- Racja - odpowiedziałem. - A rana boli?
- Nawet nie jest najgorzej - odpowiedziała wilczyca.
- To dobrze, bo w watasze nie ma żadnego medyka.
- Noo, trzeba czekać, aż się zagoi.
Wild Life od dłuższego czasu milczała. Wreszcie przemówiła zamyślonym głosem :
- Ciekawe czemu cięgle napadają, albo szpiegują nas złe wilki?
- Nie wiem - powiedziałem. - Ale jeśli wataha nie urośnie w siłę i nas zaatakują, to będzie źle.
- Niestety wiem, a zaufane wilki nie chodzą ot, tak po lesie. Hmm... Trudne jest życie alfy....
- A co z Trixy? - zapytałem.
- Możesz spać u mnie? - spytała Wild tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Jak dla mnie spoko - powiedziała beztrosko czarno-biała wilczyca.
- Na wszelki wypadek was odprowadzę - powiedziałem po czym podniosłem się z ziemi i ruszyłem w stronę Trixy, żeby pomóc jej wstać. - Chwyć się mnie mocno.
Po paru stęknięciach wilczyca wstała i złapała się mnie a z drugiej strony Wild. Poszliśmy w stronę wyjścia groty. Nagle usłyszeliśmy dalekie wycie wilków, któremu odpowiedziało trochę bliższe, a później jeszcze dalsze, niż pierwsze.
- O nie!!! - wykrzyknęła Wild.
- Wataha Cienia!!!! - powiedziałem oczywiste.
- Zwołaj wszystkich, niech przygotują się do walki!!! Ja zaniosę Trixy w bezpieczne miejsce!! - wydawała rozkazy Wild. - Spotkamy się przed moją grotą!! Szybko!!!
\\ Wild? Trixy? Ktoś inny?? //
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz