Spojrzałem na waderę z uśmiechem. Cóż widać, że ma charakterek, ale ciągle nie odpowiedziała na moje pytanie lub raczej stwierdzenie. Co z tego, że ta polana nazywa się "jadalna" skoro rośnie na niej tylko trawa. Żadnego mięsa, nic. A ja jestem głodny!
Na potwierdzenie mych słów z mojego żołądka dobiegło burczenie. Eh... Zerknąłem na waderę, która położyła się w cieniu. Mógłbym się trochę z nią posprzeczać, ale widać, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
Rozejrzałem się po polanie mając nadzieję coś zobaczyć i... tak! Stała tam nieopodal, młoda i tłusta sarna. Mmm... czyli Whisperer nie zrobiła mnie w konia. Wolno zbliżyłem się do ofiary i dmuchnąłem w jej stronę. Podmuch był taki, że przewrócił zwierzę, które leżało oszołomione na boku. Szybko do niej doskoczyłem i skończyłem jej męki, przy okazji napełniając brzuch. Gdy wróciłem Whisperer nadal leżała i nie racząc na mnie spojrzeć.
Chyba się nie popisałem - stwierdziłem w myślach wpatrując się w waderę.
- Czego?! - warknęła.
Widać było, że miała mnie już dosyć, ale musiałem jeszcze jej podziękować.
- Chciałem podziękować za oprowadzenie. Nie martw się czasami i ja mogę być nie do zniesienia. - dodałem przestając się uśmiechać.
Wadera chyba tego nie zauważyła, bo nadal wpatrywała się gdzieś w dal.
- Jasne. - fuknęła zła.
- Widzę, że też masz żywioł wiatru. Te skrzydła i w ogóle - zagadnąłem po chwili ciszy.
<Whisperer? Nie mam za złe >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz