- Dobra - zgodziłem się i razem ruszyliśmy w stronę drzew. Dokatte
uważnie oglądała korę drzew, zrywała liście i obserwowała zielone żyłki
pod słońce.
- I co? - spytałem zaciekawiony wpatrując się w jej dziwne poczynania.
-
Szczerze powiedziawszy to nie wiem. Owszem wyglądają na chore ale nie
mogę stwierdzić czy ktoś spowodował tą chorobę naumyślnie czy została
ona wywołana na skutek przypadkowy - wyjaśniła ze skupieniem oglądając
oderwany przed chwilą kawałek kory.
- A nie możesz spytać drzew co im jest i z jakiego powodu?
- Niestety... - westchnęła - Nie posiadam tak wielkiej mocy. Ale może pomoże nam Emriv.
-
Nie zaszkodzi spytać - stwierdziłem i pierwszy ruszyłem w stronę
centrum watahy gdzie znajdowała się grota alfy gdzie najpewniej
przebywała teraz Emriv. Nie minęło dużo czasu kiedy stanęliśmy przed
waderą i wyjaśniliśmy na czym spawa polega.
Dokatte? Emriv?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz