-To już tutaj- szepnął do mnie Broud, mój brat.
Wychyliłam glowę zza krzaków. To na pewno były te tereny. Nie jeden raz wysyłano mnie tutaj na misje wywiadowcze.
-Czekajcie na mój sygnał- syknął Broud do reszty naszej kompanii i wyczołgał się spod krzewów. Po paru minutach rozległo się wycie.
-To sygnał!- rzucił zastępca Brouda i również zawył. Wybiegliśmy wszyscy z kryjówki. Rozpoczęła się walka.
Przez dobrą chwilę biegałam od jednego pojedynku do drugiego by chociaż na chwilkę wspomóc towarzyszy. Nagle zauwazyłam Brouda walczącego z Alfą watahy. Rzuciłam się mu na pomoc. Jakiś czas walczyliśmy dwa na jedną ale nagle z boku rzucił się na mnie czarny wilk - na pewno nie z mojej watahy.
-Broud!- krzyknęłam- Pomóż!
Ale mój brat uciekł. nikt nie przyszedł mi na pomoc. Walczyłam odpierając ataki dwóch wilków naraz aż w końcu alfa przybiła mnie do ziemi. Nie miałam sił walczyć.
-I co teraz?- spytała sarkastycznie wilczyca.
<Wild Life?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz