Uśmiechnąłem się do wilczycy po czym nie wiele myśląc palnąłem: - Upolujemy coś razem?
Wadera zamtugała zaskoczona, a po jej spojrzeniu wywnioskowałem, że jak zwykle wyszedłem na głupka.
- Jasne - odparła po chwili wachania.
- Super - zaśmiałem się i ppbiegłem przodem węsząc zwierzynę. Kiedy tak biegliśmy truchtem przez las moją uwagę przykuły suche i chore drzewa na północy, tak jakby ktoś zatruł jedno z drzew, a reszta się od niego zaraziła.
- Popatrz - mruknąłem do Dokatte - Te drzewa chorują.
- To pewnie jskiś wirus. W brew pozorom rośliny często chorują - wyjaśniła.
- Nie! - zaprzeczyłem - To na pewno Wataha Północy. Nie rozumiem dla czego to zrobili, ale jestem pewien, że mają w tym jakiś cel.
- Niby jaki? - zadrwiła wilczyca - Daj sobie spokuj i zajmij się polowaniem.
Westchnąłem. Wiedziałem, że Dokatte może mieć rację, ale ja znając swój upur nie mogłem odpuścić dopuki nie dowiem się prawdy.
Wadera zamtugała zaskoczona, a po jej spojrzeniu wywnioskowałem, że jak zwykle wyszedłem na głupka.
- Jasne - odparła po chwili wachania.
- Super - zaśmiałem się i ppbiegłem przodem węsząc zwierzynę. Kiedy tak biegliśmy truchtem przez las moją uwagę przykuły suche i chore drzewa na północy, tak jakby ktoś zatruł jedno z drzew, a reszta się od niego zaraziła.
- Popatrz - mruknąłem do Dokatte - Te drzewa chorują.
- To pewnie jskiś wirus. W brew pozorom rośliny często chorują - wyjaśniła.
- Nie! - zaprzeczyłem - To na pewno Wataha Północy. Nie rozumiem dla czego to zrobili, ale jestem pewien, że mają w tym jakiś cel.
- Niby jaki? - zadrwiła wilczyca - Daj sobie spokuj i zajmij się polowaniem.
Westchnąłem. Wiedziałem, że Dokatte może mieć rację, ale ja znając swój upur nie mogłem odpuścić dopuki nie dowiem się prawdy.
Dokatte?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz