Irytowała mnie ośla upartość tej tutaj osoby, która mimo usilnych starań
nie potrafiła ruszyć mnie z miejsca. Wywróciłem oczami, odsuwając się
lekko na bok, by wadera mogła odsapnąć. Zwyczajowo uniosłem głowę ku jak
dotąd błękitnemu niebu, zdając się nie zauważać filigranowej,
spoglądającej ku mnie z mściwym spojrzeniem Sunshine.
- Po co ci to? – spytałem wręcz jadowitym szeptem, dalej nie zwracając na nią większej uwagi.
- Co? – sapnęła, nie przejmując się moją zbutwiałą obojętnością.
- Może inaczej – wyjaśniałem ze stoickim spokojem – Dlaczego chcesz,
abym przystał na twoje zdanie? – uniosłem filozoficznie brwi.
- A dlaczego ty koniecznie chcesz udać się do groty alf? – zręcznie
oswobodziła się od mojego pytania. Przechyliła zawadiacko głowę,
oczekując mojej odpowiedzi. Wydąłem nieco dolną wargę, zastanawiając się
nad jakimś sensownym argumentem.
Chrząknąłem zdenerwowany.
- Nie lubię gdy ktoś podważa moją koncepcję – uciąłem z chmurną miną.
Gwałtownie odwróciłem się na pięcie i odmaszerowałem w stronę wodospadu.
Samica dogoniła mnie kilkoma dłuższymi susami, winszowała z triumfalnym
uśmiechem na pyszczku. Emriv faktycznie była przy wodospadzie. Oddawszy
książki, usiadłem ze zmęczeniem nad lustrzaną taflą wody.
{Sunshine?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz