Popatrzyłem się na nią. Żółta, wysoka wadera z dziwnie ułożoną sierścią.....
-SIORA?!-krzyknąłem jak bym zobaczył ducha.
-Nie, duża stopa wiesz?-odpowiedziała z irytacją.-Ratuje ci cztery litery jak byś nie wiedział.-Zaszyła ostatnią ranę na brzuchu.
-Dziękuje... tylko jak żeś się tu pojawiła?!-spytałem po raz kolejny podnosząc lewą łapę. Pisnąłem z bólu.
Nagle z tyłu usłyszałem podniesione głosy.
-Przyszli.... spotkasz mnie później, nie teraz. Cześć-nie zdążyłem nic powiedzieć już zniknęła. Z bólem doczągałem się za skałę. Na plaże weszli jak na wygląd wojownicy. Z nich wyróźniała się biała wadera z łukiem i kołczanem.Była mocno zbudowana jak przystało na obrońce. Szybko dotknąłem łapą i mój płaszcz zamienił swój kolor na brunatno-jasny. Wspomniana wcześniej wadera popatrzyła się na skałę za którą byłem i podbiegła tam. Położyłem się i zakryłem się płaszczem. Rozglądała się przez chwile i podeszła do następnej skały.
-Rachel to bez sensu! Odpuść!-krzyknął jakiś basior.
-Oj! Jak nie chcesz to wypad!-odkrzyknęła Rachel. Oni poszli, a ona popatrzyła się na moją kryjówkę i szybko odwróciła wzrok. Zdjęła łuk i założyła strzałe na cięciwę. Przecież tu nie ma żadnej zwierzyny....... ZAUWAŻYŁA MNIE! Zobaczyłem plamę krwi i usłyszałem brzęk cięciwy. Strzała przeleciała koło mojego ucha. Instynktownie rzuciłem zaklęcie i wszystko błysnęło. Dzięki tej osłonie dobiegłem wielkim wysiłkiem do lasu. Niestety dostałem w ramię grotem strzały. Zamieniłem kolor płaszcza i skryłem się za drzewem.
-Wiem, że tam jesteś!-krzyknęła wadera.
<Rachel? Jeżeli nie chcesz nie odpisuj na op, a jeśli chcesz to przeczytaj moją charakterystyke i umiejętności!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz