Przyjaźń Pewnego razu ja z swoim kolegą Igorem poszli na lody. Tam poznaliśmy Oliwke saphirke , Oli i Matiego. poznali się i chodzili razem po lesie .Następnego dna poszłem do ich groty i zabrałem Oliwke i Saphirke do lasu. Bawiliśmy się a po jakimś czasie wróciły do domu . A ja poszłem do rodziców im opowiedzieć.
piątek, 31 stycznia 2014
Kacper dołączył!
Imię | Kacper |
Wiek | 2 lata |
Płeć | samiec |
Stanowisko | Wojownik Łowca |
Charakter | Ulubina potrawa pizza . Ulubiony kolor czarny.Jest sympatyczny , dobry. |
Rasa | Wilk fajności |
Rodzina | Nie pamięta |
Szczeniaki | Niema , ale chce mieć |
Partner | ma |
Właściciel | Kapi100kapi |
Od Jagielonki cd Destiny
- Śmieszne imię, jeszcze takiego nie słyszałam.
- No bo ja jestem oryginalna, a tak w ogóle to gdzie my idziemy? - zaciekawiłam się.
- Do groty Alfy.
- Kogo?!
- Alfa dowodzi stadem, nie mów, że nie wiesz kto to jest.
- Nie wiem, do tej pory dowiedziałam się o watahah tyle, że wiem jak się nazywają i co to jest. Nie słyszałam o Alfach. Jest ktoś jeszcze?
- Tak, są jeszcze Bety, one są drógie w kolejności, zastępoją czasem Alfy. Mamy jeszcze różne stanowiska na przykład: szpieg, wojownik, łowca...ale to potem ci wyjaśni Wild Life.
- Wiem, o tych coś słyszałam, ale kto to jest Wild Life?
- To nasza Alfa, drógą jest Kenay.
- A kto jest Betami?
- Kathie, mówi, że jestem niby jej mamą.
Roześmiałyśmy się.
- Jak to? - spytałam.
- Nie wiem, musisz się jej zapytać kiedyś.
- A ile macie wilków w watasze? - pytałam dalej.
- Ee....dużo. Nie wiem dokładnie ile, ale pewnie około czterdzieści.
- A to dużo?
- Całkiem. O! To już tutaj!
Destiny?
- No bo ja jestem oryginalna, a tak w ogóle to gdzie my idziemy? - zaciekawiłam się.
- Do groty Alfy.
- Kogo?!
- Alfa dowodzi stadem, nie mów, że nie wiesz kto to jest.
- Nie wiem, do tej pory dowiedziałam się o watahah tyle, że wiem jak się nazywają i co to jest. Nie słyszałam o Alfach. Jest ktoś jeszcze?
- Tak, są jeszcze Bety, one są drógie w kolejności, zastępoją czasem Alfy. Mamy jeszcze różne stanowiska na przykład: szpieg, wojownik, łowca...ale to potem ci wyjaśni Wild Life.
- Wiem, o tych coś słyszałam, ale kto to jest Wild Life?
- To nasza Alfa, drógą jest Kenay.
- A kto jest Betami?
- Kathie, mówi, że jestem niby jej mamą.
Roześmiałyśmy się.
- Jak to? - spytałam.
- Nie wiem, musisz się jej zapytać kiedyś.
- A ile macie wilków w watasze? - pytałam dalej.
- Ee....dużo. Nie wiem dokładnie ile, ale pewnie około czterdzieści.
- A to dużo?
- Całkiem. O! To już tutaj!
Destiny?
Od Jagielonki
Pruszył śnieg pobielając szczyty gór oraz doliny i czubki drzew. Mimo to śłońce świeciło, choć blado, na niebie, a śnieg błyszczał odbijając jego promienie. Nie można powiedzieć, że tą porę roku, czyli zimę, lubiłam najbardziej. Według mnie żadna pora roku nie była najleprza. Każda była wyjątkowa dla tego nie nigdy nie miałam ulubionej pory.
Leżałam w śniegu na polanie i łapałam na język płatki. Za mną rozciągał się ciemny las iglasty przykryty jakby kołdrą ze śniegu, a przede mną góry. Wysokie góry, których szczytów nie było dziś widać ponieważ znikały w niskich chmurach. Nagle jeden z płatków spadł centralnie na mój nos i rozpuścił się, a ja zrobiłam na niego zeza. Roześmiałam się sama z siebie i wtedy usłyszałam kroki. Odwróciłam się na brzuch i spostrzegłam białego wilka wychodzącego z lasu. Od razu się uspokoiłam i przyjżałem mu się. Jego futro było całe równomiernie białe niczym śnieg dookoła, a jego oczy błękitne jak woda uwięziona pod skorupą lodu. Od razu go polubiłam mimo iż wyglądał na dużo starszego. W końcu można się przecież zaprzyjaźnić z każdym. Wilk stanął i rozglądał się, aż mnie zobaczył. Podbiegłam do niego wesoło spytałam.
- Cześć, jak masz na imię?
- Avalyn - odparł krótko. - Co robisz sama w takim dobrym położeniu dla wilków z Watahy Cienia?
- Co?!
- Ostatnio zdażył się napad na jedną z grot to co dopiero na samotnego wilczka.
- Daj spokój! Ja bym sobie dała radę - odparłam wyluzowana. - A wogóle to gdzie idziesz i czy mogę iść z tobą?
Avy?
Leżałam w śniegu na polanie i łapałam na język płatki. Za mną rozciągał się ciemny las iglasty przykryty jakby kołdrą ze śniegu, a przede mną góry. Wysokie góry, których szczytów nie było dziś widać ponieważ znikały w niskich chmurach. Nagle jeden z płatków spadł centralnie na mój nos i rozpuścił się, a ja zrobiłam na niego zeza. Roześmiałam się sama z siebie i wtedy usłyszałam kroki. Odwróciłam się na brzuch i spostrzegłam białego wilka wychodzącego z lasu. Od razu się uspokoiłam i przyjżałem mu się. Jego futro było całe równomiernie białe niczym śnieg dookoła, a jego oczy błękitne jak woda uwięziona pod skorupą lodu. Od razu go polubiłam mimo iż wyglądał na dużo starszego. W końcu można się przecież zaprzyjaźnić z każdym. Wilk stanął i rozglądał się, aż mnie zobaczył. Podbiegłam do niego wesoło spytałam.
- Cześć, jak masz na imię?
- Avalyn - odparł krótko. - Co robisz sama w takim dobrym położeniu dla wilków z Watahy Cienia?
- Co?!
- Ostatnio zdażył się napad na jedną z grot to co dopiero na samotnego wilczka.
- Daj spokój! Ja bym sobie dała radę - odparłam wyluzowana. - A wogóle to gdzie idziesz i czy mogę iść z tobą?
Avy?
Od Oli
Owoc życia. Pewnego razu gdy szłam sobie z mężem i to oddaliłam się trochę i straciłam ich z wzroku.Następnie poszłam do lasu "Superowości" bo tam poznałam Matiego. A więc gdy oglądałam las to wyskoczył ogień ( to przywódca watahy cienia) . Napadli mnie wtedy potrzebowałam owocu życia lecz Mati wyskoczył bo mnie szukał i skopał im cztery litery. Potem wróciłam do domu i opowiedziałam to dzieciom.
czwartek, 30 stycznia 2014
Od Matiego
Pewnego razu poszedłem do lasu "Superowość". zwiedzałem go i obserwowałem gdy tak szedłem i szedłem zauważyłem pewną samicę i spytałem jak ma imię odpowiedziała "Oli".Następnie rozmawialiśmy o nas i nagle zaprzyjaźniliśmy się. Spotykaliśmy się jako przyjaciele gdy pewnego ranka spotkaliśmy się i i w pewnej chwili wyznałem Oli miłość.Parę lat później postanowiliśmy się pobrać . Po ślubie zapragnęliśmy mięci dzieci , więc parę dni później pojawiły się dwie dziewczynki jedna Oliwka a druga Saphira. Dziećmi zajmowała się Oli , bo Mati ich pilnował , polował bronił Oliwki Saphirkii.Gdy małe samiczki miały roczek rodzice wzięli ich na spacer po "Oliwkolandzie". Dzieci były uśmiechnięte kiedy patrzyły na "Oliwkoland". Po paru latach same już brykały po "Oliwkolandzie" i żyły w zgodzie. A Oli i Mati cieszyli się swoimi dziećmi i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Od Nyx cd Time'a
- To ja was zostawię, a jutro Nyx będzie mogła wrócić do domu- powiedziała z uśmiechem wadera i wyszła z groty.
Leżeliśmy oboje obok siebie, a pomiędzy nami siedziły szczeniaki. Na początku nie chciałam mieć dzieci,ale teraz zrozumiałam, że to nie będzie najgorsze. Maluchy ftulałys ię w nasze futra. Mały samiec niezdarnie próbował się wspiąć na grzbiet Time'a, najmniejsza niała samiczka tuliła się do mnie, a dróga tylko siedziała i się drapała. Nie wiedzieć czemu to właśnie ona najbardziej mi się spodobała. Wzięłam ją w łapy.
- Ciebie nazwiemy Alva - powiedziałam do niej, a ta spojżała na mnie dziwnie aż się roześmialiśmy.
- Jak nazwiemy tego? - spytał Time wskazując na białego basiora.- Masz jakiś pomysł? Może Look?
- Nie...jakieś dłuższe, może Assassin?
- Według mnie nie pasuje do niego, a co powiesz na Snowstorm?
- Snowstorm... - powtórzyłam. - Dobra.
- Jeszcze Aria.
- Kto?
- Ta malutka będzie się nazywać Aria. Może być prawda?
- Jasne.
Leżeliśmy oboje obok siebie, a pomiędzy nami siedziły szczeniaki. Na początku nie chciałam mieć dzieci,ale teraz zrozumiałam, że to nie będzie najgorsze. Maluchy ftulałys ię w nasze futra. Mały samiec niezdarnie próbował się wspiąć na grzbiet Time'a, najmniejsza niała samiczka tuliła się do mnie, a dróga tylko siedziała i się drapała. Nie wiedzieć czemu to właśnie ona najbardziej mi się spodobała. Wzięłam ją w łapy.
- Ciebie nazwiemy Alva - powiedziałam do niej, a ta spojżała na mnie dziwnie aż się roześmialiśmy.
- Jak nazwiemy tego? - spytał Time wskazując na białego basiora.- Masz jakiś pomysł? Może Look?
- Nie...jakieś dłuższe, może Assassin?
- Według mnie nie pasuje do niego, a co powiesz na Snowstorm?
- Snowstorm... - powtórzyłam. - Dobra.
- Jeszcze Aria.
- Kto?
- Ta malutka będzie się nazywać Aria. Może być prawda?
- Jasne.
Od Saphiry cd Diego
Gdy tak leżał nieprzytomny i to jeszcze z takimi widocznymi ranami , byłam o krok od płaczu . Zaniosłam go szybko do Nighto , znanego magika i zielarza .
-Niestety , on nie przeżyje , ma za liczne rany - powiedział
Nighto gdy już o niego doszliśmy . Myślałam , że się
przesłyszałam , więc spytałam :
-Co ? Jak to nie przeżyje ? Nie rozumiem ... - czułam się
fatalnie , wtedy już płakałam .
-Ale jest też dobra wiadomość - rzekł Nighto z uśmiechem .
-To trzeba tak od razu...-po tej wiadomości od razu
przestałam płakać- A jaka to wiadomość ?
-Diego ma jeszcze Owoc z Drzewa Życia i może go teraz
użyć .
-To świetnie , niech go użyje - powiedziałam uradowana .
Diego ledwie leżał , widać było , że cierpi . Po chwili Nighto wyciągnął Owoc z Drzewa Życia i podał go Diegowi , od razu po tym Diego wstał na równe nogi , jakby nigdy nic . Podziękowaliśmy Nighto i wyszliśmy . Diego mnie odprowadził , no i tak skończył się ten dzień .
-Niestety , on nie przeżyje , ma za liczne rany - powiedział
Nighto gdy już o niego doszliśmy . Myślałam , że się
przesłyszałam , więc spytałam :
-Co ? Jak to nie przeżyje ? Nie rozumiem ... - czułam się
fatalnie , wtedy już płakałam .
-Ale jest też dobra wiadomość - rzekł Nighto z uśmiechem .
-To trzeba tak od razu...-po tej wiadomości od razu
przestałam płakać- A jaka to wiadomość ?
-Diego ma jeszcze Owoc z Drzewa Życia i może go teraz
użyć .
-To świetnie , niech go użyje - powiedziałam uradowana .
Diego ledwie leżał , widać było , że cierpi . Po chwili Nighto wyciągnął Owoc z Drzewa Życia i podał go Diegowi , od razu po tym Diego wstał na równe nogi , jakby nigdy nic . Podziękowaliśmy Nighto i wyszliśmy . Diego mnie odprowadził , no i tak skończył się ten dzień .
Dołączyli: Faantaasia, Mati i Oli!
Imię | Faantaasia lub Lili |
Wiek | 3 lata |
Płeć | Waderka |
Stanowisko | Uzdrowiciel Zielarz |
Charakter | Miła , dobra , zawsze chciałaby pomagać innym , ma wielkie serce , ładnie śpiewa , a dzięki magicznej bransoletce posiada magiczne moce . Jest szybka i zwinna , łatwo też można się z nią dogadać . |
Rasa | Wilczyca Dobroci |
Rodzina | Nie pamięta ... |
Szczeniaki | Nie ma |
Partner | Szuka |
Właściciel | Susu12 |
Imię | Mati |
Wiek | 6 lat |
Płeć | samiec |
Stanowisko | Łowca Obrońca |
Charakter | Lubi bawić się w szpiega. Ulubioony kolor czarny.Ulubiona potrawa pizza i lody czekoladowe.Jest miły,sympatyczny, |
Rasa | Wilk Suprowości |
Rodzina | Córka-Oliwka i Saphira. |
Szczeniaki | Ma dzwie córki |
Partner | Oli |
Właściciel | oli100oli |
Imię | Oli |
Wiek | 6 lat |
Płeć | samica |
Stanowisko | Łowca Obrońca |
Charakter | Lubi bawić się w szpiega. Ulubiony kolor fioletowy.Ulubiona potrawa pizza i lody czekoladowe.Jest miła,sympatyczna, |
Rasa | Wilk Superowości |
Rodzina | córka-Oliwka i Saphira. Rodzice żyją niedaleko. |
Szczeniaki | ma dwie córki |
Partner | Mati |
Właściciel | oli100oli |
Od Desto cd Wasp
- Desto - odpowiedziałem i wtedy coś mi zaświtało w głowie. Obudził sie mój optymizm i pomyślałem, że jeśli jej opowiem jak najwięcej wspólnych przeżyć, to może sobie o mnie przypomni.- Pamiętasz mnie?! - wilczyca patrzyła tylko zdziwionych wzrokiem. - Lubiliśmy się i to bardzo, byłaś wredna, ale cię odmieniłem, wiele razem przeżyliśmy... - zacząłem jej opowiadać wszystkie nasze wspólne przeżycia, jak się poznaliśmy wtedy w zimie. Później poszliśmy odwiedzić jej grotę. Jak złapałem i zabiłem wilczycę z obcej watahy i jak Waso chciała później wziąść jej nóż. Rozgadałem się na maksa, a ona słuchała. Opowiadałam o tym jak podkradaliśmy się do watahy Cienia, a na koniec usiadłem i czekałem z nadzieją na jej reakcję.
Waaaaasp? :3
Waaaaasp? :3
Od Time'a
Obudziłem się wcześnie. Nyx już nie spała. Kiedy mój wzrok się wyostrzył zobaczyłem, że je królika.
- Nyx!
- Tak? - spytała. - O co chodzi?
- Kochanie, ne wolno ci polować! Jesteś w ciąży, mogłaś sobie coś zrobić.
- Oooo...ale nie mogłam wytrzymać! Wiesz, że jestem łowczynią i bardzo lubię polować.
- Tak, ale już niedługo będziesz mogła.
- Ale ja nie należę do wilków cierpliwych, z resztą co mogłam sobie niby zrobić.
- Niewiem...
- Widzisz!
Pokręciłam głową i uśmiechnąłem się. Cała Nyx. Pocałowałem ją i wtedy zobaczyłem drógiego królika.
- Po co jeszcze jeden, ty zazwyczaj nie dużo jesz - powiedziałem.
- Dla ciebie - uśmiechnęła się.
- Świetnie... - odparłem sarkastycznie. - Ale następnym razem to ja poluję.
Zaśmialiśmy się.
Po śniadaniu poszliśmy na spacer. Szliśmy lasem, aż wyszliśmy na wielką, rozległą polanę. Tam usiedliśmy.
- Wiesz, nie wiem jak ty, ale ja się cieszę, że będziemy mieli szczeniaki - powiedziałem.
- Taaa... Wiesz jak się takimi zająć? Ja nigdy nie zajmowałam się szczeniakami! Niemiałam młodszego rodzeństwa, jedynie starsze - przerwała. - A ty?
- Ja miałem młodszą siostrę. Może nie dużo młodszą ale chroniłem ją przed wszystkim co mogłoby jej zagrażać.
Nagle Nyx zgięła się w pół.
- Nyx! Co jest?
- Szybko! Do Reiki!
Najszybciej jak się dało udaliśmy się do uzdrowicielki.
Po półgodzinie siedzenie u Reiki urodził się mały biały wilczek. Wziąłem go w łapy i glaskałem. Ale to jeszcze nie był koniec. Za kolejne pół godziny urodziła się samiczka. Tym razem czarno-biała.
- To chyba tyle - stwierdziła Reika.
- A więc będą dwa szczeniaki? - spytała słabo Nyx. - I to ona białe? Jak to?
- Na to wygląda - odparła Reika i wtedy Nyx krzyknęła.
- A jednak - dodałem i po kolejnej godzinie urodziła się najmniejsza, biała z czarnymi uszkami, samiczka.
Nyx?
- Nyx!
- Tak? - spytała. - O co chodzi?
- Kochanie, ne wolno ci polować! Jesteś w ciąży, mogłaś sobie coś zrobić.
- Oooo...ale nie mogłam wytrzymać! Wiesz, że jestem łowczynią i bardzo lubię polować.
- Tak, ale już niedługo będziesz mogła.
- Ale ja nie należę do wilków cierpliwych, z resztą co mogłam sobie niby zrobić.
- Niewiem...
- Widzisz!
Pokręciłam głową i uśmiechnąłem się. Cała Nyx. Pocałowałem ją i wtedy zobaczyłem drógiego królika.
- Po co jeszcze jeden, ty zazwyczaj nie dużo jesz - powiedziałem.
- Dla ciebie - uśmiechnęła się.
- Świetnie... - odparłem sarkastycznie. - Ale następnym razem to ja poluję.
Zaśmialiśmy się.
Po śniadaniu poszliśmy na spacer. Szliśmy lasem, aż wyszliśmy na wielką, rozległą polanę. Tam usiedliśmy.
- Wiesz, nie wiem jak ty, ale ja się cieszę, że będziemy mieli szczeniaki - powiedziałem.
- Taaa... Wiesz jak się takimi zająć? Ja nigdy nie zajmowałam się szczeniakami! Niemiałam młodszego rodzeństwa, jedynie starsze - przerwała. - A ty?
- Ja miałem młodszą siostrę. Może nie dużo młodszą ale chroniłem ją przed wszystkim co mogłoby jej zagrażać.
Nagle Nyx zgięła się w pół.
- Nyx! Co jest?
- Szybko! Do Reiki!
Najszybciej jak się dało udaliśmy się do uzdrowicielki.
Po półgodzinie siedzenie u Reiki urodził się mały biały wilczek. Wziąłem go w łapy i glaskałem. Ale to jeszcze nie był koniec. Za kolejne pół godziny urodziła się samiczka. Tym razem czarno-biała.
- To chyba tyle - stwierdziła Reika.
- A więc będą dwa szczeniaki? - spytała słabo Nyx. - I to ona białe? Jak to?
- Na to wygląda - odparła Reika i wtedy Nyx krzyknęła.
- A jednak - dodałem i po kolejnej godzinie urodziła się najmniejsza, biała z czarnymi uszkami, samiczka.
Nyx?
Od Rose
Pewnego ranka wstałam wcześnie..ucałowałam Blue i udałam się na małe polowanie, aby zrobić mojemu kochanemu niespodziankę..Postanowiłam zapolować na bardzo pysznego zwierza był to Łoś..ciężko się go polowało, no ale dla mojego musi być solidny. W końcu udało mi się takiego zobaczyć.. Wzięłam rozbieg i bach! Leży!...Martwy...Zaciągnęłam go do jaskini..Blue jeszcze spał..Postanowiłam go obudzić..
-Kochanie.. wstawaj.. śniadanie..-obudziłam go pocałunkiem.
-Hmmm?-był nieco zaspany..po chwili wrócił do siebie..-Witaj kochanie.. gdzie byłaś??-zapytał lekko ziewając..
-Postanowiłam zorganizować ci porządne śniadanie...-uśmiechnęłam się i wskazałam Łosia.
-Przytargałaś go specjalnie tutaj?
-Mhm...Jedź...
-A ty?
-Ja już dawno zjadłam...-pocałowałam go.-Idę na spacerek..widzimy się przy wodospadzie..
(Blue?)
-Kochanie.. wstawaj.. śniadanie..-obudziłam go pocałunkiem.
-Hmmm?-był nieco zaspany..po chwili wrócił do siebie..-Witaj kochanie.. gdzie byłaś??-zapytał lekko ziewając..
-Postanowiłam zorganizować ci porządne śniadanie...-uśmiechnęłam się i wskazałam Łosia.
-Przytargałaś go specjalnie tutaj?
-Mhm...Jedź...
-A ty?
-Ja już dawno zjadłam...-pocałowałam go.-Idę na spacerek..widzimy się przy wodospadzie..
(Blue?)
środa, 29 stycznia 2014
Od Destiny
Biegłam przez las jak to zawsze rano robiłam. Właśnie rozpędzałam się kiedy nagle... ŁUP ! Poczułam straszny ból i chyba na chwilę zemdlałam. Ocknęłam się jednak szybko i zobaczyłam nad sobą wilka w którego chyba wpadłam.
- Eee... Sorki - wyjąkałam wyszczerzając kły w przepraszającym uśmiechu.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się - Cała jesteś ?
- Tak - odparłam wstając - Jak masz na imię ? Bo ja jestem Destiny.
- Power - przedstawił się.
- Nowy jesteś ? - spytałam.
- Tak.
- Fajnie ! - podekscytowałam się - Mogę cię oprowadzić jak chcesz !
(Power ?)
Szczeniaki Nyx i Time'a!
Imię | Snowstorm |
Wiek | Szczeniak |
Płeć | Wilk |
Stanowisko | Wojownik Obrońca |
Charakter | Snowstorm jest odważny, silny i lubi ryzyko. Śmiały, niecierpliwy i często pochopny. Dla wrogów nie zna litości i zawsze obroni swoich bliskich. Nie warto go złościć gdyż może się nie na żarty zdenerwować. To pomysłowy i sprytny wilk, chociaż często lubi działać szybko i nieprzemyślanie. Jednak jest rownież czuły i kochający. |
Rasa | Wilk Śniegu |
Rodzina | Mama: Nyx Tata: Time Dwie siostry: Alva i Aria |
Szczeniaki | Brak |
Partner | Brak |
Właściciel | matisa10 |
Imię | Alva |
Wiek | Szczeniak |
Płeć | Wilczyca |
Stanowisko | Obrońca Alf |
Charakter | To wilczyca o niezwykłym potencjale "aktorskim". Jest głośna, śmiała, odważna i zawsze próbuje dotrzeć do celu. Niestety jest też strasznie niecierpliwa więc żadko jej się to udaje. Alva jest również zabawna, silna, romantyczna i lubi się popisywać. Jest również nieprzewidywalna pomysłowa. |
Rasa | Wilk Umysłu |
Rodzina | Tata: Time Mama: Nyx Siostra: Aria Brat: Snowstorm |
Szczeniaki | Brak |
Partner | Brak |
Właściciel | matisa10 |
Imię | Aria |
Wiek | szczeniak |
Płeć | wadera |
Stanowisko | Posłaniec Nauczyciel lecznictwa |
Charakter | Aria jest miła, pomocna i zwykle wesoła, lubi poznawać inne wilki oraz odkrywać nowe miejsca. Ta wilczyca jest słodka, urocza i pocieszna, oraz ciekawa świata. Lubi podróże, jest sprytna i mądra. Zwykle stara się rozwiązywać sprawy pokojowo; kiedy jednak ktoś ją naprawdę rozzłości, wybucha złością tak, że nie da się jej powstrzymać. Aria jest również delikatną i uczuciową acz całkiem odważną wilczycą. |
Rasa | Wilk przyjaźni |
Rodzina | mama-Nyx, tata-Time, siostra-Alva, brat-Snowstorm |
Szczeniaki | Brak |
Partner | Brak |
Właściciel | Iss |
Od Destiny cd Jagielonki
Przyglądałam się incydentowi z uśmiechem. Wilczyca z obrażoną miną podeszła do mnie.
- Jesteś z nimi w watasze ? - spytała.
- Tak - uśmiechnęłam się przyjacielsko - A co ?
- Są wredni i współczuję ci, że musisz znosić ich na co dzień - warknęła.
- Nie przesadzaj - powiedziałam - Są mili ale nie w czasie wielkiego polowania. A ty pewnie nie masz watahy, co ?
- Nie - przyznała.
- To może dołączysz do tej w której jestem ja ? - zaproponowałam.
- Ok.
Ruszyłyśmy w stronę groty Wild Life.
- A tak w ogóle to jak masz na imię ? - zaciekawiłam się - Bo ja jestem Destiny.
- Jagielonka - odparła.
(Jagielonka ?)
Od Terry cd Kenay'a
Nie wiedziałam co powiedzieć. W sumie zawsze chciałam mieć rodzeństwo, ale to miały być szczeniaki Kenay'a! W sumie to już się do niego całkiem przezwyczaiłam, może nawet zaczynałem go lubić, ale żeby szczeniaki?
Trudno, może będą fajne. Będę się miała kim zajmować - pomyślałam optymistycznie i spróbowałam się z tego cieszyć.
- Super, a ile? - spytałam próbując nie zdradzać mojego braku przekonania.
- Tego jeszcze nie wiadomo - odparła mama.
Pokiwałam głową nie wiedząc co dalej mam mówić. Zapadła cisza.
Kenay? (Jak nie chcesz to nie musisz dokańczać)
Trudno, może będą fajne. Będę się miała kim zajmować - pomyślałam optymistycznie i spróbowałam się z tego cieszyć.
- Super, a ile? - spytałam próbując nie zdradzać mojego braku przekonania.
- Tego jeszcze nie wiadomo - odparła mama.
Pokiwałam głową nie wiedząc co dalej mam mówić. Zapadła cisza.
Kenay? (Jak nie chcesz to nie musisz dokańczać)
Od Kenay'a cd Wild Life
-To...- zaniemówiłem- To wspaniale!- ucieszyłem się choć zdawałem sobie sprawę z odpowiedzialności która na mnie ciąży.
Poszliśmy w kierunku naszej jaskini. Byliśmy cicho, nikt nie wiedział jak zacząć rozmowę. Zawsze marzyłem o założeniu rodziny, ale z drugiej strony Wild już miała jedną córkę, nie chciałem jej jeszcze obciążać drugim dzieckiem. A propos córki...
-Jak to wyjaśnimy Terrze?- spytałem.
-I jak na to zareaguje...- Zecora zamyśliła się- Zobaczymy.
Weszliśmy do jaskini. Terra od razu skoczyła do nas.
-Gdzie wy tyle byliście?!
Wild spojrzała na mnie. Pokiwałem zachęcająco głową.
-Musieliśmy pójść do uzdrowiciela...- zaczęła wilczyca ale Terra jej przerwała.
-Do uzdrowiciela?! Po co?!
-Bo...- Wild zawahała się. Terra ledwo zaakceptowała mnie. Jak może więc zareagować na wieść o rodzeństwie?
-Będziesz mieć rodzeństwo- wypaliłem.
<Wild Life? Terra?>
Poszliśmy w kierunku naszej jaskini. Byliśmy cicho, nikt nie wiedział jak zacząć rozmowę. Zawsze marzyłem o założeniu rodziny, ale z drugiej strony Wild już miała jedną córkę, nie chciałem jej jeszcze obciążać drugim dzieckiem. A propos córki...
-Jak to wyjaśnimy Terrze?- spytałem.
-I jak na to zareaguje...- Zecora zamyśliła się- Zobaczymy.
Weszliśmy do jaskini. Terra od razu skoczyła do nas.
-Gdzie wy tyle byliście?!
Wild spojrzała na mnie. Pokiwałem zachęcająco głową.
-Musieliśmy pójść do uzdrowiciela...- zaczęła wilczyca ale Terra jej przerwała.
-Do uzdrowiciela?! Po co?!
-Bo...- Wild zawahała się. Terra ledwo zaakceptowała mnie. Jak może więc zareagować na wieść o rodzeństwie?
-Będziesz mieć rodzeństwo- wypaliłem.
<Wild Life? Terra?>
Od Wasp cd Desto
Patrzyłam otępiała na wilka nie wiedząc co zrobić. Nie przychodził mi jakoś do głowy żaden wredny plan. Może to z powodu odejścia Blood, a może po prostu ten wilk był inny. Nie mogłam sobie przypomnieć jak ma na imię lecz pamiętałam jakby ze snu, że kiedyś był mi bardzo bliski.
- Jak masz na imię ? - wydukałam w końcu.
- Nie pamiętasz mnie ? - odparł smutno.
- Jak masz na imię - powtórzyłam ostro jednak w środku czułam się samotna i tak mi czegoś lub kogoś brakowało.
(Desto ?)
wtorek, 28 stycznia 2014
Od Oliwki
Dawno dawno żyła sobie wilczyca Oliwia. Miała siostre saphire wychowywały się w niezwykłej krainie o nazwie "Oliwkoland".tam był przepiękny las i łąki z kwiatami. Był też la o nazwie "Superowość".Tam właśnie zaczyna się wszystko.Oliwia razem ze saphirą poszły do lasu"Superowość" .Bawiły się tam w chowanego i w berka aż nagle gdy biegły przed siebie zauważyły grotę.Weszły do niej i rozglądały się.Szły i szły aż doszły do dwóch przejść. następnie zarządziły , żę pójdą w lewo bo to od strony serca.Szły wielki,wąskim i długim korytarzem po jakimś czaśe doszły do jakiegoś zamku. Na początku małe wilczyce niewiedziały gdzie są , ale potem zauważuły tron i wiedzały , że są w zamku.gzy zwiedzały zamek Oliwia spytała saphiry kiedy wrócimy do rodziców , bo już się ściemniało.Rodzice zakazali Oliwi i saphirze włuczenie się po ciemku ,bo wataha cieńa zawsze zabija w nocy.Saphira powiedziała ,że za chwilke pójdziemy.Gdy tak szły to nagle doszły do punktu wyjścia . Oliwia powiedziała , że poco okrążać cały zamek dwa razy.Saphira zgodziła się z nią . PO chwili namysłu zaczeły iść tym korytarzem co przyszły.Lecz w drodze powrotu nietoperz którego wilczyce wcześniej niezauważyły zabrał Oliwii naszyjnik. Gdy się zoriętowały ,że nietoperz złodzej ukradł im naszyjnik to pobiegły za nim.Gdy tak biegły i biegły to zauważyły ,że nietoperz już stanał był w mrocznej jaskini po środku wielkiego labiryntu.W labiryńcie Oli i saphi ( to ich przezwiska) obiecały sobie że równo po godzinie wyjdą na drugi koniec labiryntu.Rozdzieliły się i zaczeły própować znależć naszyjnik i wyjść na drógą strone Oliwia zaznaczała droę wydrapując ścieżki.Mijały minuty a ona była tak blisko.A zaś saphira szła cały czas w kółko.Oliwia w marę minut doszła do nietoperze.Obmyśliła plan jak zabrać złodziejowi naszyjnik.Wymyśliła,że będzie udzawać nietoperza i na niby zaprzyjaźni się z nietoperzem.Po chwili zaczeła mówić do niego
cześć jak masz na imię i nagle zawisła się do góry nogami i zaczeła gadać o naszyjniku.Potem wyrwała mugo z ręki i uciekła na drógą strone labiryntu.Czekała tam na Saphire lecz ona nienadchodziła.Więc postanowiła isć po nią dale zaznaczała ścieżki i po jakimś czasie znalazła ją i razem w róciły do domu.Gdy wydoroślały opowiadały te historie swoim dzieciom następnie swoim wnukom i pra wnukom i prapra wnukom i tak dalej i dalej.
Dołączyła Oliwka!
Imię | Oliwka |
Wiek | 2 lata |
Płeć | samica |
Stanowisko | Łowca Obrońca |
Charakter | Lubi bawić się w szpiega. Ulubiony kolor fioletowy.Ulubiona potrawa pizza i lody czekoladowe.Jest miła,sympatyczna, |
Rasa | Wilk Superowości |
Rodzina | siostra-saphira mama z tatą mieszkają niedaleko i często ich odwiedzam. |
Szczeniaki | Niema , ale chce mieć |
Partner | chce mieć |
Właściciel | oli100oli |
Od Selen
Biegłam przed siebie. nagle zatrzymały mnie jakieś inne wilki.
- Witaj, piękna!- zaczął pierwszy
Widziałam ,że sa to wilki z watahy Śmierci! Byłam przerażona. próbowałam uciec, ale inne zastąpiły mi drogę. Zrobiłam ostry zwrot i wskoczyłam w krzaki. Poczułam, że ktoś za mną jest. Obróciłam się.
Okazało się,że to była Kayla, kochana Kayla.
Jakim ukojeniem było patrzenie w jej ogniste oczy...
- Mówiłam ci przecież, żebyś się nie zapuszczała w te tereny!- kayla była pełna wyrzutów...
Od Wild cd Kenay'a
- Jestem w ciąży... - Kenay zaniemówił. - Tak mi się przynajmniej wydaje. Chodźmy szybko do Mist. Co prawda najlepszym według mnie i zaufanym uzdrowicielem była Reika ale ona mnieszkała za daleko. Kenay nic nie mówił. Pomógł mi tylko dojść do groty Mist, a ta już mnie zbadała.
- I co? - spytał Kenay stojący z boku.
- Jest w ciąży - potwierdziła Mist, a ja (może nie potrzebnie) bałam się reakcji Kenay'a.
Kenay? (Sorry, że takie krótkie)
- I co? - spytał Kenay stojący z boku.
- Jest w ciąży - potwierdziła Mist, a ja (może nie potrzebnie) bałam się reakcji Kenay'a.
Kenay? (Sorry, że takie krótkie)
Od Kenay'a cd Wild
-Wild!- pomogłem wilczycy wstać- Co się dzieje?
-Ja...- wilczyca popatrzyła niepewnie na Terrę- Terro, muszę pogadać z Kenay'em. Zaraz wracamy.
-A czemu nie możecie pogadać przy mnie?- spytała mała.
-Powiem ci kiedy indziej!
Terra zrobiła niezadowoloną minę ale nie czepiała się.
Wild "wyciągnęła" mnie z jaskini i poszliśmy w kierunku mieszkania najbliższego uzdrowiciela. Nie miałem pojęcia czy się denerwować, martwić czy co kolwiek innego.
-Wild, co tu jest grane?!- zapytałem zniecierpliwiony- Coś ci dolega?
-W pewnym sensie.
-Co?- zmartwiłem się.
Wild stanęła, wzięła głęboki wdech i odpowiedziała:...
<Wild?>
Od Diego
Kiedy szedłem na skraj lasu , wąską ścieżką wiodącą do siedliska Watahy Wspomnień , nagle usłyszałem czyjś piękny śpiew . To była Saphira . Wyglądała ślicznie , a wokół niej fruwały ptaki i motyle .
Po chwili patrzenia na nią i słuchania jej piosenek podbiegłem do niej .
-Hej , jesteś Saphira , co nie ? - spytałem grzecnie .
-O , hej nie zauważyłam cię . Tak jestem Saphira ,a ty to pewnie ten Diego , nowy w naszej Watasze ? - odpowiedziała mi pytaniem .
-No , przejdziemy się gdzieś ? - zapytałem .
-Dobrze , a gdzie ?? - uśmiechnęła się .
-Nie wiem , sama wybierz - zasugerowałem .
-Może do tego pięknego wodospadu niedaleko - jej śliczne , błysczące oczy wpatrywały się na mnie , a jej usta lekko sięuśmiechały . Jak mogłem się nie zgodzić ?
-Oczywiście , świetny pomysł - powiededziałem .
Poszliśmy nad wodospad , nad nim widzieliśmy też ostre i wysokie skały . Po wpadnięciu na nie nikt by chyba nie przeżył .
Rozmawialiśmy sobie tak jakiś czas , gdy nagle zza krzaków wyskoczyła Wasp .
- Hej - mówiła to z taką ironią i szatańskim śmiechem , co zawsze . Było widać po niej , że chce nas skrzywdzić . Po chwili stanęła między wielkimi skałami tak , że my byliśmy w środku . W ułamku
sekundy Wasp skoczyła , chcąc popchnąć nas na te straszne głazy , ale nie udało jej się - iście zwinnym ruchem odskoczyłem w bok , popychając równocześnie Saphirę na trawę , a ja sam poleciałem ,
tracąc równowagę , na ostre krzewy rosnące niedaleko . Czułem jak wbijały mi kolce od krzewu , ale i tak po chwili straciłem przytomność ...
<Saphira , dokończ... >
Od Jagielonki
Szłam już trzeci dzień po nieco dłuższej przerwie i nie spotkałam ani jednego wilka. "Oni zakładają te watahy chyba co 1000 km." - myślałam ale szłam dalej. Nagle stanęłam nad urwiskiem.
- U! Dziura! - powiedziałam do siebie ale nie za bardzo się tym przejęłam. Rozejrzałam się dookoła. Każdą "dziurę" da się obejść. Za chwilę więc zobaczyłam koniec urwiska i pobiegłam w tą stronę. Był daleko więc dopiero po jakichś 20 minutach tam dotarłam. Gdy tylko ominęłam wąwóz poczułam głód. Ruszyłam do pobliskiego lasu i złapałam tam dwa króliki. Zjadłam je ze smakiem po czym poczułam zapach wilków.
-No nareszcie! - powiedziałam i popędziłam za zapachem. Zobaczyłam stado łosi, a za nim grupę wilków.
- Hej! - zawołałam ale nikt mnie nie zauważył. Pobiegłam za nimi. Trudno było małej wilczycy dogonić grupę dorosłych łowców więc wskoczyłam na jakiegoś wilka i zanim zdążył mnie odpędzić już siedziałam na łosiu biegnącym przed nim.
- Ej! Mała! Złaś z naszego jedzenia! My tu polujemy!
- Ah to świetnie! - w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka jest sytuacja. - Mogę się przyłączyć?
- Nie! Nie twoja wataha-nie twoje jedzenie! - warknął wilk.
- A co wy tak ganiacie za tymi łosiami? Nie lepiej od razu je zabić? - i zanim wilk cokolwiek zdążył powiedzieć zatopiłam kły w łosiu, na którym właśnie "jechałam". Zwierzą stanęło, narobiło hałasu, a ja wgryzłam mu się w szyję i jednym tylko trafnym ugryzieniem zabiłam je. Kilka wilków stanęło wokół mnie.
- Wow! Od dawna ćwiczę ten chwyt, ale jeszcze ani razu mi się nie udał! - byłam zachwycona i w ogóle nie zwracałam uwagi na inne wilki. - Ktoś chce zjeść?
- Nie! Lepiej zabieraj się razem ze swoją głuchotą albo pożałujesz jak nie słyszysz co się do ciebie mówi! - warknęła jakaś wilczyca.
- No weź! Ja do ciebie tak nie mówiłam! - zamilkłam. - Ale mogę! Przemądrzała świnio- dodałam z chytrym uśmiechem.
- Pożałujesz tego! - wilczyca rzuciła się na mnie ale jakiś inny wilk powstrzymał ją.
- To jeszcze szczeniak - powiedział i zaczęli się sprzeczać.
- Nie to nie - westchnęłam - poszukam sobie innych przyjaciół.
Zostawiłam im łosia i odwróciłam się. Zobaczyłam pomiędzy drzewami wilczycę, która z zaciekawieniem przyglądała się tej scenie. Miała duże niebieskie oczy, połyskujące w blasku słońca futerko i brązowy nosek na końcu zgrabnego małego pyszczka. W grzywkę wpięte miała dwa małe różowe piórka, a w jednym z uszu złoty kolczyk i musiałam przyznać, że była bardzo ładna. O wiele ładniejsza ode mnie, ale nie przeszkadzało mi to bo nigdy nie zwracałam uwagi na wygląd. Zawinęłam na szyję plączący się pod łapami czerwony szalik, który zawsze nosiłam i podeszła do niej.
Destiny?
- U! Dziura! - powiedziałam do siebie ale nie za bardzo się tym przejęłam. Rozejrzałam się dookoła. Każdą "dziurę" da się obejść. Za chwilę więc zobaczyłam koniec urwiska i pobiegłam w tą stronę. Był daleko więc dopiero po jakichś 20 minutach tam dotarłam. Gdy tylko ominęłam wąwóz poczułam głód. Ruszyłam do pobliskiego lasu i złapałam tam dwa króliki. Zjadłam je ze smakiem po czym poczułam zapach wilków.
-No nareszcie! - powiedziałam i popędziłam za zapachem. Zobaczyłam stado łosi, a za nim grupę wilków.
- Hej! - zawołałam ale nikt mnie nie zauważył. Pobiegłam za nimi. Trudno było małej wilczycy dogonić grupę dorosłych łowców więc wskoczyłam na jakiegoś wilka i zanim zdążył mnie odpędzić już siedziałam na łosiu biegnącym przed nim.
- Ej! Mała! Złaś z naszego jedzenia! My tu polujemy!
- Ah to świetnie! - w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka jest sytuacja. - Mogę się przyłączyć?
- Nie! Nie twoja wataha-nie twoje jedzenie! - warknął wilk.
- A co wy tak ganiacie za tymi łosiami? Nie lepiej od razu je zabić? - i zanim wilk cokolwiek zdążył powiedzieć zatopiłam kły w łosiu, na którym właśnie "jechałam". Zwierzą stanęło, narobiło hałasu, a ja wgryzłam mu się w szyję i jednym tylko trafnym ugryzieniem zabiłam je. Kilka wilków stanęło wokół mnie.
- Wow! Od dawna ćwiczę ten chwyt, ale jeszcze ani razu mi się nie udał! - byłam zachwycona i w ogóle nie zwracałam uwagi na inne wilki. - Ktoś chce zjeść?
- Nie! Lepiej zabieraj się razem ze swoją głuchotą albo pożałujesz jak nie słyszysz co się do ciebie mówi! - warknęła jakaś wilczyca.
- No weź! Ja do ciebie tak nie mówiłam! - zamilkłam. - Ale mogę! Przemądrzała świnio- dodałam z chytrym uśmiechem.
- Pożałujesz tego! - wilczyca rzuciła się na mnie ale jakiś inny wilk powstrzymał ją.
- To jeszcze szczeniak - powiedział i zaczęli się sprzeczać.
- Nie to nie - westchnęłam - poszukam sobie innych przyjaciół.
Zostawiłam im łosia i odwróciłam się. Zobaczyłam pomiędzy drzewami wilczycę, która z zaciekawieniem przyglądała się tej scenie. Miała duże niebieskie oczy, połyskujące w blasku słońca futerko i brązowy nosek na końcu zgrabnego małego pyszczka. W grzywkę wpięte miała dwa małe różowe piórka, a w jednym z uszu złoty kolczyk i musiałam przyznać, że była bardzo ładna. O wiele ładniejsza ode mnie, ale nie przeszkadzało mi to bo nigdy nie zwracałam uwagi na wygląd. Zawinęłam na szyję plączący się pod łapami czerwony szalik, który zawsze nosiłam i podeszła do niej.
Destiny?
Od Wild Life cd Life'a
Wieść o zaginięciu Blood rozniosły się szybko. Tak samo jak wieść o zabiciu Life'a. W dodatku był środek lata. Dni długie i gorące, a z nieba od taej nie spadła ani kropla deszczu. Wszystkie wilki nażekały na pogodę. Kenay wysłał nawet kilku posłańców do innych watah żeby dowiedzieć się czy u nich też tak jest. Jeszcze nie wrócili.
- Co się dzieje? - Kenay chodził niespokojnie po grocie w jedną i w drógą stronę, a Terra śledzili go wzrokiem.
- Nie wiem, ale to straszne. W ogóle nie mamy wody. Dobrze, że nie wyschła w stawach i rzekach - odparłam. W lecie zwykle ciągle są burze, a tu nic! Coś mi tu nie pasuje...
- Może to, że jest nie mokro - Terra wyszczerzyła kiełki w chytrym uśmieszku.
- Idź się bawić ze szczeniakami - rzuciłam zdenerwowana.
- Wy nigdy nie macie dla mnie czasu - odparła i sobie poszła ale ja już jej nie słuchałam. Teraz dopiero zrozumiałam tą przepowiednię.
- Kenay! Pamiętasz jak ci mówiłam o tej przepowiedńi?!
- No tak.
- Gdy nastanie jej koniec, nikt nie zapłacze...
- Co? I dla tego nie pada deszcz... - zamilkł - Ah...No tak.
- Już rozumiesz? Nikt to nikt! Matka natura też nie. Tak więc nie ma deszczu proste.
- No proste, ale jak z tym skończyć? Jak tak dalej pójdzie to chyba uschniemy!
- Dalej był: Nastaną dni straszne dla świata. Lecz zbawią go narodziny wilczycy ; bohaterki, która da radę ciemnej mocy...
- Nieźle brzmi, tylko co to znaczy? Wiem, że chodzi o narodziny jakiegoś wilka, ale nic więcej nie usłyszałaś? Żadnej podpowiedzi?
- Nie. Nie mam pojęcia czyj to ma być szczeniak...
Nagle upadłam na ziemię. Coś się poruszyło w moim brzuchu. O nie! Jak na zawołanie chyba już znałam odpowiedź!
Kenay?
- Co się dzieje? - Kenay chodził niespokojnie po grocie w jedną i w drógą stronę, a Terra śledzili go wzrokiem.
- Nie wiem, ale to straszne. W ogóle nie mamy wody. Dobrze, że nie wyschła w stawach i rzekach - odparłam. W lecie zwykle ciągle są burze, a tu nic! Coś mi tu nie pasuje...
- Może to, że jest nie mokro - Terra wyszczerzyła kiełki w chytrym uśmieszku.
- Idź się bawić ze szczeniakami - rzuciłam zdenerwowana.
- Wy nigdy nie macie dla mnie czasu - odparła i sobie poszła ale ja już jej nie słuchałam. Teraz dopiero zrozumiałam tą przepowiednię.
- Kenay! Pamiętasz jak ci mówiłam o tej przepowiedńi?!
- No tak.
- Gdy nastanie jej koniec, nikt nie zapłacze...
- Co? I dla tego nie pada deszcz... - zamilkł - Ah...No tak.
- Już rozumiesz? Nikt to nikt! Matka natura też nie. Tak więc nie ma deszczu proste.
- No proste, ale jak z tym skończyć? Jak tak dalej pójdzie to chyba uschniemy!
- Dalej był: Nastaną dni straszne dla świata. Lecz zbawią go narodziny wilczycy ; bohaterki, która da radę ciemnej mocy...
- Nieźle brzmi, tylko co to znaczy? Wiem, że chodzi o narodziny jakiegoś wilka, ale nic więcej nie usłyszałaś? Żadnej podpowiedzi?
- Nie. Nie mam pojęcia czyj to ma być szczeniak...
Nagle upadłam na ziemię. Coś się poruszyło w moim brzuchu. O nie! Jak na zawołanie chyba już znałam odpowiedź!
Kenay?
Od Life'a cd Wild Life
Blood warczała stojąc tuż obok Mist i odcinając mi drogę do niej. Wilczyca nie mogła latać bo Blood zmiażdżyła jej skrzydło. Mimo to broniła się zawzięcie. Nagle dostrzegłem Alfy. Wild i Kenay rzucili się na Blood żeby ją odciągnąć. Teraz! Pomyślałem i wślizgnąłem się do Mist.
- Boli cię? - spytałem patrząc na jej skrzydło.
- Troszeczkę - powiedziała sarkastycznie. Widocznie była strasznie zdenrewowana. - Uważaj!
Spojżałem do tyłu gdzie czerwona wilczyca zamachnęła się łapą. Uchyliłem się w ostatniej chwili, a za chwilę Kenay ugryzł ją odciągając tym samym od nas.
- Co mam zrobić? - spytałem bezradnie Mist.
- Walcz... - odparła słabo. Jej skrzydło krawiło i było widocznie złamane. Zmarszczyłam czoło i warknąłem pod nosem. Nikt nie będzie ranił Mist! Rzuciłem się ujadając na Blood. Nagle nabrałam takiej jakby pewności siebie. Nie biłem się może najlepiej ale robiłem co mogłem. Gryzłem, drapałem, robiłem uniki i "skakałem" po prawie dwa razy większym wilku.
Jednak to wszystko było na nic. Ona była chyba nieśmiertelna. Po długiej bitce kiedy Bloodspill miała na sobie już dużo zadanych przeze mnie, Kenay'a i Wild ran, (tak samo jak my) padliśmy ze zmęczenia. Wild biła się świetnie (Kenay'a nie znałem jeszcze za dobrze), a jednak od tej wilczycy biło coś takiego, że nawet ona szybko się zmęczyła. Teraz demonica zwróciła się w stronę Mist. O nie! Od tej chwili wszystko działo się jakby w zwolnionym tępie. W jednej chwili stało się dużo rzeczy. Najpierw Blood zamachnęła się łapą na słabą wilczycę, a ja resztkami sił wybiłam się w powietrze. Skoczyłem. Poczułem przeszywający ból. Poczułem jak pazury bestii wbijają mi się w bok i rozprówają go. Zrobiło mi się słabo. Krwawiąc upadłem na ziemię. Widziałem jak w miejscu gdzie stała Blood pojawiła się czerwona chmura i wilczyca rozpłynęła się. Słyszałem krzyk Mist i całe życie przeleciało mi przed oczami. Leżąc na trawie obok białej skrzydlatej wilczycy, którą kochałem, z dużą szramą na pysku i krwawiącym bokiem zamknąłem oczy. Umarłem...
<Ktoś dokończy?>
- Boli cię? - spytałem patrząc na jej skrzydło.
- Troszeczkę - powiedziała sarkastycznie. Widocznie była strasznie zdenrewowana. - Uważaj!
Spojżałem do tyłu gdzie czerwona wilczyca zamachnęła się łapą. Uchyliłem się w ostatniej chwili, a za chwilę Kenay ugryzł ją odciągając tym samym od nas.
- Co mam zrobić? - spytałem bezradnie Mist.
- Walcz... - odparła słabo. Jej skrzydło krawiło i było widocznie złamane. Zmarszczyłam czoło i warknąłem pod nosem. Nikt nie będzie ranił Mist! Rzuciłem się ujadając na Blood. Nagle nabrałam takiej jakby pewności siebie. Nie biłem się może najlepiej ale robiłem co mogłem. Gryzłem, drapałem, robiłem uniki i "skakałem" po prawie dwa razy większym wilku.
Jednak to wszystko było na nic. Ona była chyba nieśmiertelna. Po długiej bitce kiedy Bloodspill miała na sobie już dużo zadanych przeze mnie, Kenay'a i Wild ran, (tak samo jak my) padliśmy ze zmęczenia. Wild biła się świetnie (Kenay'a nie znałem jeszcze za dobrze), a jednak od tej wilczycy biło coś takiego, że nawet ona szybko się zmęczyła. Teraz demonica zwróciła się w stronę Mist. O nie! Od tej chwili wszystko działo się jakby w zwolnionym tępie. W jednej chwili stało się dużo rzeczy. Najpierw Blood zamachnęła się łapą na słabą wilczycę, a ja resztkami sił wybiłam się w powietrze. Skoczyłem. Poczułem przeszywający ból. Poczułem jak pazury bestii wbijają mi się w bok i rozprówają go. Zrobiło mi się słabo. Krwawiąc upadłem na ziemię. Widziałem jak w miejscu gdzie stała Blood pojawiła się czerwona chmura i wilczyca rozpłynęła się. Słyszałem krzyk Mist i całe życie przeleciało mi przed oczami. Leżąc na trawie obok białej skrzydlatej wilczycy, którą kochałem, z dużą szramą na pysku i krwawiącym bokiem zamknąłem oczy. Umarłem...
<Ktoś dokończy?>
Od Wild Cd Kenay'a
Właśnie wychodziłam z jaskini Nighto. Byłam u niego bo chciałam dowiedzieć się czy wie coś jeszcze o demonach i Wilkach Księżyca. Niestety. Nic więcej już nie mógł znaleźć. Trudno, trzeba będzie kożystać z tego co mamy. Na razie z Terrą nie było aż tak źle. Nie zmieniła się jeszcze w Wilka Księżyca, a Bloodspill nikogo jeszcze nie zabiła. Nagle wpadłam na Kenay'a.
- O cześć! Co tu robisz? - spytałam wyrwana z zamyślenia.
- Tak sobie myślałem - zaczęliśmy iść obok siebie w stronę naszej groty - Blood ostatnio zaatakowała ciężarną Nyx, co była naprawdę głupie. Biła się też z Time'm, mocno go praniła, a razem z Wasp pobiły i wrzuciły do rzeki Moon. Ona sobie pozwala na zadużo!
- Tak...a ja właśnie myślałam o tym jak to dobrze, że Blood nie zrobiła jeszcze nic gorszego... Ale to w końcu półdemon. One myślą, że mogą robić co chcą! Wasp jest zwykłym wilkiem, a co za tym idzie, mniej niebezpiecznym.
- Ja myślałem żeby je jakoś ukarać! To już za dużo! A jeśli kogoś zabiją?!
- Spokojnie, Wasp na razie zostawimy, ale Blood...Nighto mówił mi, że półdemony są nieśmiertelne - nie wspomniałam o wyrywaniu serca.
- Super... - odparł sarkastycznie.
- Ciii... - ucuszyłam go nagle stając w miejscu.
- Co? Słyszysz coś?
- Wycie... - wyszeptałam i dodałam głośno. - Ktoś wzywa pomocy.
- Też słyszę.
Ruszyliśmy z miejsca szaleńczym biegiem. Już po chwili znaleźliśmy Bloodspill opentaną niesamowitą furią, a obok niej Mist i Life'a.
Life? Blood?
- O cześć! Co tu robisz? - spytałam wyrwana z zamyślenia.
- Tak sobie myślałem - zaczęliśmy iść obok siebie w stronę naszej groty - Blood ostatnio zaatakowała ciężarną Nyx, co była naprawdę głupie. Biła się też z Time'm, mocno go praniła, a razem z Wasp pobiły i wrzuciły do rzeki Moon. Ona sobie pozwala na zadużo!
- Tak...a ja właśnie myślałam o tym jak to dobrze, że Blood nie zrobiła jeszcze nic gorszego... Ale to w końcu półdemon. One myślą, że mogą robić co chcą! Wasp jest zwykłym wilkiem, a co za tym idzie, mniej niebezpiecznym.
- Ja myślałem żeby je jakoś ukarać! To już za dużo! A jeśli kogoś zabiją?!
- Spokojnie, Wasp na razie zostawimy, ale Blood...Nighto mówił mi, że półdemony są nieśmiertelne - nie wspomniałam o wyrywaniu serca.
- Super... - odparł sarkastycznie.
- Ciii... - ucuszyłam go nagle stając w miejscu.
- Co? Słyszysz coś?
- Wycie... - wyszeptałam i dodałam głośno. - Ktoś wzywa pomocy.
- Też słyszę.
Ruszyliśmy z miejsca szaleńczym biegiem. Już po chwili znaleźliśmy Bloodspill opentaną niesamowitą furią, a obok niej Mist i Life'a.
Life? Blood?
Od Kenay'a cd Terry
-Poszła do Nighto- wyjaśniłem krótko i znów się zamyśliłem.
-Co jest?- spytała Terra. Trudno ukryć przed nią zmartwienia.
-Chodzi o Bloodspill i Wasp. Zachowują się coraz gorzej. Dzisiaj pobiły Moon i wrzuciły ją do rzeki. Straszenie szczeniaków i podkradanie jedzenia jeszcze może ujść mojej uwadze, ale takich jak atak na Nyx i Moon nie przepuszczę!- ruszyłem w stronę wyjścia.
-Gdzie idziesz?- zapytała Terra.
-Pogadać z Wild- odparłem- Tak dłużej być nie może
<Wild? Musimy pozbyć się albo ukarać pewne dwie wilczyce...>
-Co jest?- spytała Terra. Trudno ukryć przed nią zmartwienia.
-Chodzi o Bloodspill i Wasp. Zachowują się coraz gorzej. Dzisiaj pobiły Moon i wrzuciły ją do rzeki. Straszenie szczeniaków i podkradanie jedzenia jeszcze może ujść mojej uwadze, ale takich jak atak na Nyx i Moon nie przepuszczę!- ruszyłem w stronę wyjścia.
-Gdzie idziesz?- zapytała Terra.
-Pogadać z Wild- odparłem- Tak dłużej być nie może
<Wild? Musimy pozbyć się albo ukarać pewne dwie wilczyce...>
Od Moon
Grr! Nienawidzę ich!! Już wolę, żeby Nyx mnie sprała po pysku.
Wygramoliłam się z wody. Co one myślały, że ja taka tępa, żeby nie wiedzieć jak wyjść z rzeki? Jednak gdy stanęłam na lewej, przedniej łapie, poczułam ostry ból. Zaczęłam powoli kuśtykać do jaskini jakiegoś uzdrowiciela, unikając innych wilków. Nie chcę być świadkiem kolejnych idiotycznych kawałów. Po co one to robią? Niech postawią się na przykład na moim miejscu. Miło? Nie. Doczłapałam do groty jakiegoś uzdrowiciela.
- Halo? Jest tu ktoś? - niepewnie weszłam do jaskini.
<jakiś uzdrowiciel?>
Wygramoliłam się z wody. Co one myślały, że ja taka tępa, żeby nie wiedzieć jak wyjść z rzeki? Jednak gdy stanęłam na lewej, przedniej łapie, poczułam ostry ból. Zaczęłam powoli kuśtykać do jaskini jakiegoś uzdrowiciela, unikając innych wilków. Nie chcę być świadkiem kolejnych idiotycznych kawałów. Po co one to robią? Niech postawią się na przykład na moim miejscu. Miło? Nie. Doczłapałam do groty jakiegoś uzdrowiciela.
- Halo? Jest tu ktoś? - niepewnie weszłam do jaskini.
<jakiś uzdrowiciel?>
Od Swiftkill CD Ross'a
Podskoczyłam przerażona. Wzięłam kilka głębokich wdechów i odpowiedziałam krótko:
- Mieszkam.
Basior wyglądał na zdumionego.
- Mieszkasz? Należysz do tej watahy? - spytał niedowierzając.
- Taaak. Coś się nie podoba?
- Nie widziałem cię wcześniej. A tak w ogóle, jestem Ross - przedstawił się.
- Swiftkill. Ja też cię wcześniej nie widziałam. - odrzekłam. - Może dlatego, że zazwyczaj się pewnie ukrywasz?
<Ross?>
- Mieszkam.
Basior wyglądał na zdumionego.
- Mieszkasz? Należysz do tej watahy? - spytał niedowierzając.
- Taaak. Coś się nie podoba?
- Nie widziałem cię wcześniej. A tak w ogóle, jestem Ross - przedstawił się.
- Swiftkill. Ja też cię wcześniej nie widziałam. - odrzekłam. - Może dlatego, że zazwyczaj się pewnie ukrywasz?
<Ross?>
Od Desto
Szedłem do Wasp. Dawno jej nie widziałem. Wiedziałem o jej zmianie, że zadaje się z Blood. Tylko czy mnie jeszcze pamięta? Może gdy "zlikwidujemy" Bloodspill ona się odmieni? Zobaczymy. Spodkałem Wasp nad rzeką.
- Wasp? - spytałem.
Odwróciła się. Mam nadzieję, że mnie pamięta...
Wasp?
- Wasp? - spytałem.
Odwróciła się. Mam nadzieję, że mnie pamięta...
Wasp?
Dołączyli: Power, Luna i Jagielonka!
Imię | Power |
Wiek | 2 lata i 6 miesięcy |
Płeć | Basior |
Stanowisko | Łowca Obrońca |
Charakter | Jest miły i dobry , ale też zwinny , szybki i zdolny jak na swój wiek . Jest też sprytny i czasem komiczny |
Rasa | Wilk Energii |
Rodzina | Nie pamięta , ale wie , że urodził się niedaleko bazy Watahy Dusz |
Szczeniaki | Za mały |
Partner | Za mały , ale podoba mu się Destiny |
Właściciel | Eloziomy12321 |
Imię | Luna |
Wiek | 4 lata |
Płeć | wadera |
Stanowisko | Wojownik Łowca |
Charakter | szybka, silna, śmiała, wojownicza, raczej poważna, aczkolwiek czasem lubi pożartować, lubi być sama, kocha biegać, gibka, zwinna, ma bardzo wyczulone zmysły. Luna jest również bardzo tajemnicza, nie odkryta. W walce często stosuje magiczne słowa, które same przychodzą jej na język - stąd można wywnioskować, że jej przodkowie byli magami, szamanami lub zielarzami. |
Rasa | wilk magii, tajemnicy |
Rodzina | Nie pamięta gdzie się urodziła, ani skąd się wzięła, ale mam mgliste wspomnienia wszechogarniającego światła i ciemności |
Szczeniaki | nie ma |
Partner | szuka |
Właściciel | My little pony :* |
Imię | Jagielonka |
Wiek | Rok |
Płeć | Wilczyca |
Stanowisko | Uczeń, Szpieg/Zwiadowca |
Charakter | Wesoła, dużo gada i zadaje dużo pytań. Jest ciekawa świata i zabawna. Bardzo zaradna, twórcza, sprytna, spostrzegawcza i nigdy się nie poddaje. Zawsze uważa, że poradzi sobie ze wszystkim i to w dodatku sama! Lubi być oryginalna i nie znosi jak ktoś odgapia od niej cokolwiek. Śmiało rozmawia z każdym nawet starszym lub nieznanym wilkiem zwykle na "ty". Czasem nieostrożna, nieuważna i z pewnością niecierpliwa. Czasami wpada w kłopoty ale zawsze potrafi się z nich wywiązać. Ma za to dużą wyobraźnię i świetną pamięć. Jest lojalna, zawsze staje w obronie przyjaciół i kiedy ktoś im (albo jej) dokucz potrafi na niego nieźle nakrzyczeć. |
Rasa | Wilk |
Rodzina | Nie zna jej. |
Szczeniaki | Brak |
Partner | brak |
Właściciel | matisa10 |
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Od Wasp cd Blood
- Szkoda, że nie mam kamery - zarechotałam - To wygląda żałośnie.
- Ta - uśmiechnęła się wrednie Blood patrząc z pogardą na wijącą się z bólu i płaczącą Moon.
- Dobra to co teraz ? - spytałam.
- Można by to ścierwo wrzucić do rzeki ze spadkiem do wodospadu na końcu - zaproponowała.
- Chytry plan - zaśmiałam się i chwyciłam smarkatą ciągnąc po ziemi jak worek w stronę rzeki. Po chwili na "trzy, cztery" wrzuciłyśmy drącą się Moon do rzeki i poszłyśmy sobie zwiać komuś żarcie bo zgłodniałyśmy. Po chwili zobaczyłyśmy jakąś małą wilczycę pędzącą przez las za zającem. Jasnokremowa smarkula już prawie miała zwierzaka lecz jednym skokiem nie wysilając się bardzo znalazłam się przy zającu i zabiłam. Blood podeszła do mnie i obie zaczęłyśmy jeść.
- Ej ! To było moje ! - zawołała czerwieniąc się ze złości.
- Trzymta mnie bo umrę - zakpiłam - To musisz znaleźć sobie inne jedzenie bo to jak widzisz jest już jedzone.
- Ale ! - zaczęła.
- Ale spadaj - warknęła Blood udając, że przygotowuje się do skoku. Mała pisnęła ze strachu i pognała w stronę granicy lasu.
- Te maluchy to są tępe jak nie powiem co - zaśmiała się Blood.
- Ta - zgodziłam się oblizując pysk z krwi - To co jeszcze coś zjemy ?
( Blood ? )
Od Kathie cd Prodigy'ego
- No tak... - zastanowiłam się - Niezłe plany ale na tą okazję potrzeba czegoś specjalnego. Co prawda Wasp była moją można to tak nazwać przyjaciółką ale po tej klątwie się zmieniła. Nie będę jej szczędzić. Wiecie co to jest ?
Wyciągnęłam małą, przeźroczystą buteleczkę z gęstym niebieskawym płynem, który sama wykombinowałam.
- Nie - odparli chórem.
- A więc - zaczęłam z chytrym uśmieszkiem - Oto płyn natychmiastowego rozkładu. Mojej roboty. Wystarczy dolać do czegoś co będą bić Wasp i Bloodspill, a one będą puszczać okropnie śmierdzące bąki na pół watahy, a ich kupy będą zielone i będą się zmieniać w gnijące muchy latające za tym kto zrobił kupę z której powstały. Co wy na to ?
(Prodigy ?)
Od Zuco cd Camerona
- A ty jak masz na imię ? - spytał się mnie.
- Zuco - uśmiechnęłam się - I jestem nowa w tej watasze. Właściwie to przyszłam dzisiaj w nocy.
- Aha. Skąd jesteś ? - dopytywał się.
- Można powiedzieć, że znikąd - zaśmiałam się - Nigdy nie miałam watahy w której zatrzymała bym się dłużej niż na tydzień. Szukałam mojej watahy która zostawiła mnie jak byłam mała... Ale w końcu zrezygnowałam i postanowiłam zatrzymać się w tej watasze. Ty wież co ? Wpadł mi do głowy niezły plan (jeśli oczywiście lubisz wycieczki). Lubisz ?
- No nawet - odparł niepewnie - A o co ci chodzi ?
- No moglibyśmy się gdzieś wybrać na dzień czy dwa - wyjaśniłam - Możemy też zgarnąć Avalyna. Nie znam go do końca ale wygląda na fajnego wilka.
(Avalyn ? Cameron ?)
Od Wild Life cd Time'a
Time zrobił co mu kazałam, a kiedy zniknął w lesie Kenay zapytał:
- Chcesz iść sama czy mam iść z tobą?
- Pójdę sama, ty zostań z Terrą.
Wyszłam z groty i ruszyłam w stronę domu Nighto. Był on znakomitym zielarzem, nauczycielem Terry i naszym przyjacielem. To właśnie do niego udawał się każdy w sprawach dotyczących potężnej magii. Chodź najpotężniejszą magią na świecie był czas i żaden wilk nie umiał opanować jej do końca on był jednym z tych, którym udało się to chociaż w jednej części.
Stanęłam przed wejściem. Po chwili przekroczyłam próg jaskini i zapytałam.
- Nighto? - po chwili zaksztusiłam się. - Co to. - dodałam mimowolnie.
W powietrzu unosił się dym o czerwonym kolorze.
- Wild! Przepraszam - dopiero teraz mnie zauwarzył. - Właśnie ćwiczyłem pewien sposób przepowiadania przyszłości.
- Nie - zakaszlałam - szkodzi.
Za chwilę dym znikł, a wilk zapytał.
- Po co przyszłaś?
- Wiesz coś o demonach i półdemonach?
- O d...demonach? - zdziwił się. - Chodzi ci o Blood?!
- Aha... - przytaknęłam.
- No to wiem tyle, że obydwu nie da się zabić. W sęsie półdemony mogą popełnić samobójstwo lub trzeba im wyrwać serce i spalić. Tak wiem to dość brutalne - dodał gdy się skrzywiłam. - No, a demony, które rozpoznaje się po skrzydłach zwykle nietoperzych, mogą jedynie zabić się same.
- A mógłbyś mi przepowiedzieć przyszłość? Chcę wiedzieć czy Bloodspil wróci i czy trzeba będzie z nią walczyć.
- To znaczy ja jeszcze nie dokońca to opracowałem ale...
- Chcę tego. Proszę.
- No dobrze. Raczej nie powinno się nic stać jeśli będziemy bardzo ostrożni - zaczął mówić jakieś zaklęcia. I nademną pojawił się ten sam czerwony pył czy dym. Zaczął wókół mnie krążyć, a potem wirować coraz szybciej i szybciej, aż nagle wszystko ustało. Świat jakby się zatrzymał. Nie widziałam nic. Gdzieś w oddali rozbłysło światło i usłyszałam głos. Nie, to nie był głos Nighto. To był... mój głos?! Dziwne, w każdym razie mówił tak:
- Z piekła rodem powstała wilczyca. Przemierzyła świat raz i drógi. Siała zgrozę i popłoch, a teraz gdy nastanie jej koniec nikt nie zapłacze. Nastaną dni straszne dla świata. Lecz zbawią go narodziny wilczycy, bohaterki, która da radę ciemnej mocy...
Potem znów światło zgasło, a ja stałam przed Nighto w jego grocie i trochę kręciło mi się w głowie.
- I co? - spytał wilk.
- Nic z tego nie rozumiem...
- Chcesz iść sama czy mam iść z tobą?
- Pójdę sama, ty zostań z Terrą.
Wyszłam z groty i ruszyłam w stronę domu Nighto. Był on znakomitym zielarzem, nauczycielem Terry i naszym przyjacielem. To właśnie do niego udawał się każdy w sprawach dotyczących potężnej magii. Chodź najpotężniejszą magią na świecie był czas i żaden wilk nie umiał opanować jej do końca on był jednym z tych, którym udało się to chociaż w jednej części.
Stanęłam przed wejściem. Po chwili przekroczyłam próg jaskini i zapytałam.
- Nighto? - po chwili zaksztusiłam się. - Co to. - dodałam mimowolnie.
W powietrzu unosił się dym o czerwonym kolorze.
- Wild! Przepraszam - dopiero teraz mnie zauwarzył. - Właśnie ćwiczyłem pewien sposób przepowiadania przyszłości.
- Nie - zakaszlałam - szkodzi.
Za chwilę dym znikł, a wilk zapytał.
- Po co przyszłaś?
- Wiesz coś o demonach i półdemonach?
- O d...demonach? - zdziwił się. - Chodzi ci o Blood?!
- Aha... - przytaknęłam.
- No to wiem tyle, że obydwu nie da się zabić. W sęsie półdemony mogą popełnić samobójstwo lub trzeba im wyrwać serce i spalić. Tak wiem to dość brutalne - dodał gdy się skrzywiłam. - No, a demony, które rozpoznaje się po skrzydłach zwykle nietoperzych, mogą jedynie zabić się same.
- A mógłbyś mi przepowiedzieć przyszłość? Chcę wiedzieć czy Bloodspil wróci i czy trzeba będzie z nią walczyć.
- To znaczy ja jeszcze nie dokońca to opracowałem ale...
- Chcę tego. Proszę.
- No dobrze. Raczej nie powinno się nic stać jeśli będziemy bardzo ostrożni - zaczął mówić jakieś zaklęcia. I nademną pojawił się ten sam czerwony pył czy dym. Zaczął wókół mnie krążyć, a potem wirować coraz szybciej i szybciej, aż nagle wszystko ustało. Świat jakby się zatrzymał. Nie widziałam nic. Gdzieś w oddali rozbłysło światło i usłyszałam głos. Nie, to nie był głos Nighto. To był... mój głos?! Dziwne, w każdym razie mówił tak:
- Z piekła rodem powstała wilczyca. Przemierzyła świat raz i drógi. Siała zgrozę i popłoch, a teraz gdy nastanie jej koniec nikt nie zapłacze. Nastaną dni straszne dla świata. Lecz zbawią go narodziny wilczycy, bohaterki, która da radę ciemnej mocy...
Potem znów światło zgasło, a ja stałam przed Nighto w jego grocie i trochę kręciło mi się w głowie.
- I co? - spytał wilk.
- Nic z tego nie rozumiem...
Od Time'a
Zaczaiłem się na wielkiego łosia. Był naprawdę ogromny, w sam raz na kolację dla mnie i Nyx. Ona niestety nie mogła teraz polować (co ją złościło) bo była w ciąży. Mnie w sumie nie przeszkadzało, że będziemy mieli dzieci, ale Nyx była załamana! Zupełnie nie wiedziała jak takimi trzeba się zajmować!
Zabiłem jelenia i zacząłem go ciągnąć w stronę naszej groty.
- Nyx! - zawołałem gdy tylko wszedłem. Gdy nie usłyszałem odpowiedzi powtórzyłem - Nyx?
Rzuciłam jelenia i rozejrzałem się. Nigdzie jej nie było. Nagle usłyszałem wycie.
O nie!
Rozpoznałam je i pobiegłem jak najszybciej w tamtą stronę.
Już po chwili dotarłem nad brzeg rzeki. Zobaczyłem tam leżącą zemdlałą Nyx, a nad nią Bloodspill.
- O ty! - wrzasnąłem i rzuciłem się na nią. Wilczyca wyszczerzyła kły i wydała z siebie coś w rodzaju ryku poczym odepchnęła mnie tak, że spadłem w śnieg.
- Ty myślisz, że ze mną wygrasz? - zaśmiała się.
Byłem wściekły i ona chyba też.
- Jak śmiesz?! - krzyknąłem. - Jesteś chamska!
- Wiem idioto! - rzuciła mi się do gardła, ale w ostatniej chwili zrobiłem unik tak, że jej nadzwyczaj ostre kły zraniły mnie tylko w łapę.
- Jesteś słaby! Wszyscy jesteście sabi! Wy wilki potraficie się tylko bronić!
Co? - pomyślałem zdziwiony i odezwałam się:
- A więc ty też.
- Nie głupku! Ja...mogę robić co tylko zechcę i jakbym była po czyjejkolwiek stronie to albo Watahy Cienia albo was już by nie było.
- Jesteś nienormalna! - chciałem ją ugryźć ale jedynie złamałem sobie zęba.
- Nie jestem nienormalna tylko niezwykła! Potężna! Nie taka jak ty! - rzuciła mną. Zebrałyśmy siły i wstałem. Zaczęliśmy się bić. To była straszna bitwa na śmierć i życie. Oboje byliśmy wkurzeni, ale ja oczywiście nie dawałem za wygraną. Gdy się tak gryźliśmy usłyszęliśmy wycie. Natychmiast przerwaliśmy bujkę i spojrzeliśmy w górę. Na skale stała Wild. Przez chwilę wydawało mi się, że przestaniemy się bić ale nagle poczułem jak Blood wgryza mi się w kark i zemdlałem.
Obudziłem się w swojej grocie obok Nyx.
- Co się stało z Blood i co od ciebie chciała? - spytałem gdy przypomniałem sobie co się stało.
- Chciała zabić mnie i moje dzieci. Kiedy zemdlałeś biła się z Wild. Okaleczyła ją i uciekła - mówiła to z takim niespokojem jakby najchętniej wstedy wstała i dowaliła tej Bloodspill.
- Myślisz, że wróci? - spytałem.
- Wróci...
- Muszę iść natychmiast do Alf. Jeśli wróci musimy ją pokonać albo wygnać z powrotem.
- To demon... - powiedziała jeszcze Nyx ale ja już nie słuchałem bo wybiegłam z groty i gnałam prosto do Alf.
Nagle zdałem sobie sprawę z tego co powiedziała Nyx.
Demon? Ok, potem pójdę jeszcze do Nighto. Takie latanie to rola posłańców ale trudno.
- Wild, Kenay? - spytałem kiedy dobiegłam już do ich groty.
- Tak? - spytała poważnie Zecora siedząc nad jakimiś planami. Obok niej siedział Kenay.
- Musimy coś zrobić z Bloodspill. Nyx mówiła, że to demon. Co zamierzacie zrobić?! Ona tu wróci!
- Stop! - przerwała mi Alfa.
- Przepraszam.
- Właśnie myślimy co z tym zrobić. Później pójdę do Nighto.
- Ja to mogę zrobić.
- Nie. Ty idź się zająć Nyx. Reika mówiła, że niedługo urodzi.
Zabiłem jelenia i zacząłem go ciągnąć w stronę naszej groty.
- Nyx! - zawołałem gdy tylko wszedłem. Gdy nie usłyszałem odpowiedzi powtórzyłem - Nyx?
Rzuciłam jelenia i rozejrzałem się. Nigdzie jej nie było. Nagle usłyszałem wycie.
O nie!
Rozpoznałam je i pobiegłem jak najszybciej w tamtą stronę.
Już po chwili dotarłem nad brzeg rzeki. Zobaczyłem tam leżącą zemdlałą Nyx, a nad nią Bloodspill.
- O ty! - wrzasnąłem i rzuciłem się na nią. Wilczyca wyszczerzyła kły i wydała z siebie coś w rodzaju ryku poczym odepchnęła mnie tak, że spadłem w śnieg.
- Ty myślisz, że ze mną wygrasz? - zaśmiała się.
Byłem wściekły i ona chyba też.
- Jak śmiesz?! - krzyknąłem. - Jesteś chamska!
- Wiem idioto! - rzuciła mi się do gardła, ale w ostatniej chwili zrobiłem unik tak, że jej nadzwyczaj ostre kły zraniły mnie tylko w łapę.
- Jesteś słaby! Wszyscy jesteście sabi! Wy wilki potraficie się tylko bronić!
Co? - pomyślałem zdziwiony i odezwałam się:
- A więc ty też.
- Nie głupku! Ja...mogę robić co tylko zechcę i jakbym była po czyjejkolwiek stronie to albo Watahy Cienia albo was już by nie było.
- Jesteś nienormalna! - chciałem ją ugryźć ale jedynie złamałem sobie zęba.
- Nie jestem nienormalna tylko niezwykła! Potężna! Nie taka jak ty! - rzuciła mną. Zebrałyśmy siły i wstałem. Zaczęliśmy się bić. To była straszna bitwa na śmierć i życie. Oboje byliśmy wkurzeni, ale ja oczywiście nie dawałem za wygraną. Gdy się tak gryźliśmy usłyszęliśmy wycie. Natychmiast przerwaliśmy bujkę i spojrzeliśmy w górę. Na skale stała Wild. Przez chwilę wydawało mi się, że przestaniemy się bić ale nagle poczułem jak Blood wgryza mi się w kark i zemdlałem.
Obudziłem się w swojej grocie obok Nyx.
- Co się stało z Blood i co od ciebie chciała? - spytałem gdy przypomniałem sobie co się stało.
- Chciała zabić mnie i moje dzieci. Kiedy zemdlałeś biła się z Wild. Okaleczyła ją i uciekła - mówiła to z takim niespokojem jakby najchętniej wstedy wstała i dowaliła tej Bloodspill.
- Myślisz, że wróci? - spytałem.
- Wróci...
- Muszę iść natychmiast do Alf. Jeśli wróci musimy ją pokonać albo wygnać z powrotem.
- To demon... - powiedziała jeszcze Nyx ale ja już nie słuchałem bo wybiegłam z groty i gnałam prosto do Alf.
Nagle zdałem sobie sprawę z tego co powiedziała Nyx.
Demon? Ok, potem pójdę jeszcze do Nighto. Takie latanie to rola posłańców ale trudno.
- Wild, Kenay? - spytałem kiedy dobiegłam już do ich groty.
- Tak? - spytała poważnie Zecora siedząc nad jakimiś planami. Obok niej siedział Kenay.
- Musimy coś zrobić z Bloodspill. Nyx mówiła, że to demon. Co zamierzacie zrobić?! Ona tu wróci!
- Stop! - przerwała mi Alfa.
- Przepraszam.
- Właśnie myślimy co z tym zrobić. Później pójdę do Nighto.
- Ja to mogę zrobić.
- Nie. Ty idź się zająć Nyx. Reika mówiła, że niedługo urodzi.
Wild? Nyx?
niedziela, 26 stycznia 2014
Od Camerona
Ostatnio było mi strasznie samotno. Blue zajmował się głównie Rose a innych kumpli nie mam. Owszem, sam pomogłem mu zdobyć dziewczynę, ale mógłby w zamian pobyć troch ze mną. Jak za starych, dobrych czasów...
I co ja mam ze sobą zrobić?
Dzisiaj gdy włóczyłem się po okolicy zobaczyłem jakąś nieznajomą wilczycę.
-Cześć!- zawołałem do niej z daleka.
-Cześć Blue!- odpowiedziała nieznajoma z uśmiechem.
Pięknie. Nawet mnie już mylą z kuzynem.
-Nie jestem Blue- odparłem grzecznie gdy podeszłem do wilczycy- tylko Cameron, jego kuzyn.
Nieznajoma przyjrzała mi się.
-No tak, rzeczywiście. Przepraszam.
-Nic się nie stało -odparłem.
<któraś dokończy?>
I co ja mam ze sobą zrobić?
Dzisiaj gdy włóczyłem się po okolicy zobaczyłem jakąś nieznajomą wilczycę.
-Cześć!- zawołałem do niej z daleka.
-Cześć Blue!- odpowiedziała nieznajoma z uśmiechem.
Pięknie. Nawet mnie już mylą z kuzynem.
-Nie jestem Blue- odparłem grzecznie gdy podeszłem do wilczycy- tylko Cameron, jego kuzyn.
Nieznajoma przyjrzała mi się.
-No tak, rzeczywiście. Przepraszam.
-Nic się nie stało -odparłem.
<któraś dokończy?>
Od Prodigy'ego
Wasp i Blood coraz bardziej mnie wkurzały. Czas na zemstę.
Biegałem od jaskini do jaskini by poprosić każdego szczeniaka o spotkanie w mojej jaskini. Wszyscy się zjawili.
-Cześć wszystkim!- przywitałem się. Wskoczyłem na jakiś stagmint i zacząłem przemowę jak prawdziwy dowódca (w końcu jestem najstarszy i prawie dorosły)- Was też wkurzają kawały Wasp i Bloodspill, prawda?- wszyscy ochoczo pokiwali głowami- A więc czas obmyślić zemstę!- uśmiechnąłem się złośliwie.
Zeskoczyłem z podwyższenia i rozłożyłem na podłodze jakiś pusty pergamin, po czym podałem Kathie rysik. To ona jest tu geniuszem od pomysłów.
-Może zrobimy małą katapultę?- zaproponowała Shari- Taką jak ostatnio tylko że zamiast kamieni damy coś bardziej śmierdzącego...
-Na przykład skunksie łajno?- rzuciłem.
-Albo łosie!- dorzuciła Terra.
<Kathie? Shari? Terra?>
Biegałem od jaskini do jaskini by poprosić każdego szczeniaka o spotkanie w mojej jaskini. Wszyscy się zjawili.
-Cześć wszystkim!- przywitałem się. Wskoczyłem na jakiś stagmint i zacząłem przemowę jak prawdziwy dowódca (w końcu jestem najstarszy i prawie dorosły)- Was też wkurzają kawały Wasp i Bloodspill, prawda?- wszyscy ochoczo pokiwali głowami- A więc czas obmyślić zemstę!- uśmiechnąłem się złośliwie.
Zeskoczyłem z podwyższenia i rozłożyłem na podłodze jakiś pusty pergamin, po czym podałem Kathie rysik. To ona jest tu geniuszem od pomysłów.
-Może zrobimy małą katapultę?- zaproponowała Shari- Taką jak ostatnio tylko że zamiast kamieni damy coś bardziej śmierdzącego...
-Na przykład skunksie łajno?- rzuciłem.
-Albo łosie!- dorzuciła Terra.
<Kathie? Shari? Terra?>
Od Ross'a cd Moon
-A...z nudów- odparłem pocierając łapą oko (Moon ma naprawdę dobrą celność).
-Jak to "z nudów"?- wilczyca podniosła pytająco jedną brew- Czyżby szpiegowanie innych sprawiało ci przyjemność?- dodała z uśmieszkiem.
-Nie. Ale lubię na nowo odkrywać fakt, że mnie nie widać. A w ogóle jak ty mnie wykryłaś? I po co od razu rzucać patykami...- znowu potarłem obolałe oko.
Moon zaśmiała się.
-Załamanie cienia- odparła krótko- A patyk to taka forma obrony.
"Na przyszłość będę musiał bardziej uważać na ten cień" pomyślałem "i wilczyce z patykiem"
Poszliśmy w stronę legowisk. Gawędziliśmy jak starzy kumple, choć prawie w ogóle się nie znaliśmy.
-A jak ty to robisz?- zapytała nagle Moon.
-Ale co?
-No ten trik z drzewem! Nie widziałam cię dopóki nie zauwarzyłam cienia. To jakaś magia?
-Nie- odparłem z uśmiechem- Zwykła, wymagająca miesięcy treningu umiejętność. Właśnie przez nią zostałem wyrzucony z rodzinnej watahy. Posądzili mnie o paranie się czarną magią.
-Phi!- parsknęła Moon- Dziwny pomysł.
-Rzeczywiście...
<Moon?>
-Jak to "z nudów"?- wilczyca podniosła pytająco jedną brew- Czyżby szpiegowanie innych sprawiało ci przyjemność?- dodała z uśmieszkiem.
-Nie. Ale lubię na nowo odkrywać fakt, że mnie nie widać. A w ogóle jak ty mnie wykryłaś? I po co od razu rzucać patykami...- znowu potarłem obolałe oko.
Moon zaśmiała się.
-Załamanie cienia- odparła krótko- A patyk to taka forma obrony.
"Na przyszłość będę musiał bardziej uważać na ten cień" pomyślałem "i wilczyce z patykiem"
Poszliśmy w stronę legowisk. Gawędziliśmy jak starzy kumple, choć prawie w ogóle się nie znaliśmy.
-A jak ty to robisz?- zapytała nagle Moon.
-Ale co?
-No ten trik z drzewem! Nie widziałam cię dopóki nie zauwarzyłam cienia. To jakaś magia?
-Nie- odparłem z uśmiechem- Zwykła, wymagająca miesięcy treningu umiejętność. Właśnie przez nią zostałem wyrzucony z rodzinnej watahy. Posądzili mnie o paranie się czarną magią.
-Phi!- parsknęła Moon- Dziwny pomysł.
-Rzeczywiście...
<Moon?>
Od Blood cd Wasp
- Mam pomysł, - powiedziałam - Chodźmy dokuczać innym wilkom.
Wasp zgodziła się i ruszyłyśmy najpierw do Moon.
Po drodze spodkałyśmy Prodigy'ego.
Wasp szybko wskoczyła za kamień tak, że jej nie zauważył, a ja zapytałam.
- Zgubiłeś się?
- Ee..nie. Idę się napić. A co?
- A nic, tak się pytam szczeniaku - tu usiadłam i wyszczerzyłam ostre kły w chytrym uśmiechu, a ten mały żałosny "gnom" położył uszy ze strachu cofając się w stronę kamienia, za którym siedziała Wasp. Nagle wilczyca wyskoczyła z wrzaskiem. Prodigy krzyknął z przerażenia i zwiał pędem w stronę rzeki.
- Dobra robota - powiedziała Wasp i zaśmiała się. - Cykor... - dodała patrząc na małego znikającego za wzgórzem.
Po chwili dotarłyśmy do groty Moon. Spodkałyśmy ją już przed domem. Tym razem ja miałam straszyć, a Wasp dokuczyć małej szmacie.
Schowałam się za krzakami i czekałam. Słyszałam jak wilczyca obraża to *****, jak ją przestraszyła, a potem zatrzymała, żeby nie uciekła. Wreszcie nie wytrzymałam (co tak długo?) i wystawiłam łapę. Złapałam Moon za ogon i podcięłam. Wilczyca przewróciła się z krzykiem.
Wasp?
Wasp zgodziła się i ruszyłyśmy najpierw do Moon.
Po drodze spodkałyśmy Prodigy'ego.
Wasp szybko wskoczyła za kamień tak, że jej nie zauważył, a ja zapytałam.
- Zgubiłeś się?
- Ee..nie. Idę się napić. A co?
- A nic, tak się pytam szczeniaku - tu usiadłam i wyszczerzyłam ostre kły w chytrym uśmiechu, a ten mały żałosny "gnom" położył uszy ze strachu cofając się w stronę kamienia, za którym siedziała Wasp. Nagle wilczyca wyskoczyła z wrzaskiem. Prodigy krzyknął z przerażenia i zwiał pędem w stronę rzeki.
- Dobra robota - powiedziała Wasp i zaśmiała się. - Cykor... - dodała patrząc na małego znikającego za wzgórzem.
Po chwili dotarłyśmy do groty Moon. Spodkałyśmy ją już przed domem. Tym razem ja miałam straszyć, a Wasp dokuczyć małej szmacie.
Schowałam się za krzakami i czekałam. Słyszałam jak wilczyca obraża to *****, jak ją przestraszyła, a potem zatrzymała, żeby nie uciekła. Wreszcie nie wytrzymałam (co tak długo?) i wystawiłam łapę. Złapałam Moon za ogon i podcięłam. Wilczyca przewróciła się z krzykiem.
Wasp?
Od Wasp cd Bloodspill
Biłyśmy się długo lecz zajadle tylko na początku. Potem nasze ciosty stawały się coraz lżejsze, aż w końcu przestałyśmy.
- O co się bijemy ? - spytałam ze śmiechem.
- O moje sterczenie - uśmiechnęła się lekko z chytrym błyskiem w oku.
- Ach tak - udawałam, że mi się przypomniało - I sądzę, że nazwanie mnie smarkatą też miało lekki wpływ.
- Mówię do wszystkich jak mi się podoba - mruknęła.
- Przybij ! - zaśmiałam się - A tak w ogóle to jak masz na imię ? Bo ja jestem Wasp.
- Bloodspill - przedstawiła się.
- Zajefajne imię - przyznałam.
- Twoje nie jest naaaawet takie złe - droczyła się lekko.
- Och no co ty ?! Przecież wiem, że mam najcudniejsze imię na całej kuli ziemskiej - zaszczebiotałam udając jedne z tych tępych wilczyc w watasze które się tak zachowywały.
( Blood ? )
Od Moon
Pewnego deszczowego dnia, udałam się na krótki spacer. Po około piętnastu minutach usłyszałam za sobą jakieś kroki. Rozejżałam się dookoła. Nikogo nie było. Może to po prostu deszcz złamał jakąś cienką gałąź? No nic. Poszłam dalej. Wyszłam na polanę wręcz obsypaną żółtymi kwiatami. Coś mi tu nie pasowało. Popatrzyłam prosto za siebie. I co ujrzałam? Załamanie cienia. Rzuciłam w to drzewo patykiem.
- Au! - jęknął ten ktoś.
- Ktoś ty? - spytałam.
Westchnął. Po chwili moim oczom ukazał się jeszcze nieznany mi brązowo-czarny wilk.
- Jestem Ross.
- Moon. Miło mi - uśmiechnęłam się. - Jeśli można wiedzieć: czemu mnie śledzisz?
Ross?
- Au! - jęknął ten ktoś.
- Ktoś ty? - spytałam.
Westchnął. Po chwili moim oczom ukazał się jeszcze nieznany mi brązowo-czarny wilk.
- Jestem Ross.
- Moon. Miło mi - uśmiechnęłam się. - Jeśli można wiedzieć: czemu mnie śledzisz?
Ross?
Od Ross'a
Siedziałem jak zwykle na posterunku (tak nazywam każde drzewo na którym przesiaduję). Zapowiadało się kolejne nudne południe. Nagle usłyszałem szlest gałązek. Coś z niewiarygodną szybkością przebiegło pode mną. Wiedziony ciekawością pobiegłem za stworzeniem. Aby mnie nie zauwarzyło skakałem z gałęzi na gałąź. W ten sposób śledziłem osobnika aż do strumienia, gdzie zatrzymał się by nabrać parę łyków wody. A tym dziwnie szybkim stworzeniem...była zwykła wilczyca.
Bezgłośnie zeskoczyłem na zaśnieżone poszycie i podszedłem do wadery gdy ta piła.
-Mogę wiedzieć co robisz na terenach watahy wspomnień?- spytałem spokojnie.
Wilczyca aż podskoczyła z zaskoczenia. Nie zauwarzyła mnie wcześniej.
<Swiftkill?>
Bezgłośnie zeskoczyłem na zaśnieżone poszycie i podszedłem do wadery gdy ta piła.
-Mogę wiedzieć co robisz na terenach watahy wspomnień?- spytałem spokojnie.
Wilczyca aż podskoczyła z zaskoczenia. Nie zauwarzyła mnie wcześniej.
<Swiftkill?>
Od Terry cd Kenay'a
Siedziałam nad małym jeziorkiem górskim i przeglądałam się w wodzie. Myślałam o różnych rzeczach ale głównie o Kenay'u. Zawsze chciałam mieć tatę, młodsze rodzeństwo, któremu można pomagać, albo starsze,na którym można polegać. Jednym słowem normalną rodzinę. Może marzenie w połowie się spełniło, a jednak byłam jakaś niezadowolona z tego. Zawsze lubiłam Nighto i zawsze chciałam żeby był moim tatą, a został nim Kenay. W sumie co w nim mi tak nie pasowało? Spojrzałam w wodę i aż krzyknęłam. W wodzie pokazała się zamiast zielonej biała wilczyca z żółtymi oczami.
Odskoczyłam.
Co to było?! Ostrożnie podeszłam do wody i spojrzałam w nią. Tym razem odbiłam się ja taką jaką byłam. Młoda zielono brązowa wilczyca o dużych jasnozielonych oczach.
To było dziwne. Co się stało? Czyżbym była aż tak śpiąca? Czy to jakaś magia? Czy też to moja bujna wyobraźnia? Nagle przypomniała mi się szara wilczyca z Watahy Cienia, która mówiła o Wilkach Księżyca. I o tym, że jestem jednym z nich...
Biegłam na oślep przez ciemny las nie zważając na gałęzie krzaków raniące mi pysk. Uważałam tylko by moje zioła nie wypadły z "woreczka". Nagle potknęłam się o jakiś kamień i runęłam jak długa. Kwiaty wysypały się, a na pysku poczułam smak krwi. Podniosłam się i po omacku pozbierałam wszystkie (tak mi się przynajmniej wydawało) kwiaty. Pobiegłam dalej aż wpadłam na kogoś. Ze strachu od razu przybrałam pozycję bojowa i wyszczerzyłam kły.
- Spokojnie! To tylko ja! - usłyszałam głos Zecory. Dopiero teraz w lekkim świetle księżyca zobaczyłam, że to na prawdę ona, a obok stoi Kenay. Nie zwracając na niego uwagi wtuliłam się w Zecorę i rozpłakałam się.
- O co chodzi? - spytała Zecora w grocie. Moja rana na pysku była już obmyta ale jeszcze mnie bolała.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o tej wilczycy z Watahy Cienia? Co to znaczy, że jestem Księżycowym Wilkiem? Jak to się stało, że w ogóle się urodziłam?!
- Wiesz...nie wiem zbyt wiele o tym - odparła szczerze mama, a Kenay tylko się przyglądał naszej rozmowie. - Urodziłaś się dzięki księżycowi. Spełnił moje marzenie o następcy więc tak jakby był twoim tatą.
- Co?! - spytałam. Byłam już śpiąca, a w dodatku nic nie rozumiałam.
Rano poszłam do Nighto z pytaniem:
- Wiesz coś o Wilkach Księżyca?
- Tak, wiem. To inaczej też zwane Dzieci Księżyca. Wilki, które urodziły się na skutek spełnienia marzenia wilczycy przez księżyc w Księżycową Noc.
- Co?!
Później wilk wytłumaczył mi to co mówiła mi ta wilczyca z Watahy Cienia ; że zmienię się w Wilka Księżyca i muszę się nauczyć z tym walczyć.
- Pomożesz mi? - spytałam mając na myśli umiejętność panowania nad mną jako Księżycowy Wilk.
- Tak. W takim razie zmykaj już bo muszę coś o tym więcej poczytać - powiedział przyjaźnie, a ja wróciłam do siebie.
W grocie nie zastałam mamy lecz tylko Kenay'a.
- Gdzie Zecora?
Kenay?
Odskoczyłam.
Co to było?! Ostrożnie podeszłam do wody i spojrzałam w nią. Tym razem odbiłam się ja taką jaką byłam. Młoda zielono brązowa wilczyca o dużych jasnozielonych oczach.
To było dziwne. Co się stało? Czyżbym była aż tak śpiąca? Czy to jakaś magia? Czy też to moja bujna wyobraźnia? Nagle przypomniała mi się szara wilczyca z Watahy Cienia, która mówiła o Wilkach Księżyca. I o tym, że jestem jednym z nich...
Biegłam na oślep przez ciemny las nie zważając na gałęzie krzaków raniące mi pysk. Uważałam tylko by moje zioła nie wypadły z "woreczka". Nagle potknęłam się o jakiś kamień i runęłam jak długa. Kwiaty wysypały się, a na pysku poczułam smak krwi. Podniosłam się i po omacku pozbierałam wszystkie (tak mi się przynajmniej wydawało) kwiaty. Pobiegłam dalej aż wpadłam na kogoś. Ze strachu od razu przybrałam pozycję bojowa i wyszczerzyłam kły.
- Spokojnie! To tylko ja! - usłyszałam głos Zecory. Dopiero teraz w lekkim świetle księżyca zobaczyłam, że to na prawdę ona, a obok stoi Kenay. Nie zwracając na niego uwagi wtuliłam się w Zecorę i rozpłakałam się.
- O co chodzi? - spytała Zecora w grocie. Moja rana na pysku była już obmyta ale jeszcze mnie bolała.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o tej wilczycy z Watahy Cienia? Co to znaczy, że jestem Księżycowym Wilkiem? Jak to się stało, że w ogóle się urodziłam?!
- Wiesz...nie wiem zbyt wiele o tym - odparła szczerze mama, a Kenay tylko się przyglądał naszej rozmowie. - Urodziłaś się dzięki księżycowi. Spełnił moje marzenie o następcy więc tak jakby był twoim tatą.
- Co?! - spytałam. Byłam już śpiąca, a w dodatku nic nie rozumiałam.
Rano poszłam do Nighto z pytaniem:
- Wiesz coś o Wilkach Księżyca?
- Tak, wiem. To inaczej też zwane Dzieci Księżyca. Wilki, które urodziły się na skutek spełnienia marzenia wilczycy przez księżyc w Księżycową Noc.
- Co?!
Później wilk wytłumaczył mi to co mówiła mi ta wilczyca z Watahy Cienia ; że zmienię się w Wilka Księżyca i muszę się nauczyć z tym walczyć.
- Pomożesz mi? - spytałam mając na myśli umiejętność panowania nad mną jako Księżycowy Wilk.
- Tak. W takim razie zmykaj już bo muszę coś o tym więcej poczytać - powiedział przyjaźnie, a ja wróciłam do siebie.
W grocie nie zastałam mamy lecz tylko Kenay'a.
- Gdzie Zecora?
Kenay?
Dołączył Diego!
Imię | Diego |
Wiek | 6 lat |
Płeć | Basior |
Stanowisko | Łowca Obrońca |
Charakter | Miły , szybki , zwinny , inteligentny , mądry , zdolny , lubi przygody , czasem ironiczny , silny , zawsze wygrywa w różnych bójkach , bardzo szybki , towarzyski , rozśmieszy wszystkich . |
Rasa | Wilk Wiecznej Radości |
Rodzina | To smutna historia , nie che o tym mówić :'( |
Szczeniaki | Obojętnie mu ... |
Partner | Nie ma , ale podoba mu się Saphira i Selen |
Właściciel | Lady21 |
Destiny
Destiny jest nieobecna do odwołania więc proszę na razie nie pisać opowiadań, które ma dokończyć.
Dołączyła Zuco!
Imię | Zuco |
Wiek | 5 lat |
Płeć | wadera |
Stanowisko | Nauczyciel strategii |
Charakter | Zuco często bywa uparta i gdy zamierzy sobie jakiś cel osiągnie go za wszelką cenę. Jest też arogancka i wścibska, a częste wtykanie nosa w nie swoje sprawy przyprawia ją o liczne kłopoty. Jednak wilczyca jest zaradna i umie sobie poradzić nawet w trudnych warunkach. Jest zawsze świetnie zorganizowana i gotowa na wszystko. Jej wielki entuzjazm udzielający się innym wilkom przydaje się bardzo w urządzanych przez nią wyprawach. Odważna i waleczna chętnie weźmie udział w byle bitce o cokolwiek, z przyjaciółmi lekko bez ran lecz z wrogiem walczyć będzie do ostatniej kropli krwi. Jest też w miarę pomocna i opiekuńcza chodź często traci cierpliwość musząc tłumaczyć komuś coś po raz kolejny. |
Rasa | Wilczyca szaleństwa i wytrwałości |
Rodzina | Zuco urodziła się w dopiero zakładanej Watasze Życia. Mimo, że już parę wilków dołączyło, wataha ciągle przemieszczała się po nieurodzajnej ziemi uciekając przed obcymi watahami i szukając dobrego miejsca na osiedlenie się. Pewnej nocy wilki nagle były zmuszone opuścić obozowisko gdyż z gór zbiegali już prześladowcy. W pośpiechu zapomniano o małej Zuco która smacznie spała w jakiejś norce. Wrogie wilki także jej nie zauważyły i gdy rankiem obudziła się nigdzie nie było śladu jej watahy. Ruszyła by ich odszukać. Zatrzymywała się w wielu watahach nie chcąc zrezygnować z poszukiwań. A ponieważ urodziła się w podróży nie przeszkadzała jej długa wędrówka. Tak przez wiele miesięcy wilczycy zaczął wyrabiać się silny charakter. Uparcie szukała swojej watahy jednak przez całe pięć lat swojego życia nie odnalazła ich. W końcu zrezygnowała z dalszych poszukiwań i dołączyła do Watahy Wspomnień. Czy jednak w niej zostanie ? Na pewno zawsze będzie robiła wielkie wyprawy być może traktując watahę bardziej jako bazę wypadową lecz również i jak dom. |
Szczeniaki | brak, często wkurzają ją maluchy, ale jednak w gruncie rzeczy przeżyła by z własnym potomstwem |
Partner | Lubi Avalyn'a, ale może bardziej jako przyjaciela niż partnera... |
Właściciel | Ryśa |
Subskrybuj:
Posty (Atom)