wtorek, 7 stycznia 2014

Od Skylli do Camerona


Chyba nie muszę opowiadać o moim dołączeniu do tej watahy? Jest to baaardzo długa i nudna historia, po której opowiedzonych pięciu minutach kleją się powieki. N i c na to nie poradzę. Bla, bla, bla. Przejdźmy do teraźniejszości. Nie wiem skąd, otoczyła mnie nieznana mi wataha wilków. Walczyłam całkiem długo, ale normalne jest, że traci się energię. Dostałam mocno w głowę. Ostatnie co zobaczyłam to zarysy jakiegoś wilka. Wtedy urwał mi się obraz. 

Obudziłam się. Stał nade mną jakiś basior. Ten sam, który walczył z tamtymi wilkami.
- Co...? - próbowałam zapytać, ale zakrył mi pysk łapą.



Cameron?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz