- Rozumiem...W każdej rodzinie zachodzą czasem konflikty, tak już jest.
- Właśnie, czasem powiemy coś, czego później żałujemy. - basior zamyślił się i zaczął delikatnie kopać w ziemi malutki dołek. W tej samej chwili coś mnie osłabiło. Nogi odmówiły posłuszeństwa przestając mnie utrzymywać i upadłam na ziemię. Moje ciało było bezwładne, w głowie motały się przeróżne myśli. Wzrok miałam mętny, trudno było mi cokolwiek zobaczyć.Najwyraźniej czekała mnie powtórka z rozrywki, eh...Wtedy poczułam, że ktoś niesie mnie na grzbiecie. Byłam dość zdezorientowana, ale nie reagowałam, nie mogłam.
- Amber, słyszysz mnie? Wytrzymaj jeszcze chwilę, zaraz będziemy u medyków. - głos James'a świadczył o jego zdenerwowaniu i jakby...strachu? Po jakiś 5 minutach byliśmy na miejscu. Basior zamienił kilka słów z siostrą tłumacząc jej, dlaczego znów tutaj jestem. Ja w tym czasie w dalszym ciągu bezwładnie leżałam na posłaniu. Ciągle myślałam co mi się dzieje. Całe życie zdrowa, a teraz takie problemy? Skąd biorą się u mnie takie rzeczy? Z trudem odwróciłam głowę w stronę rodzeństwa. James usiadł w kącie, a Lily przystanęła obok mojego posłania. W jej oczach zobaczyłam zmartwienie. Czyżby coś mi groziło?
- Oj Amber, Amber...Już nie wiem co mam z Tobą zrobić. - wyszeptała i otworzyła księgę rozmaitych chorób i ich objawów. Kiedy przeglądała zbiór ja cały czas czułam na sobie wzrok James'a. W końcu wadera zamknęła księgę. Po jej wyrazie pyska można było zobaczyć, że nie dowiedziała się nic nowego. Po dłuższych rozmyślaniach zdecydowała się zrobić mi kolejny wywar z ziół. Jedynym pozytywem w tej całej sytuacji było to, że zachowałam przytomność. Nawet wypicie wywaru sprawiło mi problem i Lily musiała wlewać mi substancję do pyska. Po tym wadera stwierdziła, że pójdzie poszukać czegoś co wyjaśni jej moją przypadłość w swojej grocie. James pomógł jej tam dojść, a ja z braku innych możliwości zapadłam w sen. Kiedy się obudziłam Lily nie było, a niedaleko mojego posłania siedział nieruchomy James. Zauważył, że otworzyłam oczy i podszedł do mnie cicho. Po pobudce mój wzrok się polepszył, ale nie opuściła mnie bezwładność. Popatrzyłam na basiora - widać było po nim zmęczenie.
- Nie spałeś? - zapytałam z trudem.
James?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz