sobota, 25 kwietnia 2015

Od Mirind C.D. Sheyn'a

- Eee… oczywiście, chodź – zgodziłam się, choć nadal bolała mnie głowa. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Zwykle nie miałam problemów ze szczerością i odmawianiem. Tym razem zważyłam na jego… no nie wiem, urok osobisty? Y, to jakoś głupio brzmi. Chyba to jednak była normalna uprzejmość. Ruszyliśmy w stronę jaskiń. Słońce świeciło bardzo mocno, w takie dni moje futro mieni się różnymi kolorami. Dziś było podobnie. Szliśmy obok siebie nie odzywając się zbytnio. Dobrze, że droga do jaskiń nie była daleka, bo łapy odmówiły by mi posłuszeństwa.
- Jesteśmy na miejscu – powiedziałam i uśmiechnęłam lekko. Sheyn rozejrzał się ciekawie po okolicy. Ciężko stwierdzić, czy było to udawane.
- Masz tu gdzieś swoją jakinie? – zapytałam po chwili zamyślenia.
- Tak…, mam – odparł pogodnie. – Emriv mi już jedną wyznaczyła – uzupełnił. Kiwnęłam głową ze zrozumieniem.
- W takim razie ja skorzystam z twojej rady i pójdę się położyć. Chyba, że potrzebujesz eskorty? – zażartowałam.
- Nie, dzięki, wiem jak trafić – odpowiedział uśmiechając się. Odpowiedziałam mu podobnym gestem na pożegnanie i udałam się do swojej jaskini. Przeciągnęłam się z błogą radością i położyłam na posłaniu z mchu i liści. Ciężko mówić tu o jakimkolwiek śnie, ale zdrzemnęłam się na trochę czasu.
Kiedy wyszłam z jaskini słońce powoli chyliło się ku zachodowi, innymi słowy zachodziło za horyzont. Nagle mocny ból brzucha przypomniał mi o tym, że niczego jeszcze dzisiaj nie jadłam. Szybko pobiegłam do lasu na polowanie. Znalazłam stado spokojnie pasących się, niczego nieświadomych danieli. Biedne zwierzęta, ale ja na ich nieszczęście kieruję się łańcuchem pokarmowym. Przyczajona w krzakach upatrzyłam sobie najsłabszą sztukę. Nie zauważyłam jednak, że po drugiej stronie polany również stoi wilk, który chce upolować to samo zwierzę. Skoczyłam na daniela w tym samym czasie, co on. Powaliliśmy kopytnego momentalnie patrząc sobie ze zdziwieniem w oczy. To był Sheyn. Spuściłam wzrok i ugryzłam jeleniowatego w tętnicę.
- Co ty tu…? – zapytaliśmy w tym samym czasie. Nie wiem dlaczego, ale w jego towarzystwie czułam się bezbronna… onieśmielona.

< Sheyn? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz