poniedziałek, 22 czerwca 2015

Od Rei C.D. Harry'ego

    Wilk uciekł. Poraniony i poobijany ale jednak zdołał uciec. Tchórz jeden.
    Z podrapanego pyska ciekła mi krew, grzbiet miałam poobijany, a łapę pękniętą. Nie zwracałam na to jednak uwagi. Nie takie rzeczy już się wycierpiało na polowaniach. Poza tym to nie ja byłam w najgorszym stanie. Patrzyłam na nieprzytomnego Harry'ego; na jego ogromną ranę, na futro splamione wylewającą się nieustannie krwią.
- Jak masz na imię? - spytałam wilczycę stojącą obok mnie ze złością wpatrójąc się w stronę, w którą uciekł wilk. Słyszałam od Emriv, że mamy w watasze nową zielarkę imieniem Resa, a ona...no cóż na pierwszy rzut oka wyglądała na zielarkę.
- Resa.
- Jesteś zielarką, prawda? Zabierz Harry'ego i spróbuj mu pomóc.
- Zaraz, a ty?
- Idę do Emriv. Trzeba ją ostrzedz.
- Jesteś ranna.
- On - tu wskazałam głową leżącego wilka - bardziej potrzebuje twojej pomocy.
- No dobrze - westchnęła chociaż po wyrazie jej pyska nie do końca wieżyła, że czuję się na tyle dobrze - Powiedz Alfie, że to już drógi taki atak - dodała jeszcze ale ja już ruszyłam biegiem naj szybciej jak się dało z pękniętą łapą.
Wybiegłam z lasu na rozległą polanę. Przebiegłam ją kierując się jak naj bardziej na zachód żeby oszczędzić sobie drogi. Wbiegłam z powrotem do lasu i przecięłam go w poprzek. Co prawda nie był to teren odpowiedni do biegu z bolącą łąpą (co chwilę wpadałam do jakiegoś rowu, musiałam wchodzić pod stromą górkę lub zjeżdżać ze zboczy, przeskakiwać nad zwlanoymi drzewami i przebiegać po skałkach) ale z pewnością był to największy skrót do groty Alf. Kiedy wreszcie znalazłam się na wzgórzu na, którego szczycie znajdował się mój cel usłyszałam cziś głos gdzieś z prawej.
- Rea! - biegłąm dalej - REA! - stanęłam i odwróciłam się. Dwadzieścia metrów ode mnie, nieco niżej, między gęstymi drzewami stał jakiś wilk - Rea, no chodź tu! - to była Emriv. Ale co ona tam robiła? Czemu nie była w grocie razem ze szczeniakami?
Omijając slalomem drzewa i nisko rosnące gałęzie dotarłąm do wilczycy.
- Co ci się stało...?! - spytała zdziwiona Emriv.
- Gdzie szczeniaki? - przerwałam jej rozglądając się do okoła rozbieganym wzrokiem.
- Kirkhe jest tutaj - wskazała głową małą wilczycę węszącą po krzkach parę metrów dalej - Ale Hope gdzieś zniknęła.
- Jak to zniknęła?
- No po prostu. Odwróciłam się na chwilę i już jej nie było. Kirkhe twierdzi, że nic nie widziała i że najprawdopodobniej Hope poszła po prostu na spacer, ale mogła mi przynajmniej powiedzieć. Poszłyśmy więc jej szukać, a Kirkhe nie mogłam zostawić z Daiki bo ma teraz trening z Jacobem więc musiała iść ze mną.
- Zaraz... Resa mówiła coś o tym, że to już drugi atak....a co jeśli zaatakował Hope?!
- Co? - spytała zdezorientowana Emriv.
- Zarz ci wytłumaczę! Kiri! - zawołałam wilczycę warczącą na drzewo, na które wspięła się wiewiórka po czym zwróciłam się z powrotem do Alfy - Zaprowadź mnie do groty Resy!

    - Więc chodzi o to, że jakiś wilk z Watahy Cienia atakuje pojedyńcze wilki z naszej watahy - tłumaczyłam  w biegu co chwilę robiąc przerwę na oddech.
- Myślałam, że już się odczepili. Od czasu tamtej misji w ogóle się nie odzywają - odparła Emriv.
Ostatnim razem kiedy wrogowie nas atakowali mieli do dyspozycji smoki. Sama uczestniczyłam w misji ratującej watahę od kolejnej wojny.
- Faktycznie...ale, co to za taktyka? Co to ma być? Seryjny morderca, którego wysyłają żeby mordował każdego członka watahy po kolei? To im się nie uda... - urwałam bo przed nami ukazała się jakaś grota.
- To tutaj? - spytała biegnąca za nami Kirkhe.
Zwolniłyśmy.
- Tak - odparła Emriv i wesżłysmy do środka.
Grota była obszerna, a wszędzie gdzie to tylko możliwe leżały przedmioty związane z zielarstwem. Jakieś wywary, napoje, proszki, liście, zioła, Było tego pełno ale wszystko było poukładane. Wnętrze przypominało nieco grotę Emriv chodź Alfa miała zdecydowanie więcej książek.
Po lewej Resa nachylała się nad przebudzającym się już Harry'm lecząc jego ranę. Po prawej z kolei sieział jakiś mały czarny wilczek obok... leżącej na ziemi Hope!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz