Nim z moich ust padła odpowiedź, zmierzyłem przybysza wzrokiem. Tak, z całą pewnością był to wilk wiatru. I to jaki. Wyglądał jak urodzony lotnik.
-Tak, należę do watahy. Ale do której...? Kojarzysz może Watahę Cienia?
Nie byłem pewny, czy przybysz należy do Watahy Wspomnieć. Wolałem dlatego wspomnieć o "odwiecznych wrogach" watahy Cienia jako o mojej watasze. Nie zdążyłem jednak dokończyć. Moja drobna uwaga sprawiła, że w oczach nieznajomego pojawiła się iskierka gniewu. To spostrzegłby nawet słaby obserwator. Nie mam na myśli dobrego wzroku- myślę o czymś więcej. Ja, jako dobry obserwator ze słabym wzrokiem, zobaczyłem więcej- honor, niezwykły honor, a także chęć walki o ojczyznę. Wiedziałem, że basior pomyślał, iż należę do Watahy Cienia. Nie zdążyłem mu wytłumaczyć, jak jest naprawdę, bo samiec rzucił się na mnie i mocno przycisnął za gardło. Nie był szczególnie silny fizycznie, ale działał z zaskoczenia. To dawało mu przewagę.
-"Chwilową" - pomyślałem. Zamiast spokojnie wyjaśnić sprawę, w mojej duszy obudził się duch walki. Wyrwałem mu się i wywróciłem go na plecy. Szarpałem, gryzłem i Bóg wie, co jeszcze. Wszystko bez opamiętania, jakbym był jakąś maszyną do zabijania. Teraz liczyłem się tylko ja, i przeciwnik. Cały pozostały świat rozpłynął się jakby we mgle... Nagle przede mną zamajaczył jakiś kształt... Nie, dwa kształty! Później pojawiły się jakieś kobiece głosy. Rzeczywistość buchnęła na mnie jak para. Padłem na glebę, ciężko dysząc. Zauważyłem dwie wadery: Resę, tą, co ostatnio prawie mnie podpaliła, oraz jakąś nieziemsko piękną, nieznaną mi samicę.
-Co się stało? Czym spowodowana była ta walka?! -warknęła Resa.
Słyszałem, jak mój przeciwnik coś odpowiada, a ognista wadera temu zaprzecza. Pewnie chodziło o moją przynależność do Watahy Cienia. Burknąłem kilka wyjaśnień, widząc, że mój przeciwnik w kilku miejscach mocno krwawi. Co więcej, ja trochę także, czego podczas walki nie zauważyłem.
-Wybacz, za szybko cię osądziłem -powiedział basior. -Jestem Antarin.
Uśmiechnąłem się.
-A ja Harry, miło mi. Wybacz, że tego podczas walki nie wytłumaczyłem. Poniosło mnie.
-No, ja myślę. Zachowujesz się, jakbyś miał w sobie demona -warknęła Resa.
-Nie wtrącaj się, Tereso! -Specjalnie nazwałem ją tak, jak tego nie lubi. Miałem jej już dość.
Tym razem to ona rozpoczęła bójkę.
Antarin? Nie ma to jak "pierwsze dobre wrażenie"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz