- D-dzięki - bąknęłam zdziwiona. Nie często słyszałam to zdanie i miałam nadzieję, że Harry nie widzi mojego rumieńca. Postanowiłam podpłynąć do nowo poznanego wilka i poznać go. Kirkhe i Hope zostały pod opieką Aust więc miałam trochę czasu. Tak więc płynnym ruchem przecięłam taflę jeziora kierując się w stronę basiora. Po drodze jeszcze zanurkowałam rozglądając się pod wodą w poszukiwaniu jakiejś ryby. Od rana nic nie jadłam i stwierdziłam, że nie wytrzymam dłużej. Nagle ujrzałam ławicę kolorowych ryb płynącą w moją stronę. Położyłam się na dnie jeziora i niezauważona przez ryby czekałam. Kiedy ławica znalazła się tuż nade mną odbiłam się od dna z otwartym pyskiem i wyskoczyłam na powierzchnię z trzema rybami w zębach. Przepłynęłam ostatnie trzy metry dzielące mnie od lądu po czym wyszłam na brzeg i otrzepałam się nie zwracając uwagi na mrużącego oczy Harry'ego. Wyplułam ryby i uśmiechnęłam się.
- Co tam? Kiedy tu dołączyłeś? Jakoś niedawno, nie?
- Taaak,dokładniej to cztery dni temu - nie umknęło mojej uwadze, że wilk po prostu gapił się na mnie bez mrugnięcia okiem.
- Jak chcesz, mogę cię oprowadzić po watasze, pokazać jakieś tereny...takie tam... - kątem oka zobaczyłam, że jedna z ryb jest jeszcze żywa i zaczyna się ruszać. Nie spuszczając wzroku z rozmówcy przycisnęłam rybę łapą wbijając w nią pazury - Głodny?
- Nie dzięki, jedz, ja jestem najedzony.
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami i zabrałam się za pochłanianie świeżo upolowanego posiłku i wypluwanie ości. Kiedy skończyłam oblizałam pysk i westchnęłam zadowolona, że wreszcie cokolwiek zjadłam. - To gdzie najpierw idziemy? - spytałam z szerokim uśmiechem.
Harry?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz