-Ten eliksir jest genialny! -wykrzyknął Aris
-Tak.. Tylko miałem nadzieję, że będę dużo większym smokiem -powiedziałem z żalem. -No dobra, teraz musimy się szybko zwijać.
Każdy wziął swoją torbę i ruszyliśmy w stronę murów watahy. Jako pierwszego spotkaliśmy Bena. Kiedy nas zobaczył stanął w miejscu, wzruszył ramionami i poszedł dalej. Jak widać uważa za normalne, kiedy spotyka na drodze delfina skaczącego po polach, widłoroga gadającego z panterą o wzorach pawia i smoka goniącego delfina. Później zatrzymał się koło nas James. Zamruczał pod nosem "lepiej będzie powiadomić Alfy..." i udał się w stronę ich jaskini. My na to przyśpieszyliśmy tempo. Przy murach granicy naszej watahy zatrzymałem się.
"-To będzie wspaniała podróż." -pomyślałem i przekroczyłem próg.
Ale zaraz... Poszliśmy w tą stronę, gdzie miały iść służby specjalne, bo tam, gdzie my chcemy iść, nie ma bramy. My będziemy musieli się wspinać po murze. Wzdychając pobiegliśmy w druga stronę. Gdy byliśmy na miejscu (tym razem odpowiednim XD) powiedziałem:
-Ym... A jak mamy się odmieniać?
-Wystarczy się skupić -odpowiedziała Lisa zamykając oczy i wpadając w "trans".
Po chwili ujrzałem swoje miękkie futerko. Wszystkim udało się odmienić. No prawie... Aris odmienił się w połowie. Miał głowę i przednie łapy wilka, a dalej ciągnął się ogon delfina. Za 5 minut z pomocą wadery, basiorowi udało się odmienić. Wyciągnąłem z mojej torby linę. Każdy się nią obwiązał i zaczęliśmy wspinaczkę. Aris próbował się wspinać, ale w ogóle mu to nie wychodziło. Jako pierwsza dotarła Lisa. Niewiele później Nico. Ja zostałem niżej i pomagałem Aris'owi, ale niezbyt mi to wychodziło. Liselotte i Nico nas wciągali. Po długim czasie dotarliśmy na szczyt muru. Odwiązaliśmy się i Lisa, Nico i Aris trzymali linę i mnie spuszczali. Później wspiąłem się na drzewo i przywiązałem do jego gałęzi linę. Drugi koniec był przywiązany do muru. Wyciągnąłem z plecaka metalowy wieszak, przymocowałem go do liny i odepchnąłem w stronę wilków. Na pierwszy ogień poszedł Aris. trzymał dwoma łapkami wieszak i zamknął oczy. Drzewo było niższe niż mur, więc nie trzeba było go pchać, żeby powędrował w moją stronę. Bezpiecznie do mnie przyjechał. Znowu odepchnąłem wieszak. Teraz była kolej Nica. Złapał się i także zamknął oczy, ale nie minęło mniej niż 10 sekund i już przyjechał na drzewo. No i tak samo na miejsce dotarła Liselotte. Potrząsnąłem liną i koniec przywiązany do muru się odczepił.
-No więc teraz ruszamy! -powiedziała dziarsko Lisa.
Ale gdy się odwróciliśmy, nie było nam tak wesoło... Przed sobą ujrzeliśmy wielki, czarny, zamglony las.
-Las Dark Fear... -powiedział Aris.
-N...No to chodźmy... -zawahałem się.
Wiedziałem, że jest tu wiele pułapek i złudzeń. Czeka nas straszna podróż, najpierw ten las, a potem tereny Cienia. Bardzo długo zajęło nam przejście przez ten mur, bo w końcu już się ściemniło.
-Może na razie tu przenocujemy? -Zapytał Nico. -Bo w końcu, jesteśmy jeszcze pod murami watahy, a tu jest bezpieczniej niż tam dalej.
-Racja -odparłem. Wyciągnąłem z plecaka ten dziwnie mały namiot i rozłożyłem go. -W nim się prześpimy. Weszliśmy do namiotu i położyliśmy się spać.
-Dobranoc -powiedzieliśmy jednocześnie.
Nico? Ty też byłeś piękny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz