sobota, 18 lipca 2015

Od Lezli C.D. Daiki

Droga pani, aby cokolwiek zapamiętać trzeba poświęcić temu wiele czasu, choć przyznać muszę, iż zainteresował mnie mój patron. Nie rzekłem tego. Przyjrzałem się jej ze ściągniętymi brwiami i ograniczyłem do komplementu.
- Masz dar. Niebywale opowiadasz. – mówiłem, a na moich ustach błąkał się subtelny uśmiech. Wilczyca obdarzyła mnie niedowierzającym spojrzeniem. Parsknąłem cicho, podniosłem się na przednich łapach i nieśpiesznie ruszyłem do wyjścia. Kiedy w progu usłyszałem jej zdziwione chrząknięcie odwróciłem się, by jeszcze raz na nią spojrzeć.
- A ty dokąd? – zapytała sceptycznie.
- Obowiązki wzywają, królewno. – odparłem i uśmiechnąłem się ironicznie.
- Obowiązki? – mruknęła, unosząc brwi tak, że prawie zetknęły się na czubku jej czoła.
- Owszem, jestem wojownikiem. I mam zebranie z dowódcą. – skrzywiłem się. – Wybacz, ale nie mógłbym cały dzień nic nie robić. Czułbym się jak pasożyt. – popatrzyłem na nią wymownie. Daiki nie zdała sobie sprawy z postawionego zarzutu lub postanowiła zignorować moją uwagę, bo zacmokała z dezaprobatą.
- Jesteś wojownikiem? – spytała dla pewności, ale nie potrafiłem rozszyfrować jej tonu. Kiwnąłem tylko głową, nie zadając sobie trudu użycia języka. Zrobiłem krok do tyłu, dając jej do zrozumienia, że uważam rozmowę za zamkniętą.
- Zaczekaj. – powstrzymała mnie przed ulotnieniem się z groty. Na dnie moich oczu czaiło się ledwo dostrzegalne znużenie. Położyłem uszy i utkwiłem w niej obojętny wzrok. Jeżeli przedłuży nasze spotkanie o jeszcze parę chwil, spóźnię się.
- Słucham cię, królewno? – rzuciłem niedbale. Machnąłem ogonem i przysiadłem na tylnych łapach.
- Zostałam alphą. – po jej słowach nastąpiło milczenie. Poczułem dotkliwy ucisk w żołądku. Jak to alphą? Teraz z pewnością nawet na mnie nie spojrzy. Zacisnąłem kły aż do bólu. Czyżbym podświadomie pragnął aprobaty tego niepokornego anioła? Pokręciłem łbem i wymusiłem sztywny uśmiech.
- Gratulacje. – burknąłem, nie umiejąc zatrzymać fali chłodu we własnym głosie. – A więc teraz jesteś królową, nie królewną? – dodałem sucho. Cierpiałem. Jakby ktoś wbił mi sztylet w serce.

{Daiki, cóż poradzić? :3}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz