Poczułem zapach jelenia jeszcze zanim go zobaczyłem. Słodka woń świerzego mięsa, która przyprawia każdego wilka o zawroty głowy i sprawia, że ślinka napływa do ust. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jaki byłem głodny. Powęszyłem w powietrzu aż w końcu ustaliłem mniej więcej, gdzie znajduje się moja ofiara. Wreszcie go znalazłem - ogromny jeleń stał na polanie i jakby nigdy nic przeżuwał zieloną trawę. Przyczaiłem się w zaroślach czując już w pysku smak mięsa. Napiąłem mięśnie i skoczyłem do ataku. Ale nagle po drugiej stronie polany z krzaków wyskoczyła jakaś nieznajoma wadera i również rzuciła się na moją ofiarę. Najwyraźniej nie byłem jedynym wilkiem, który polował na tego jelenia! Rzuciłem się w pogoń za zwierzyną, ale nagle... zdeżyłem się głową z wilczycą. Jeleń uciekł w podskokach zostawiając nas rozwalonych na trawie. Szybko wstałem i obrzuciłem waderę wściekłym spojrzeniem. Ona odpowiedziała tym samym.
- Przez ciebie uciekł mi mój obiad! - warknęła.
- Twój obiad?! Ja pierwszy się na niego rzuciłem. On miał być moim obiadem.
- Tropiłam go już cały dzień, założe się, że dłużej od ciebie!
- Teraz już i tak nie ma znaczenia - westchnąłem. - Uciekł i w końcu nie stał się ani moim obiadem ani twoim. I to nasza wspólna wina.
Patrzyła na mnie spode łba. Przyjrzałem jej się uważnie. Była biała i miała skrzydła, tak samo, jak ja. Pewnie też wilczyca wiatru. Jej niebieskie oczy pełne były zniechęcenia i irytacji. Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Hej - zagadnął nieśmiało. - Może jeszcze go dogonimy. Możemy polować razem, podzielimy się.
Widziałem, że rozważa moją propozycję.
<Snow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz