poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Od Rei

    Pierwsze promienie słońca zajrzały do naszej groty wyrywając mnie ze snu polowaniu. W grocie było pusto, oczywiście nie licząc mnóstwa rzeczy walających się na podłodze i ścianach. Nigdzie nie widziałam Shay'a. Przeciągnęłam się i poczułam, że burczy mi w brzuchu. Pewna, że to kolejny zwykły spokojny dzień w Watasze Wspomnień wstałam i sprawdziłam schowek. Niestety był pusty. No cóż trzeba było wyruszyć na małe polowanko, ale mi jako dowódczyni łowców wcale to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
    Już po chwili czaiłam się w krzakach na rodzinę borsuków. Siedziały sobie niewinnie nie mając pojęcia o mojej obecności, gdy nagle...wyskoczyłam! Chwyciłam jednego z borsuków tak szybko, że nie zdążył wydobyć z siebie nawet jednego dźwięku po czym odbiłam się i wskoczyłam z powrotem w krzaki. Reszta zwierząt zdezorientowana zbiła się w gromadę i rozglądała nerwowo małymi czarnymi oczkami. Już miałam skoczyć po następnego kiedy poczułam nagły ból brzucha. Co jest? Czyżby przez głód? Chyba tak.
W takim przekonaniu upolowałam jeszcze trzy borsuki i poszłam nad rzekę zjeść w spokoju śniadanie. Kiedy skończyłam wydało mi się, że jestem ciężka jak łoś i nie mogę się podnieść. Przysunęłam się do wody by się napić ale w tym momencie dostrzegłam coś dziwnego. Moje odbicie...było...zniekształcone? Nie, nie było, to była prawda! Mój brzuch był jakiś dziwnie gruby. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że najadłam się za dużo mięsa, ale przecież cztery borsuki to nie dużo.
Zrobiłam przerażoną minę. No nie! A jeśli...jestem w ciąży? Nie wiedziałam co mam robić więc po prostu pobiegłam przez las na poszukiwania Shay'a.

Shay?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz