czwartek, 30 lipca 2015

Od James'a C.D. Amber

Lily przygotowała odpowiednią porcję ziół i lekarstw, które Amber miała zażyć w odpowiedniej kolejności, w specyficznych ilość i innych rzeczach, które przyprawiały mnie o zawrót głowy. Gdy skończyła wymieniać wszystko, co Amber musi zrobić w ciągu najbliższej godziny, spytała się mnie:
-Zajmiesz się tym?
Spojrzałem na nią nieobecnym wzrokiem, a Amber wybuchnęła śmiechem. Cieszyłem się, że dzięki mojej słabej wiedzy, jeśli chodzi o medycynę, wadera mogła choć na chwilę zapomnieć o chorobie.
-Co? -spytałem. -Co mam zrobić?
Lily przewróciła oczami, ale Amber, wciąż z lekkim uśmiechem na pyszczku, szybko powiedziała:
-Spokojnie. Zapamiętałam. Powiem mu, co ma zrobić.
Wymieniłem z Amber pełne humoru spojrzenia, gdy Lily odetchnęła z ulgą.
-To świetnie, bo ja... Muszę gdzieś iść.
-Co? Gdzie się wybierasz? -spytałem podejrzliwie, marszcząc czoło. 
-Ekhem, no... no... Do cioci, która... pracuje na posterunku policji... i... i ... spadła z dachu... prosto w paszczę... no, tego... krasnoludka... wilkojada. 
-Aha, czyli idziesz do cioci pracującej na posterunku policji, która spadła z dachu, wpadając w paszczę krasnoludka, który żywi się wilkami, tak? -spytałem, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Uniosłem wysoko brwi.
-Yyy... Tak, no właśnie. Lecę, pa!
-Lily, zatrzymaj się. Przecież nawet nie masz ciotki.
Ale Lily pokuśtykała już do wyjścia z jaskini. Wychyliłem się z wyjścia, aby jej powiedzieć, żeby nie robiła ze mnie idioty, ale ona już zniknęła z punkty widzenia.
-To dziwne... -powiedziałem, drapiąc się po czole.
-Co jest dziwne? -spytała Amber.
-Lily bardzo wolno się porusza, a teraz zniknęła mi w sekundę z pola widzenia. To znaczy, że ktoś jest razem z nią. Pewnie Ben -nawet nie starałem się ukryć wrogości w głosie. - Jak myślisz, o co w ogóle chodzi?
(Amber?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz