czwartek, 14 sierpnia 2014

Od Rei

     Obudziły mnie pierwsze promienie wczesnojesiennego słońca. Ziewnęłam, przeciągnęłam się i zdałam sobie sprawę z tego, że leżałam nad brzegiem rzeki. Czemu? Ah, no tak! Zeszłego wieczoru przyszłam tu i zasnęłam.
    Usiadłam i spojrzałam na rzekę. Woda była przejrzysta i czysta jak zawsze więc widziałam dno, wszystkie kamienie, rośliny i ryby. Pomyślałam o Aust. Gdyby tu ze mną była... Siedziałam tak wpatrzona w wodę przez dłuższą chwilę, a ryby podpłynęły do mnie zaciekawione, z tymi swoimi głupkowatymi wyrazami pyszczków.         
    Postanowiłam wrócić do groty. Wstałam i ruszyłam truchtem na przód. Nie było co robić, zwierzyny mieliśmy aż na zapas, ponieważ po tym jak upolowałam niedźwiedzia zwierzęta jakoś znowu się pokazały. Zastanawiałam się tylko czemu one w ogóle zniknęły? To było dziwne, ale w tej chwili moje myśli rozmył pyszny zapach zapasów niedźwiedziego mięsa, dochodzący z mojej groty. Zaburczało mi w brzuchu. "Niedźwiedzie mięso jest najlepsze więc trzeba je zostawić na specjalne okazje" - mówiła Emriv. Ja nigdy nie byłam oszczędna (w przeciwieństwie do niej) więc weszłam do środka i zjadłam kawałek zapasów.
    Po jedzeniu znowu wyszłam na zewnątrz. Postanowiłam, że zrobię sobie spacer, może upoluje po drodze jakiegoś zając czy coś? Nie byłam głodna, a zapasów miałam sporo, ale byłam łowczynią, więc dla mnie polowania nigdy nie było za wiele.Ruszyłam ścieżką przez las. Na początku było spoko, ale pięć minut później zaczęło mi się nudzić, bo w końcu co jest pożytecznego w samotnym spacerze po dobrze już znanym lesie?
- Nuda - powiedziałam jak szczeniak i usiadłam na środku ścieżki. Przez chwilę nic się nie działo, z oddali słychać było ćwierkanie ptaków, szum rzeki i szeleszczenie liści na drzewach. Rozejrzałam się ze zniecierpliwieniem, jakbym oczekiwała, że słowo "nuda" jest magiczne i od razu coś się wydarzy...
    W tym momencie coś przykuło moją uwagę. To była jaskinia, bardzo mała jaskinia, ale jednak na tyle duża by pomieścić jednego dorosłego wilka. Podeszłam, nie bardzo wiedząc co robić. Co prawda była lekko zasłonięta zwisającym swobodnie bluszczem, ale nie aż tak żeby jej nie zauważyć. Czyżbym była na tyle ślepa, że przechodząc tu tyle razy wcześniej jej nie zauważyłam?!
    Grota była wyryta w skale jakieś pół metra nad ziemią. Wgramoliłam się do niej i zwinęłam w kłębek.
- Nie jest źle - powiedziałam cicho sama do siebie, ale gdy się podniosłam uderzyłam głową w sufit i aż zawarczałam. Jednak za mała... No jasne! A może mam coś co mogłabym tu przechowywać? Jakoś się wygramoliłam, a właściwie wypadłam z groty i popędziłam z powrotem do siebie.
    Gdy już byłam blisko usłyszałam w krzakach trzask gałęzi. Weszłam do groty udając, że nic nie widzę. Rozejrzałam się. Co mogłam schować w tym tajemniczym schowku? Magiczne przedmioty! No pewnie, miałam ich sporo, a były cenne, więc może tam ich nikt nie znajdzie. No co? W każdym razie były większe szanse. Wzięłam wszystkie i zawinęłam w kawałek niedźwiedziej skóry. Tobołek chwyciłam w zęby i wybiegłam z groty.
    Dotarłam na miejsce, odsunęłam łapą zasłonę z liści i wsadziłam tobołek do skalnej półki. Gdy się odwróciłam usłyszałam szelest. Ktoś mnie ewidentnie śledził. No dalej śledziu, śledź mnie - pomyślałam i zaczęłam iść drogą nad rzekę. Być może tam gdzie roślinność jest rzadsza uda mi się zobaczyć kto to. Jednak gdy się obejrzałam rzekomy "śledź" nie poszedł za mną tylko się odwrócił, a gdy to uczynił pomiędzy wysokimi trawami przemknęła czarna sierść. Jedyną ciekawą rzeczą jaką wtedy zobaczyłam był znak...

    - ...Wilk miał na sierści wymalowane złote oko - dokończyłam, a siedząca przede mną Alfa zrobiła przerażoną minę. Tak, tak właśnie zdałam jej sprawozdanie z dzisiejszej przygody ze "śledziem". - Co? To coś znaczy? - spytałam z niedowierzaniem.
Emriv potaknęła. - To nie zbyt dobrze, chyba będę musiała wysłać wszystkich szpiegów i zwiadowców. Może nawet trzeba będzie zorganizować wyprawę, żeby uratować nasze piękne łąki.
- Co masz na myśli?
- Że Wataha Cienia powraca.

    - Wataha Cienia, Wataha Cienia... - powtarzałam idąc do swojej groty. - Co to jest? Oczywiście szanowna Emriv nie raczyła mi tego wytłumaczyć, ani nigdy nie mówiła, że w ogóle mamy jakichś wrogów! - taa, jak się denerwuję to czasem mówię do siebie.
Stanęłam przed skałą przy której zawsze skręcałam w lewo na ścieżkę prowadzącą do mojego domu, albo w prawo by dojść nad rzekę. Ale nie tym razem. Najpierw podeszłam do skały i odchyliłam zwisające swobodnie bluszcze. Była tam! Mój nowy schowek nie zniknął, to mi się nie wydawało! W środku nadal leżało zawiniątko z moimi przedmiotami. Aust byłaby zachwycona tą tajną grotą! Ale nie jest... Spochmurniałam i w tym samym momencie przypomniałam sobie o czymś. Rozwinęłam tobołek z niedźwiedziej skóry i przeszukałam jego zawartość. Znalazłam tam kilka rzeczy, które w ogóle nie były w te chwili przydatne, ale na samym spodzie leżał Talizman Wszechświata. Podjęłam decyzję. Zawiesiłam go sobie na szyi i pobiegłam w miejsce znajdujące się najdalej od grot wilków.
    Kiedy dotarłam na przełęcz górską leżącą tuż koło granicy watahy stanęłam w miejscu. Tak na prawdę nie wiedziałam co mam robić. Odchrząknęłam.
- E... Przywołaj Aust - powiedziałam bo było to pierwsze leprze pasujące zdanie jakie przyszło mi do głowy. Przez chwile nic się nie działo, aż nagle talizman zaczął świecić srebrzystym oślepiającym światłem. Tak jasnym, że zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam magiczna fala światła właśnie gasła i moim oczom ukazała się czarna wilczyca w moim wieku. Była totalnie oszołomiona, miała potargana i brudną grzywkę oraz futro, a na plecach zielone coś przypominające płaszcz i nie będące w leprzym stanie niż jej futro. Rozejrzała się.
- Gdzie ja... - w tym momencie zobaczyła mnie. - Rea? Jesteś duchem?
- Y...Nie, to raczej bym ci zadała to pytanie.
- Co ty, nie jestem martwa.
- A na taką wyglądasz - powiedziałam sarkastycznie nawiązując to do jej skrajnie zaniedbanego wyglądu.
- Nie zmieniłaś się - uśmiechnęła się.- Głodna jestem, macie coś do jedzenia? I w ogóle gdzie ja jestem? Jak się tu znalazłam? Musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Raczej ty mi - odparłam pokazując jej, że ma iść za mną. Spojrzałam na Talizman Wszechświata. Tylko jeden dzień... - pomyślałam. - Która godzina? - spytałam Aust. Ta przystanęła, wzięła do pyska pierwszy lepszy patyk i wbiła go w ziemię. Popatrzyła na słońce i odwróciła się trochę w prawa, trochę w lewo...aż wreszcie odparła.
- Jakieś 2 godziny przed południem.
- Co to jest? - wskazałam patyk jakby był małym potworem, który próbuje być straszny, ale mu się nie udaj.
- Zegar - odparła najnormalniej w świecie. - Podobny do takiego, który używają ludzie...
- Kto?!
- Musze ci dużo opowiedzieć...
    Do czasu kiedy stanęłyśmy przed moim nowym schowkiem zdążyłam jej już opowiedzieć co się ze mną stało po burzy, co to za wataha, jak ja przywołałam, i że to tylko na jeden dzień  i jeszcze wiele rzeczy, których nie chce mi się wymieniać.
- A to...jest mój schowek - powiedziałam gdy przed nim stanęłyśmy. Odsunęłam zasłonę z liści i uśmiechnęłam się, ale ona nie.
- Rea. Tam nic nie ma.
- Co? - spojrzałam na mini-grotę , w której nadal leżały moje magiczne przedmioty. - Jak to nie ma? Przecież tu jest grota. Mała co prawda jest, ale tu są moje rzeczy, są. - Spojrzałam na nią zdezorientowana. - Nie widzisz tego, co? To jakieś czary pewnie - wtedy oczy jej zabłyszczały.
- Wiem co to jest! Słyszałam o tym! To niewidzialna grota. Tylko ty ją widzisz, bo jesteś jej właścicielką, ja tu widzę pusta ścianę. To zaklęcie zabezpieczające.
- Ale super!
- Skąd ty to wiesz?
- Opowiem ci jak coś zjem.
Weszłyśmy do groty i zjadłyśmy moje ostatnie zapasy niedźwiedziego mięsa. I się zaczęło: Aust opowiedziała mi, że po burzy znalazła się w polu gdzie spotkała ludzi. Przez 3 miesiące żywiła się wyłącznie ich kurami, królikami, kaczkami i innymi takimi przekąskami, podglądając ich wynalazki. Kiedy ją znaleźli, chcieli na nia zapolować ale im uciekła. Uciekała tak przez miesiąc aż natknęła się na jakąś watahę. Z początku myślała, że są przyjaźnie nastawieni, ale oni tylko udawali...
- ...Więzili mnie chcąc uzyskac jakiekolwiek informacje o Watasze Wspomnień, ale ja takiej nie znałam - mówiła.- Ale teraz znam, i mogę im powiedzieć, ale nie chcę, ze względu na to, że ty tu jesteś, to będzie trudne.
- Wiesz, może jak ta wataha się nazywa?
- Wataha Cienia. Każdy z nich ma wymalowane na futrze złote oko. Nie wiem po co, ale przypuszczam, że to jakiś ich znak, czy coś...
- O nie! - nie wiedziałam nic o tej watasze, ale Emriv mówiła tak jakby to byli wrogowie, więc było źle. 
- Co nie?
- To nasi wrogowie! Najprawdopodobniej. Kiedy tam wrócisz, musisz się dowiedzieć czy coś knują.
- Dobra, ale jak mam ci to przekazać, nie masz więcej takich amuletów, żeby mnie znowu przywołać? W ogóle pokaż co masz, może da się coś zrobić.
Pobiegłam do schowka i zabrałam ze sobą wszystkie magiczne przedmioty jakie miałam. Słońce nie świeciło już pionowo do góry, lecz przechylało się nieco w stronę zachodu. Nie wiedziałam ile mamy jeszcze godzin, ani jak działa ten cały zegar, ale wiedziałam, że jest już po południu.
- Dobra, mam tyle - rozłożyła na ziemi przedmioty. W tym momencie coś rzuciło mi się w oczy. Pierścienie Telepatyczne! - Weź to - podałam jej jeden z nich, a sama założyłam drugi. Pierścienie natychmiast znikły, gdyż wilkom nie byłoby wygodnie z nimi biegać, ale wiedziałam, że wciąż je mamy.
- Co to? - spytała.
- Pierścienie Telepatyczne.
- Super! Mamy teraz telepatyczne połączenie! Masz coś jeszcze w tym stylu?
Chwilę pomyślałam. - Talizman Teleportacji - wskazałam wisiorek z błękitnym kamieniem - Mogłabyś się tu teleportować! - wilczyca spróbowała go założyć ale pętla zmniejszyła się magicznie. Teraz Aust nie mogła jej wcisnąć nawet na nos.
- Znowu magia obronna. Jest twój i nie pozwoli żeby uzył go ktokolwiek inny.
- No nie! - usiadłam pod ścianą.
- Nie martw się, będę wysyłać ci wiadomości telepatyczne i na pewno coś wymyślę.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz