Stanąłem na sztywnych łapach mierząc wilka zlodowaciałym, władczym
spojrzeniem. Uszy tkwiły w wyprostowanej pozycji, a nieco uniesiona
warga odsłaniała śnieżnobiałe kły. Mimo, iż nie czułem się nadzwyczaj
potężniejszy, przeciętny przechodzień mógł interpretować w ten sposób
moje zachowanie. Odrzuciłem lekko głowę do tyłu, zdając sobie sprawę z
zaistniałej sytuacji. Irytowało mnie śledcze spojrzenie basiora, który
czułem na ciele od pojawienia się w zasięgu jego wzroku.
- Nie czuję się potrzebny w tym, konkretnym miejscu. O co chodzi? Mam
nadzieję, że nie tracę właśnie czasu – syknąłem, zwracając się tym razem
do osoby Emriv.
{Emriv?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz