poniedziałek, 13 lipca 2015

Od James'a C.D. Gone

Spojrzałem na waderę spode łba. Wyglądała mi na chorą, ale co ja tam wiem o leczeniu... Tyle samo, co Lily o czynnościach fizycznych. Po długiej chwili milczenia, w której Amber starała się taktownie udawać, że nie widzi lustrujących ją przeze mnie spojrzeń, odezwałem się, bardziej do siebie, niż do niej:
-Tyle razy powtarzałem Lily, żeby nie chodziła... Jest jednak zbyt uparta, żeby jej wmówić, iż nie powinna tego robić. W obecności innych wilków zawsze stara się jakoś zatuszować, że jest kaleką. To nigdy nie wychodzi jej na dobre... 
-Czemu jesteś dla niej taki... Niemiły? To twoja siostra, nie? -To pytanie kompletnie wybiło mnie z tropu. Spojrzałem na samicę nieco zdziwionym wzrokiem, ale szybko się opamiętałem i przybrałem swoją zwykłą "poker face". 
-Niemiły? Jestem tylko stanowczy.
Amber tylko wzruszyła ramionami. Najwyraźniej nie była typem buntowniczki. 
Po kilku minutach byłem już pewny, że Gone opuściła nas tylko po to, abyśmy się "poznali". Lily, jeśli już wbrew zakazom chodzi, to bardzo wolno, wiec znaleźć ją jest stosunkowo prosto. Żeby skrócić jakoś czas oczekiwania, postanowiłem jakoś zagadać. Udało mi się jedynie wymamrotać parę nic nieznaczących bełkotów. Amber popatrzyła na mnie, marszcząc brwi, na co, lekko zażenowany, odwróciłem wzrok. Dlaczego muszę być zupełnie inny w towarzystwie wader? Głupie serce... 
Ku mojej wielkiej uldze tym razem to owa samica przemówiła, wybawiając mnie z opresji:
-...
Amber?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz