poniedziałek, 9 grudnia 2013

Od Trixy C.D.

Chodzenie sprawiało mi ból, a bieganie to już masakra. Gdy tak udawałam przy Kathie nagle zrozumiałam, że już nigdy nie będę pędzić przez las oświetlony światłem wschodzącego słońca. Nie będę mogła cieszyć się szybkością i wolnością. Przy każdym kroku prześladował mnie będzie ból. 
- Kathie - zaczęłam zatrzymując się - Nie będę cię okłamywać. Nie wolno mi biegać... Nigdy nie przestanę kuleć.
- Ale jak to ? - spytała zaskoczona wilczyca.
- No - westchnęłam.
- Ważne, że żyjesz - uśmiechnęła się niepewnie.
- Nie - jęknęłam - Ja kocham biegać. Bieganie to całe moje życie. I teraz wyjawię ci sekret osiągnięcia prawdziwej prędkości bo ktoś to musi umieć skoro ja już nie mogę. I pamiętaj tą wiedzą czy umiejętnością nie chwal się przekaż to jednemu ze swoich szczeniaków i nikomu więcej - mój głos był najpoważniejszym głosem jaki z siebie kiedykolwiek wydobyłam.
- Ale przecież... - zaczęła.
- Skup się - nakazałam - Masz się maksymalnie skoncentrować. Przebiegnij kawałek i wróci do mnie. Wczuj się w każdy ruch. 
- Ok.
Wilczyca napięła mięśnie i pognała przez las. Zdążyłam zauważyć jak zamyka oczy. Kathie szybko jak wiatr pędziła przez las płynnymi ruchami omijając drzewa.
- Lepiej niż ja - mruknęłam z zadowoleniem. Po chwili zobaczyłam jak wilczyca jeszcze szybciej gna w moim kierunku.
- Wow - szepnęła zatrzymując się przede mną.
- No. Umiesz - uśmiechnęłam się słabo - Wracaj do groty, ja... Tam zarz wrócę. 
Kathie pokiwała i odbiegła. Na ziemi w miejscu w którym stałam napisałam wiadomość: "Odchodzę. Moje życie nie ma sensu ze złamaną nogą. Kocham was wszystkich i bardzo żałuję, że muszę was opuścić ale chyba bym zwariowała gdybym musiała, żyć z moją głupią nogą. Moją jaskinię i wszystkie znaleziska przekazuje wilczycy z której jestem dumna Kathie. Dziękuję ci, że mogłam nazywać cię córką. Trixy". Ruszyłam przez las na początku idąc, a potem stopniowo biegnąc. Po chwili gnałam już jak nigdy wcześniej. W szaleńczym biegu jak zawsze skupiłam się i zamknęłam oczy. Uśmiechnęłam się lekko po czym wykonałam skok i zwaliłam się na ziemię. Poczułam ostry bul po czym rozprzestrzeniający się po mnie dziwny spokój. Znów się uśmiechnęłam i... Odeszłam.
(Tak oto wilczyca Trixy zakończyła swój żywot †)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz