Whisperer zaczynała mnie zaskakiwać. Nie dość, że wredna i myśląca
wyłącznie o sobie to jeszcze potężna. Cóż jeśli myśli, że to wywoła mój
respekt i będę się przed nią kłaniał jak przed boginią to jest w
błędzie. Prędzej dam się pociąć na kawałeczki. Ale jednak trzeba
przyznać, że to nie jest zwykła wadera. Czułem, że ma w sobie to coś,
ale nie miałem pojęcia co czyni ją taką niezwykłą.
Gdy wietrzny potwór zniknął, a drzewa się uspokoiły spojrzałem na
waderę. Była z siebie zadowolona, a jej kpiący uśmieszek nie schodził z
twarzy. Ja to mam szczęście, że wpadłem akurat na nią.
- Nieźle - powiedziałem. - Widzę, że lubisz się popisywać.
Whisperer prychnęła.
- Spokojnie - zaśmiałem się. - Wiesz może gdzie jest miejsce gdzie można się odświeżyć? Jakiś wodospad czy coś?
- Chyba już cię oprowadzałam! - warknęła.
- Wiem, ale za szybko leciałaś i nigdzie nie widziałem żadnej wody. Ale
jak nie chcesz mi pomóc to sam dam radę. - powiedziałem odwracając się w
stronę drzew. - To jak będzie?
< Whisperer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz