-Nie -szepnąłem. -Wolałem czuwać.
Wadera nic nie odpowiedziała, tylko się uśmiechnęła.
-Gdzie jest Lily? -spytała po dłuższej chwili milczenia.
-Udała się do chyba najlepszej szamanki, aby wyjaśnić Twoją przypadłość. -Widząc przerażenie w jej oczach, dodałem szybko- Ben ją zaniósł. No wiesz, ten taki wredny głupek...
Samica zmarszczyła brwi.
-On przecież jest szpiegiem, jest raczej sprytny i inteligentny.
-Może, ale to pacan -stwierdziłem, wzruszając ramionami.
Amber znów uśmiechnęła się słabo.
-Aha, już rozumiem, co tu się kroi... Jesteś zazdrosny o swoją siostrę, bo ten cały Ben ją podrywa!
No proszę. Zgadła. Próbowałem jednak zaprzeczać.
-Nie, nie prawda. On jej nawet nie lubi, sam mi to powiedział.
-Tak, ale ty twierdzisz inaczej.
-Czytasz mi w myślach czy co? -zaśmiałem się.
-To widać -stwierdziła, ze wzrokiem specjalistki, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Wadera skrzywiła się jednak po chwili- najwyraźniej z bólu.
Podszedłem do niej, położyłem łapę na czole, a później zmierzyłem jej puls- tak, jak poinstruowała mnie Lily przed wyjściem. Potem dałem jej jakieś zioła na gorączkę.
-Chwilowo to tylko 37 stopni, ale ostrożności nigdy za wiele. Wiesz, jak podobno zmarła córka Resy?
Wadera przecząco pokręciła głową.
-No tak, ona trzyma to w tajemnicy. Kiedyś przypadkowo podsłuchałem jej rozmowę na ten temat... Zmarła z powodu zbyt wysokiej gorączki.
-Biedna -szepnęła z nutą współczucia w głosie.
-Resa czy jej córka?
-Obie, oczywiście.
Po tych słowach zapadło krótkie milczenie. Przerwał je Ben z Lily na plecach. Wadera wydała się podekscytowana: chyba najwyraźniej dowiedziała się, co to za choroba. Oby...
Amber?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz