetny dzień - westchnęłam kładąc się. Księżyc już od kilku godzin rozświetlał czarne niebo usiane małymi bladymi gwiazdami.
- Tak - potwierdził Time i nic już więcej nie mówiliśmy bo zasnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz