Ruszyłem za Whisperer w stronę "leśnej jadalni". Widać było, że już pierwsze lody za nami, bo wreszcie stara się być choć odrobinkę miła. Zaskoczyło mnie jednak jej stwierdzenie. Kula u nogi? Hę? Nie wiem czemu, ale bardzo przypominała mi mojego starszego brata, który identycznie się do mnie odnosił. Spoglądając na waderę w końcu udało mi się dojść do wniosków, że wkurzam ją tym, że się do niej przylepiłem. No ale cóż... ja tak łatwo się nie poddaję. W końcu będzie musiała mnie zaakceptować i pogodzić się z tym, że nie zamierzam od tak się od niej odlepić. Bardzo mi zaimponowała, a to sprawiło, że tak łatwo się nie poddam. Kiedy widziałem jak załatwiała tamtych opryszków zrodziła mi się w głowie pewna myśl. Bardzo chciałem nauczyć się czegoś nowego i idąc tak za nią zastanawiałem się czy to odpowiednia osoba. A co jeśli się nie zgodzi? Pokręciłem głową. Nawet jak się nie zgodzi to trudno, ale to nie sprawi, że od tak sobie pójdę. Na razie jako jedyna spędza ze mną wolny czas, którego mam bardzo dużo.
- Whisperer? - w końcu zagadnąłem. Wadera obróciła głowę w moją stronę. - Muszę przyznać, że jesteś niezła w panowaniu nad żywiołami. Masz pewnie ogromne doświadczenie w tym kierunku. -przerwałem próbując ubrać to w odpowiednie słowa.
Wadera nadal wpatrywała się we mnie, próbując zrozumieć o co mi chodzi.
- Tak, więc sobie myślałem czy... zechciałabyś zostać moją mistrzynią? - dodałem z chytrym uśmieszkiem. No to pierwsze koty za płoty. Jeżeli się zgodzi będę musiał przywyknąć do jej trudnego charakteru, ale cóż raz się żyję.
<Whisperer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz