-O matko! Ku... -krzyknąłem
-Missile! -powiedzieli jednocześnie Lisa i Nico zatykając Aris'owi uszy.
-Ale ja i tak słyszałem -odparł mały basior
-Co cię tak napadło? -zapytała wadera
-Zapomniałem mojej torby!
-A co w niej było takiego cennego? -zapytał Aris
-Co w niej było cennego?! Choćby mapa, jedzenie, magiczne przedmioty! -krzyknąłem
-Spokojnie Missile, spokojnie... -uspokajał mnie Nico.
-No, ale jak mam być spokojny jak zostawiłem w niej wszystkie cenne rzeczy? -zapytałem , ale już nie krzyknąłem tylko załamałem się.
-Ale jak to możliwe? Gdzie ją mogłeś zostawić? Przecież, kiedy Nico zaczął majaczyć ją miałeś -powiedziała Liselotte.
-Tak, ale jak ja miałem zwidy upuściłem torbę i nikt jej nie podniósł -tłumaczyłem -wracam się tam
-Może ci pomóc? -zapytała wadera. -jakbyś znowu maja...
-Nie dzięki. -przerwałem jej ostrym tonem.
Pobiegłem w tamto miejsce gdzie zostawiłem tę torbę. Kiedy jeszcze jej nie chwyciłem przed oczami ukazał mi się wilk, który odszedł z mojej byłej watahy i zaatakował ją. Nie było pokazanego na tym obrazie jej ataku, tylko ona wróciła po mnie-jedynego ocalałego członka watahy. Wziął sztylet, podszedł do mnie i wbił go we mnie. Krzyknąłem i padłem martwy na ziemię. Ale zaraz... Przecież nikt mnie nawet nie dotknął. Upadłem z własnej woli. Chwyciłem torbę i szybko pobiegłem, żeby znów nie mieć zwid. Po chwili potknąłem się o kamień. Przerażony zamknąłem szybko oczy i zatkałem uszy. Zdziwiłem się, bo upadek wcale nie bolał. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Lisę i Nica śmiejących się.
-Co wy tu robicie? -zapytałem
-Usłyszałam twój krzyk, więc stwierdziłam, że trzeba ci pomóc. -powiedziała wadera dalej chichocząc. -A teraz zejdź z Aris'a, bo jeszcze się udusi.
Dopiero teraz zorientowałem się dlaczego upadek nie był taki bolesny. Spadłem na najmłodszego rycerza. Stanąłem, otrzepałem się i powiedziałem z powagą:
-To idziemy nad tą rzekę?
Nad rzeką rosło wiele zielonej roślinności, całą rzekę otaczał kolorowy las. W wodzie pływały różne rybki. Tym co mnie zdziwiło, było, że niektóre rybki są przezroczyste i było widać co mają w żołądku. Najpierw rozłożyliśmy koce i się przespaliśmy się pół godziny, tylko Aris spał dłużej. Później kiedy się obudził urządziliśmy konkursy, ale i tak nie chciał brać w nich udział, ze względu, że jest wilkiem wody. W ogóle nie chciał się zanurzać, mimo, że Lisa go namawiała.
-Musisz się wykąpać, bo będziesz śmierdział -tłumaczyła.
On i tak nie chciał pójść. W końcu wzięła go za łapę i pociągnęła do wody. Szybko go wyszorowała i basior uciekł na brzeg. Cały się trząsł i zwinął się w kłębek. Urządziliśmy zawody bez niego, a on w tym czasie oglądał rybki, które pływały w rzeczce. Pierwsza konkurencja to były wyścigi w wodzie. Oczywiście ja wygrałem, bo przecież jestem wilkiem wody. Następna konkurencja to szukanie skarbu, którym była moneta. Aris wrzucił ją gdzieś do wody i lekko przysypał piachem, a my musieliśmy jej szukać. Mi było najłatwiej, bo oddycham pod wodą i nie muszę się wynurzać, ale mimo to wygrał Nico. Trzecia konkurencja polegała na jak najlepszą kryjówkę (już na lądzie). Aris nas szukał i liczyliśmy mu czas ile zajmie znalezienie Lisy, później mnie i na końcu Nica. Mnie i Nica znalazł bardzo szybko, ale z Lisą było gorzej. Jej kryjówka okazała się tak trudna, że nawet kiedy ja i Nico zaczęliśmy mu pomagać nie znaleźliśmy Lisy i musiała się nam pokazać, bo się poddaliśmy. Teraz był czas na ostatnią konkurencję, rozstrzygającą kto zwycięży. Był to tor przeszkód. Start był jeszcze koło lasu Dark Fear. Musieliśmy przybiec do rzeki, przepłynąć nią wyznaczony kawałem, znaleźć jeden z trzech kawałków papieru, na których pisze co mamy dalej zrobić. To co jest tam napisane wymyślał Aris. Zaczęliśmy bieg. Lisa i Nico dotrali równocześnie do rzeki, zostawiając mnie w tyle. Ale nadgoniłem to w rzece. prześcignąłem ich i miałem więcej czasu na znalezienie papieru. Teraz już wszyscy szukaliśmy go. Po chwili zobaczyłem uradowanego Nica, który gdzieś biegł. Widocznie znalazł swój kawałek i pobiegł wykonać zadanie. Znalazłem! Na gałązce drzewa był przyczepiony kawałek zielonego papieru o kształcie liścia. Poznałem po tym,że był na nim cieniutki napis. Sięgnąłem po liść i przeczytałem zadanie:
"Idź do lasu i znajdź przedmiot, który Twoim zdaniem można najlepiej wykorzystać i zrób z niego coś co nam się przyda. Ta rzecz, którą zrobisz będzie oceniana. Liczyć się będzie, czy się trzyma, czy jest dobrze wykonana i jakie ma właściwości. Można wykorzystać tylko jedną rzecz ze swojego plecaka+użycie czegoś ostrego, żeby wyrównać swój przedmiot."
Szybko ruszyłem do lasu razem z Lisą, która również znalazła swój kawałek. Kiedy wszedłem do lasu zobaczyłem, że Nico też szuka przedmiotu. Jaki to może być przedmiot? Już wiem! Szybko zabrałem się do pracy. Mój pomysł to była proca. Wystarczyło znaleźć patyki, wziąć z plecaka gumę, skleić żywicą, znaleźć szyszki na amunicję, może nadać nożykiem lepszego kształtu patykom i napisać coś nożykiem na procy. Wszyscy skończyli równocześnie i razem pobiegliśmy do mety. Tam były oceniane nasze przedmioty. Jak się okazuje Nico i Lisa zrobili również genialne przedmioty. Nico zrobił spadochron z liści, a Lisa zrobiła łuk z gałązek.
-Wasze przedmioty są równe. Wszystkie są świetne! Nie umiem ocenić, który najlepszy -powiedział sędzia Aris. - no prawie. Najlepszy w chwili obecnej jest mój przedmiot, który wykonałem w czasie kiedy wy zaczęliście płynąć rzeką. Oto on -powiedział i wyciągnął wędkę z drewna. -Te wzorki sam wyżłobiłem -chwalił się pokazując na wzorki z kwiatów.
-Wow! Nieźle -pochwaliłem go. -A czego użyłeś, żeby zrobić te wzory?
-Yyy... -powiedział z chytrym i jednocześnie przerażonym uśmieszkiem. -Twojego noża...
Wtedy zaczęła się gonitwa. Gdy już się skończyła zapadła noc. Usiedliśmy na kamieniu, zapaliłem latarkę i razem myśleliśmy którędy będziemy teraz szli. Kiedy to ustaliliśmy rozłożyłem namiot, schowaliśmy do niego swoje rzeczy i sami się w nim położyliśmy. Ja jeszcze wyciągnąłem swojego miśka, przytuliłem go, a następnie zasnąłem. Możliwe, że spałem jako jedyny, ale tego nie wiem.
Nico? Ja tego nie wiem, ale może Ty wiesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz