poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Od Mirind

Jasne światło porannego słońca powoli wpadało do mojej jaskini, a razem z nim chłodny wiatr. Nie spałam już od jakiejś godziny.Prawdę mówiąc nie miałam siły się podnieść, było mi zimno i co chwila kichałam. Musiałam nabawić się jakiegoś okropnego choróbska wczoraj nad jeziorem.No nic, ale wstać trzeba, bo wkońcu padnę tu z głodu. Wstałam na chyboczących się łapach i wyszłam z jaskini. Prychnęłam głośno, tak że echo rozniosło się po lesie i pozostałych jaskiniach.Czymchnęłam szybko w krzaki, aby uciec od pretensji osób, które prawdopodobnie obudziłam.Oczy miałam czerowne i załzawione. Jak wtedy gdy ostatnim razem byłam chora, a było to dość dawno temu. O dziwo poczulam intensywny zapach przemokniętej sierści sarny, albo i nawet całego stada. Ucieszyłam się niezmiernie i pobiegłam za tropem, przystając i węsząc co chiwla.W pewnym momencie ujrzałam małe, rozpierzchnięte stadko jeleniowatych. Oblizałam nos i prawie z biegu skoczyłam na najbliższego. Nie przewidziałam jednak, że zwierzę było silne a ja cóż, no, słaba i chora .Sarna zrzuciła mnie z grzbietu, mimo tego że pozostawiłam na nim dwie, płytkie choć krwawiące rany.O nie, nie mogę się poddać! Kiedy kopytna uciekała ja biegłam za nią przez labirynt drzew i powalonych pni. Już, już miałam ją dogonić, ale jak to w chorobie zaczęło mi się dwoić i troić w oczach, a potem nagle wpadłam na jakieś drzewo i mocno zarobiłam w głowę. Upadłam i prawie natychmiast zemdlałam, oddychając ciężko.
Obudził mnie ktoś, kto przed chwilą mnie szturchał. Otworzyłam powoli powieki i uniosłam delikatnie łeb. Stał nade mną jakiś całkiem obcy basior i mogłabym przysiąć, że nie należał do Watahy Wspomnień.
-Wszystko dobrze? – zapytał i pomógł mi usiąść.
-Boli mnie głowa, a tak to chyba wszystko dobrze – odparłam z lekkim wstrząsem i dotknęłam guza na czole. Niedługo będę wyglądać jak jednorożec.
-Jak to się stało? – to pytanie mnie trochę zawstydziło. Przecież nie mogłam powiedzieć mu prawdy i zrobić z siebie totalnej idiotki.
-Tak jakoś… eee… właściwie to nie wiem – Udałam zamyślenie, jakbym starała się sobie przypomnieć to zdarzenie. – Kim ty jesteś? – zmieniłam temat.
-Nazywam się Sheyn – przedstawił się z wahaniem.
- A ja Mirind – powiedziałam spuszczając głowę.

< Sheyn, dokończ? ;D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz