- No, właściwie to nie ma eliksiru ale jest pyłek.
- Pyłek? - odparła z niedowierzaniem.
- Tak. To jest pyłek z magicznych kwiatów, sam zresztą jest magiczny. Pozwala zwykłemu wilkowi latać tak długo do puki nie zniknie z niego.
- Serio? - spytała tym razem z zapałem - Gdzie są te kwiaty?
- No więc właśnie - otworzyłem niby-torbę która zwisała mi z szyi i wyjąłem z niej rulon. - Przygotowałem mapę i badałem trasę kilka razy. W takim razie kwiaty powinny się znajdować gdzieś tu - na zachód od nas - tu wskazałem na pokreślonym, zapisanym i zarysowanym papierze miejsce przez, w którym przecinało się wiele lekkich linii świadcząc o tym jak dużo razy je sprawdzałem.
- Ciekawe... - odparła Mist. - To idziemy?
- No jasne.
Ja biegłem przodem co chwilę patrząc na mapę i zmieniając gwałtownie kierunki, a Mist leciała za mną.
W końcu dotarliśmy do magicznego lasu, w którym unosił się w powietrzu błyszczący drobny pyłek, a wszędzie dookoła rosły olbrzymie różnobarwne kwiaty.
- Czemu się nie unosisz? - spytała Mist - przecież ten pyłek jest w powietrzu.
- Jest go za mało - rzuciłem się na jeden z kwiatów, a wokół mnie wzbiły się tumany takiego pyłku. Zacząłem się lekko unosić.
Mist?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz