Było słoneczne popołudnie. Już zapomniałam jak wygląda śnieg... ale to chyba nie ważne,parwda? Leżałam sobie i opalałam się na nagrzanym przez słoneczko złotawym piasku plaży. Morska bryza co parę chwil mierzwiła moją i tak już potarganą sierść. Moczyłam swoje łapki w chłodnej, słonej wodzie. Na moment przemknęło mi przez myśl rzeby się jej napić, ale potem przypomniałam sobie moją młodocianą przygode. Była wtedy podobnie piękna pogoda, dzien letni i bezchmurny. Bawiłam się z siostrą na plaży i zachciało mi się pić, więc zamoczyłam pyszczek w pierwszej lepszej fali. Odskoczyłam od wody jak oparzona, kiedy zapiekł mnie język od soli. Skrzywiałm się i wstałam na cztery łapy. Uśmiechnęłam się w duchu. Takie rzeczy przyjemnie się wspomina, mimo, że wtedy przyjemny nie były... Odwróciłam się i szłam do wodopoju, ale nagle natknęłam się na ciekawie wyglądającą waderę. Miała białe futerko z czarnymi znaczeniami, a co zaniekawiło mnie najbardziej: jedno oko żółte a drugie niebieskie. Podeszłam do niej, bo wydawała mi się zakłopotana i jakaś taka... zagubiona.
- Hej, co tu robisz? - zapytałam przyjaznym głosem. Ładna wilczyca odwróciła się i popatrzyła na mnie sympatycznie. Może mogłbyśmy zostac przyjaciółkami......?
-Emm... no... ja... - zawahała się i spojrzała w bok. Uśmiechnęłam się, aby dodać jej odwagi. Oj, ale chyba nie o odwage chodziło... Ona chyba nie nalezała do watahy.
-Jestem Mirind, a tu... no, znajduje się Wataha Wspomnień. Może mimochodem szukasz domu? Alfa na pewno cię przyjmie z otwartymi ramionami - zaproponowałam wesoło.
- Naprawdę? Jasne! Ja nazywam się Patty - powiedziała śmielej i posłała mi szeroki uśmiech. Odpowiedziałam jej tym samym.
- A więc chodź, Patty zaprowadzę cię do Emriv.
I poszłyśmy.
(Patty??)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz