Kątem oka zobaczyłam jak Rachel trafiona piorunem opada bezsilnie na ziemię. W tym samym momencie burza zaczęła się rozpadać, a nasza kontrola nad nią słabnąć. Chmury rozwiały się ukazując zachodzące słońce. Wiatr ustał, deszcz powoli przestał padać. Usłyszałam jeszcze kilka oddalających się grzmotów, a potem wszystko umilkło. Wszędzie dookoła leżał nie naruszony śnieg jakby nic się nie stało. Ten piękny zimowy krajobraz szpecił jedynie wygasły czarny jak onyks wulkan teraz zawalony do połowy. Emriv, Aust, Connie, Rea i ja podeszłyśmy powoli i ostrożnie do ciała Rachel. Jednak kiedy zbliżyłyśmy się na odległość czterech metrów stało się coś czego żadna z nas się nie spodziewała. W jednej chwili ciało Rachel rozwiało się i zmieniło w wiatr. Wietrzna Rachel poleciała lekko wysoko w górę po czym znikła na tle nieba.
- Ale jak to... - zaczęła zdezorientowana Rea ale żadna z nas jej nie odpowiedziała. Nawet Emriv nie wiedziała co się stało z Rachel. Przez chwilę stałyśmy w ciszy nie wiedząc co zrobić. Lekki wiatr targał moje brązowe futro, a mróz chłodził nos i końce uszu. Nagle Alfa odezwała się.
- To nie jest koniec.
Wszystkie spojrzałyśmy na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi gdy nagle odezwała się wilczyca, po której najmniej bym się tego spodziewała.
- Musimy znaleźć Ishtar - przypomniała sobie Connie, a jej źrenice powiększyły się do rozmiarów kasztanów.
Nie miałam okazji zobaczyć dokładnie groty Nefary od środka ale założę się, że wcześniej wyglądała o wiele...hm...ładniej? Jeśli można tak powiedzieć o siedzibie wroga. Teraz, gdy w piątkę stanęłyśmy w wejściu naszym oczom ukazała się czarna zawalona do połowy jaskinia. Na samym środku leżała wielka sterta gruzu, a po lewej przez ogromną dziurę można było zobaczyć niebo. Powoli weszłyśmy do środka kaszląc od unoszącego się jeszcze wszędzie kurzu. Ostrożnie stąpałyśmy po ruchomych kamieniach i przechodziłyśmy pod ogromnymi głazami nawołując niejaką Ishtar. Nagle Aust stanęła w bezruchu.
- Ćśśśś... chyba coś słyszałam - wszystkie zatrzymałyśmy się tam gdzie byłyśmy stałyśmy i zaczęłyśmy nasłuchiwać. Po chwili do moich uszu dotarł jakiś stłumiony krzyk. Dochodził z głębi groty gdzieś daleko przed nami.
- To tam - powiedziałam wskazując łapą dokładne miejsce, z którego moim zdaniem wydobywał się dźwięk. Podeszłyśmy jeszcze trochę, przeczołgałyśmy się pod paroma głazami i dotarłyśmy do środka siedziby Nefary. Plama smuga światła oświetlała małą przestrzeń wokół olbrzymiej misy roztrzaskanej na pół.
- Tutaj! - znowu ktoś krzyknął. Tym razem krzyk był już na tyle blisko, że z łatwością go zrozumiałam. Przedarłyśmy się przez dalsze gruzy aż w końcu zatrzymałyśmy się przy zasypującej dalsze przejście stercie kamieni - Hej! - głos wilczycy dochodził ze środka.
- Kopiemy! - zawołała Rea.
- Nie, mam lepszy pomysł - Emriv wskazała łapą kamienie, które zaczęły drżeć, a następnie unosić się w powietrzu. Alfa machnęła łapą w prawo i wszystkie kamienie poleciały w tamtą stronę by następnie opaść na ziemię. W kłębach kurzu pojawiła się sylwetka wilczycy, która następnie powoli wyszła z pomiędzy pozostałych gruzów i podeszła do nas otrzepując się. Już po chwili stanęła przed nami szczupła i nie wysoka wilczyca. Jej zakurzone futro było koloru beżowego z białymi łatami na brzuchu i pysku. Miała błękitne oczy duże uszy przebite czarnymi kolczykami. Na ciele widniały liczne rozcięcia ale na pysku malował się uśmiech.
- Connie... - Ishtar przytuliła małą wilczycę - Zawsze w ciebie wierzyłam - poparzyła na nas - A wy? Z jakiej jesteście watahy?
Emriv otworzyła już pysk żeby odpowiedzieć kiedy Rea jej przerwała.
- Z Watahy Wspomnień rzecz jasna!
Emriv zerknęła gniewnie na waderę owiniętą niebieskim szalikiem, ale ta nie zwróciła na nią uwagi.
- Nie znam takiej watahy... - odparła Ishtar - Ale...możemy zostać sojusznikami - rozpromieniła się.
I tak tez się stało. Po wyjściu z groty rozdzieliłyśmy się: ja, Emriv, Rea i Aust udałyśmy się na południowy wschód, a Connie i Ishtar ruszyły prosto na wschód do swojej watahy.
- Jesteście! - Jacob wyskoczył z groty Bet taranując nas tylko po to żeby nas przywitać - Emriv! Przeżyłyście! Dałyście radę! Wiedziałem, że tak będzie! Pokonałyście Nefarę?! Prawda?! Prawda! Wiesz jak te wilki się o was bały?! Ale ja najbardziej!
- Tak Jacob - przerwała mu Emriv - Podejrzewam, że świetnie spisałeś się w roli zastępcy Alfy pod moją nieobecność. I tak, pokonałyśmy Nefarę...
- No właśnie! Wiedziałem! Jesteście niesamowite! Cała wasz szóstkaaaa.... - dopiero teraz zauważył, że jest nas pięć - Am...e...no tak. Cała...piątka chciałem powiedzieć.
- Jak widać każde zwycięstwo zdobywa się za jakąś cenę - westchnęła Emriv.
KONIEC :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz