Nyx się do mnie przytuliła. Z jej oczu zaczęły płynąć słone łzy. Chciałem ją pocieszyć, ale... bałem się, że wszystko zepsuję, więc się odsunąłem. Wilczycę zamurowało. "Głupek jesteś" warknąłem na siebie w myślach. Co robić? Nyx mnie znienawidzi! No to już mamy odpowiedź na to, dlaczego nigdy nie interesowałem się waderami.
- Ja... ja... - zacząłęm się bezradnie jąkać. Nyx jeszcze łkała. Nie wiem, no nie wiedziałem co teraz robić! Przytulić ją? Pocieszyć? A może nie robić nic? Dylemat okropny. Cokolwiek bym zrobił - zawsze będzie źle.
Zacząłem bawić się jakimś liściem leżącym na ziemi. Nagle podeszła do nas Wild Life. Na jej pysku malował się smutek.
- Co z Wind? - szepnąłem zakłopotany. Zecora nie odpowiedziała... Nyx spojrzała na nas wielkimi oczami i szlochając uciekła do swojej jaskini.
- Co z nią? - alfa przekrzywiła głowę.
- Nie mam... po... jęcia - odparłem. Chciałem, żeby brzmiało to naturalnie, ale najwyraźniej nie wyszło.
- Leć za nią - Wild przewróciła oczami. - Jeśli ci zależy, to leć.
- Ale... - próbowałem się bronić.
- Co 'ale'?! Nie udawaj, Avy! - zaprotestowała. To była prawda? Zależało mi na Nyx? Ja chciałem traktować ją jako przyjaciółkę, nic więcej... Pobiegłem do jaskini wadery. Już z zewnątrz słyszeć można było gorzki płacz.
- Nyx, w... porządku? - zajrzałem nieśmiało do środka. Nie usłyszałem odpowiedzi.
(Nyx, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz