Drzewa, drzewa, krzaki, drzewa... - przetaczało się przez mój umysł, gdy szedłem przed siebie. Nie wiedziałem gdzie się znajduję i mało mnie to obchodziło. Ważne było tylko to, aby móc wrócić do normalności. Czyli z kimś pogadać, pośmiać się, a nie iść w niewiadomym kierunku, przez nie wiadomo jaki las. Coś trzeba zmienić w życiu.
Stanąłem w miejscu węsząc. Uderzyło mnie naraz mnóstwo zapachów, a w szczególności; to co mnie bardzo interesowało zapach wilków. Ruszyłem dalej mając nadzieje kogoś spotkać, ale jak na razie słyszałem tylko ćwierkanie ptaków.
Chłodny wiatr zaszeleścił liśćmi, jakby zapraszając mnie do lotu. Czułem nawet jak moje łapy odrywają się od leśnych igiełek, ale w porę się pohamowałem i wróciłem na ziemię. Co ci strzeliło do głowy żeby fruwać na terenie obcej watahy?! - skarciłem się w duchu. Znów spojrzałem przed siebie i westchnąłem. Samotność... muszę z tym skończyć.
Ruszyłem dalej i rozglądałem się za kimś kto przynajmniej powie mi gdzie ja tak właściwie jestem? Trzeba było od razu ustalić kierunek,gdy...Cicho! Nie myśl o tym!
Nagle usłyszałem szelest liści. Trochę się zaniepokoiłem, kto się tam może chować, ale gdy tylko podszedłem coś szarego wyskoczyło z krzaków i odbiegło w las.
-To tylko zając...- westchnąłem.
Naprawdę, aż tak ze mną źle żeby wystraszyć się zająca? Muszę kogoś znaleźć, bo zaczyna mi już odbijać...
<ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz