czwartek, 11 czerwca 2015

Od Antarina

Wiat dął mi w uszach i nadymał skrzydła niczym balony. Równomiernie biłem powietrze skrzydłami walcząc z podmuchami. 
Nowe stado, nowe nawyki, nowe wilki. Brzmi całkiem kusząco, jak niezapomniana przygoda. Ale nie byłem pewny swojej przyszłości. Stado wydawało się bardzo przyjazne, ale czy mnie zaakceptują? I czy ja zaakceptuję ich? Nie ma co się zamartwiać, będzie dobrze. Klamka zapadła, jestem tu i nie ma co się zastanawiać nad tym, co by było, gdybym poszedł inną ścierzką. 
Należałoby teraz zapoznać się z jakimś wilkiem. Tyle, że ja nie jestem w tym najlepszy. Ale gdybym już kogoś poznał, nie koniecznie zaprzyjaźnił, ale chociaż zakolegował... na pewno byłony mi o wiele łatwiej wejść w całą atmosferę stada. Czułbym się lepiej gdybym miał świadomość, że kogoś już tutaj znam, że nie jestem kompletnym nowicjuszem. 
Wciągnąłem powietrze w płuca rozkoszując się rzeźkim wiatrem. Zmieniłem kiedunek lotu za pomocą ostrego zakrętu na plecach. A potem jeszcze jeden zwrot i salto. I od nowa. Ćwiczyłem tak już od dłuższego czasu, ale nie specjalnie się zmęczyłem. Co za ironia: patrząc na mnie latającego można by pomyśleć, że jestem silny. Ale ja na lądzie... to już zupełnie inna bajka. 
Moją uwagę przykuł jakiś ruch w dole. Zdaje się, że to był wilk. Sądząc po wyglądzie zewnętrznym i sposobie poruszania się to wadera. Zaczerpnąłem powietrza. Teraz albo nigdy. Jak już kogoś poznam poczuję się lepiej. Jakbym bardziej należał do stada.
Zanurkowałem i wylądowałem przed waderą. Przekrzywiła lekko głowę patrząc na mnie ślicznymi oczami. W jej spojrzeniu kryło się coś nieufnego. Trudno się dziwić, właśnie wylądował przed nią nieznajomy facet. 
- Eee... cześć – zacząłem niepewnie czując, że moje policzki przybierają kolor dojrzałych truskawek. - Jestem nowy i... - utknąłem. Co niby miałem powiedzieć?
(Jakaś miła pani? Może ktoś mi odpisze? ;p)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz