Ruszyliśmy biegiem ; to znaczy ja biegłem, a ona leciała nisko nad ziemią. Spoglądałem na nią co chwilę, bo podobała mi się ta jej oryginalność, że prawie wogóle nie chodzi tylko lata. Uśmiechnąlem się sam do siebie, też chciałbym umieć latać.
Dobiegliśmy nad wodospad. Tam zaczęliśmy się rozglądać.
- No i gdzie jest jakiś królik? - zapytałem.
- Nie wiem nie widzę żadnego... Czekaj... O tam jest!
Popędziliśmy ale on był szybszy. Już prawie nam uciekł kiedy jednak dogoniliśmy go i wspólnie złapaliśmy. Potem położyliśmy się na trawie i zaczęliśmy go jeść. Słońce przyjemnie grzało prześwitując przez zasłonę liści na koronach drzew. Ptaki ćwierkały gdzieś wysoko i daleko. Nasłuchiwałem chwilę tej muzyki i znowu zalragnąłem latać.
- Nad czym tak myślisz? - zapytała podnosząc wzrok z nad zwierzyny.
- Chciałbym umieć latać... - przerwałam nagle przypomniawszy sobie, że nie wiem jak ona się nazywa - O nie! Zapomniałem się przedstawić. Jestem Life, a ty?
- Mist. Więc dokończ; co mówiłeś?
- Mówiłem, że też chciałbym się wzbić w powietrze, wysoko i latać, podziwiać świat z góry i polować na ptaki i się z nimi ścigać. Ale by było fajnie - znowu się rozmarzyłem.
- Serio? Tak ci się to podoba?
- No. Szkoda, że nie mam skrzydeł. - Zastanowiłem się - Ale może dałoby się stworzyć jakiś eliksir pozwalający latać zwykłym wilkom.
- Przecież magia nie istnieje - odparła z niedowieżaniem Mist.
Spojżałem na nią wzrokiem mówiącym z siebie "Serio? Zawsze da się coś wymyśleć."
Mist?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz