Było gorące popołudnie. Większość wilków poszła nad jezioro pływać. Ja
postanowiłem odwiedzić Alfę. Znalazłem ją przy jaskini. Siedziała i
obserwowała co dzieje się w okolicy
- Cześć - powiedziałem i usiadłem obok
- Dawno cię nie widziała - powiedziała - I jak? podoba ci się wataha?
- I to jak - pokiwałem głową - Cieszę się że tu jestem
- Mnie też jest miło
- Jeszcze raz dziękuję że pozwoliłaś mi tu zostać
- Ależ nie ma za co
- Gdyby nie ty to pewnie znalazłbym się sam w lesie uciekający przed innymi wilkami
- Pewnie tak - zaśmiała się - To chyba wychodzi ci najlepiej
- Z pewnością, kondycję to mam jak nikt inny. W końcu uciekam już od 6 lat.
- Gdzie jest twoja rodzina? - zapytała po chwili milczenia
- W innej watasze, znienawidzili mnie. Wcale się nie dziwię. Byłem
okropnym synem - westchnąłem - Same kłopoty przynosiłem i ogromny wstyd
- Na pewno nie..
- Właśnie tak było. Ale już o tym nie myślę - zmusiłęm się do uśmiecju- . Strasznie dużo nowych wilków przybyło
- Tak, pamiętam jeszcze jak byłam tylko ja i Loure. Wtedy znaleźliśmy ciebie, potem następne wilki przychodziły
- Będzie jeszcze więcej wilków
- Pewnie tak - uśmiechnęła się
(Emriv?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz