Co poraz drugi w życiu widziałem tę watahe tylko za pierwszym razem nie była taka mroczna. Oczywiście wiedziałem jak skończy sie to spodkanie mieliśmy przewage liczebną.
Tuż obok mnie przebiegła Wind postanowiłem pobiec za nią. Szkoda pomyslałem że nie powiedziałem im tego o czym sie dowiedziałem . Mogliśmy juz robić odtrutke. Truno-powiedziałem nadal bietnąc i usłyszałem jak za moimi plecami zaczyna sie bitwa. Pomyślałem o Wild i czy kiedyś sie odważe powiedzieć jej co czuje...
Wind dobiegła do jakiejś polany . Schowałem sie za kamieniem i czekałem. Zwruciłem uwage ze to granica naszej watachy.( troche już przeszłem jej terenu ) Z drugiego krańca puszczy wyszedł wilk znałem go i donrze wiedziałem ze bendą kłopoty. To był MÓJ brat. Nagle przed oczami staneła mi cała przeszłość. Przypomniała mi sie moja matka i ojciec i rodzeństwo: brat i siostra. Jak zostaliśmy wyrzuceni z watahy nadzieji. Jak alfa innej watachy zrobiła mi szramy na pysku.
Nie mają słuszności ci co myślą ze magia nie istnieje ja i brat byliśmy tego przykładem.
Wyszedłem z za kamienia on taż mnnie poznał i powiedział :
- Witaj bracie , kope lat-
-Witaj co jej zrobiłeś-warknołem
-Hahaha-zaśmiał sie i rzucił we mnie błyskawicą odskoczyłem.
Potraktowałem go tym samym. Trafiłem w ogon i zapaliłem go . Ugasił sie
i uciekł za granice . W tym czasie Wind zemdlała .
Wsiołem ja do izolat do jaskini-pracowni.
Wychodząc z pracowni zauważyłem że dwa wilki niosą Nyx.
Była delikatnie ranna.
-Zaraz sie nią zajmę-powiedziałem- jak skończyła sie potyczka i co z Wild???
< napisze ktoś >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz