poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Od Amber C.D. Gone

- A więc...Może jakieś polowanie? - zapytałam Gone z uśmiechem.
- Oczywiście, prowadź. - odpowiedziała radośnie. Skierowałyśmy się na polany obok lasu, gdzie spostrzegłam stado saren. Kilka ruchów i już - pod naszymi stopami leżała jedna sztuka. Podzieliwszy się nią z przyjaciółką postanowiłyśmy wrócić do groty. Szłyśmy jedna przy drugiej rozkoszując się zachodem słońca i pięknym różowym niebem. Nagle zakręciło mi się w głowie, przez chwilę wszystko rozmazało mi się przed oczami. Gone zauważyła to i szybko podparła mnie, żebym nie przewróciła się na ziemię. 
- Amber, co się dzieje? - wilczyca nerwowo popatrzyła się w moje oczy.
- Nic, to..to tylko chwilowe osłabnięcie, zaraz wszystko wróci do normy. - Uśmiechnęłam się i z wysiłkiem otrząsnęłam, aby ruszyć w dalszą drogę.
- Na pewno? Może mogłabym Ci jakoś pomóc? - w jej głosie usłyszałam troskę i zdenerwowanie.
- Spokojnie, dam radę. 
Po tym incydencie wolnym krokiem szłyśmy do grot. Cały czas czułam na sobie zatroskane spojrzenie przyjaciółki. Myślami byłam jednak w przeszłości. Kiedy ja ostatnio chorowałam? Przecież nigdy nic mi nie było, zawsze zdrowa, od szczenięcia. A tu nagle zasłabłam? Coś jest nie tak...
- Hey, co jest? Wszystko gra? O czym tak rozmyślasz? - Gone stanęła naprzeciwko mnie zadając mi nagłe i szybkie pytania.
- Wiesz...Jestem tylko trochę zmęczona i myślę kiedy dojdziemy do domu. - odpowiedziałam.
- To już niedaleko. - z uśmiechem wskazała mi głową widoczny już szczyt jaskini. Po chwili byłyśmy na miejscu. Właśnie miałyśmy wchodzić, gdy nagle poczułam się nieswojo. Straciłam czucie w łapach, upadłam i syknęłam z bólu. W mój bok wbił się ostry kamień. Chciałam się podnieść, ale nic już nie widziałam. Zemdlałam. Ostatnim co usłyszałam był tylko krzyk Gone.
[Gone?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz