czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Sheyn'a C.D. Whisperer

Byłem pod wrażeniem jej zdolności, ale trochę przesadziła. Nie dość, że bezczelna to jeszcze ma wygadane. Do tego się przechwala...pff...
-Wybacz, że uraziłem "jaśnie panią", chcąc nieco się dowiedzieć z kim mam do czynienia.
-To teraz wiesz - warknęła.
Zacisnąłem zęby ze złości. Ja tutaj próbuje być miły; co nie jest dość proste, a ona... szkoda słów!
-Jak chcesz - powiedziałem zamykając oczy i zrobiłem coś czego wilczyca się nie spodziewała. Zrobiłem puf! Zniknąłem, nie ma mnie! Jej mina była bezcenna, uwierzcie. Kręciła się dookoła i wyzywała mnie od najgorszych. Czułem, że coś się we mnie gotuje. Stałem tam i czułem, że zaraz stracę nad sobą kontrolę. A tego bym nie chciał. 
- No pokaż na co cię stać!
Westchnąłem poirytowany. Dobra niech ma małe przedstawienie. Wbiłem się łapami mocniej w ziemię i uwolniłem swą moc. 
W jednej chwili wiatr zaczął przybierać na sile. Czułem jak staję się coraz ostrzejszy niczym miecz. Skoczyłem w powietrze posyłając śmiercionośny wiatr w stronę ziemi. Huk jak przy eksplozji wstrząsnął ziemią i nim Whisperer się obejrzała kilka metrów od niej ukazał się ogromny krater bez dna. Wylądowałem obok wilczycy i stałem się widzialny.
-To wszystko? - zapytała.
Parsknąłem i pokręciłem głową. Następnie stworzyłem ogromnego, przezroczystego smoka. Cóż zrobiło to na niej wrażenie. Byłem ciekaw czy ona też umie okiełznać wiatr, by pojawił się w formię zwierzęcia. Smok zaryczał, a jego podmuch sprawił, że musieliśmy wbić łapy w ziemię. Cóż to nie wystarczyło, bo wiatr z jego paszczy był tak silny, że pchał nas w stronę krateru. Ups! Chyba teraz to ja przesadzam. Odwołałem stwora i pokazałem jeszcze ogromne tornado. Później wezwałem kilka burzowych chmur, które zalały nas strumieniami błyskawic; przy okazji wzniecając pożar, który był mi na rękę, bo dzięki temu podpalił tornado, co dawało niezwykłe wrażenie. Wtedy zdałem sobie sprawę, że może już czas na nauczenie się dodatkowego żywiołu, który by komponował całość? 
- Cóż to było... - widziałem jak szuka odpowiednich słów. - Takie sobie...
Serio? Jak tu by ją jeszcze przekonać, że inni też mają coś szczególnego. Hm... miałem mały pomysł, ale bałem się jak zareaguje. 
-Mam coś jeszcze, ale to może być niebezpieczne - powiedziałem szczerze. - Za bardzo, dobrze nad tym nie panuję i wszystko może się zdarzyć. 
Wilczyca prychnęła, a ja się zaśmiałem. 
Zrobiłem wdech i z moich ust wyszedł szum lub szmer odpowiadający wiatrowi. W jednej chwili całe powietrze powędrowało do góry tworząc lej, który wysysał tlen z otoczenia. Czułem jak jest go coraz mniej, a Whisperer ma już dość. Brak tlenu to coś naprawdę okropnego. Szybko przerwałem to; za nim kompletnie nie będę nad tym panował i całe powietrze opadło. Whisperer i ja wchłanialiśmy je zachłannie do pustych płuc. 
- I jak? - zapytałem wpatrując się z triumfem w wilczycę. 
<Whisperer?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz